Kuro
nie mógł spać. Przewracał się z boku na bok jak poddenerwowana nastolatka przed
randką. Jest już tutaj miesiąc. Zabójstwa są coraz częstsze. Coraz śmielsze i
co najgorsze coraz bardziej brutalne. Jego mózg prawie już się palił od tych
wszystkich wiadomości, mógłby się poddać i wszystko by ustało, no prawie
wszystko. Ósemka na której mu zależy dalej by była zagrożona. Słowik nie
przerwie swojej gry dopóki nie dostanie tego co chce, a jeśli potrafił przyzwać
jego to także zna legendę, która nie jest tylko opowiastką dla małych dzieci.
Nie mogąc dłużej spać poderwał się z siedzenia i podszedł do okna. Może już
nadeszła pora?
_________________________
—
Powoli.. Spokojnie — Megami próbowała uspokoić przerażonego Nataniela, który
machał rękami chcąc jej coś wytłumaczyć. Jednak jedyne co słyszała to dziwne
bełkoty o złych snach, złym samopoczuciu i dziwnego uczucia obserwacji
— No
nie mów, że się czegoś boisz.. — Kastiel zaśmiał się złośliwie patrząc na
blondwłosego kolegę trzymając puszkę Coli w ręce
— Bym
wszystko zrozumiał, gdyby nie to, że ONI MAJĄ TO SAMO! — Wskazał dłonią na
dwójkę chłopców siedzących kawałek dalej
Cliver
jak i Drake wyglądali jakby przebiegli maraton bez jakiegokolwiek odpoczynku.
Bladzi, lekko nieprzytomni do tego z wielkimi worami pod oczami co zwinna Roza
starała się zatrzeć swoim pudrem. Mieć koleżankę z kosmetykami czasami to jest
skarb. Leo siedział na swoim miejscu z założonymi rękami przyglądając się
badawczo bratu. Od miesiąca nie może spać bo gnębią go koszmary, które są bardzo
dziwne. Czasami myślał czy nie wezwać do niego psychologa. Jako jedyna z
towarzystwa milczała Alex wpatrując się w swoją przestrzeń.
— Czy
wierzysz w demony? — W jej głowie tłukło się tysiące myśli na minutę — a jeśli
demony odradzają się na ziemi? A jeśli lawirujesz między nimi?
Im
bardziej zagłębiała się w ten świat, tym bardziej nie rozumiała tego co ma
nastąpić. Ostatnie włamanie na komputer Megan’a przerażało ją bardziej niż
powiedzenie przyjaciołom dziwnej historii. W końcu ten facet jest psychiczny.
Ale te Osiem filarów.. On wiedział o nich. On wie o wszystkim. Słuchając jak
grupa zaczyna na siebie wrzeszczeć z każdej strony złapała się lekko za głowę i
wreszcie wstała prawie wywalając się o własne nogi.
—
Dosyć! — Wszyscy zamilkli i spojrzeli w stronę Blanck — wiem kim jest osiem
filarów.
Nikt
nie chciał powiedzieć nawet słowa czekając na dalszy wywód Alex Blanck, której
oczy zdradzały więcej niż chyba chciała. Strach. Niepewność i co najważniejsze
czy ona czasem nie oszalała?
— Osiem
filarów.. — Powtórzyła kolejny raz ruszając odrobinę do przodu i chowając za
sobą ręce — są odzwierciedleniem ośmiu Daitengu.
— Dai..
Daitengu? — Kentin przekrzywił głowę w bok. Nigdy nie słyszał takiej nazwy.
— Straż
głównego Lidera Tengu — Yuryia skrzywiła się lekko nie do końca wiedząc czemu
właśnie Blanck chce poruszyć ten temat. Co mają stare legendy do tej prawdy?
— Ja…
chyba nie jestem od tego by wam to opowiedzieć — Stanęła przy drzwiach czując
ucisk kiedy reszta drgnęła słysząc jak drzwi od domu uderzyły i do kuchni
wszedł czarnowłosy chłopak z rudowłosym mężczyzną
—
Kuro..?
— Muszę
Wam o czymś powiedzieć… — Chłopak stał w przejściu trzymając te same róże,
które Kastiel widział miesiąc temu w jego ogrodzie. Makoto spojrzała z niego na
towarzysza i jej oczy zrobiły się większe. Ta figura…
— To..
ty jesteś tym człowiekiem, który pisał o filarach! — Wszyscy spojrzeli w stronę
Japonki.
Kolejne
części układanki zaczynają się tworzyć. Właśnie pierwsi aktorzy odsuwają swoje
maski i pokazują twarz. Ile twarzy masz ty, a ile mam ja?
_____________________________________
Wściekły
mężczyzna chodził po swoim ogrodzie. Nic.. Pusto.. Dziura.. Uderzył ręką w
ścianę robiąc dziurę w altance. Czemu do cholery nie może znaleźć wreszcie tego czego szuka!?
Tyle zabójstw, tyle idealnie zaplanowanych pieprzonych zabójstw. A ten demon
jest nieuchwytny! Czemu ta pieprzona figura dalej stoi w Kyoto?! Dlaczego on!?
Słowik mistrz największego kultu na świecie, nie może przyzwać tego co zasieje
wojnę na świecie?! Czy śmierć Osaków nie była wystarczającym tego dowodem!? Czy
ten dzieciak, który przeżył pamięta cokolwiek?! Wypuścił powietrze z ust
starając się uspokoić.. Spokojnie to tylko następny akt w jego życiu. Zostało
mu tylko dwa tygodnie życia, dwa pieprzone tygodnie i spełni się to czego się
obawiał najbardziej. Bo któż z nas nie boi się śmierci? Ale jego nadzieja dalej
jest. Jego nadzieja jest tam gdzie osiem filarów.
—
Mistrzu..? — Wzdrygnął się i odwrócił głowę.
Z tyłu
za nim stał Ricky w swoim zwykłym ubraniu w sam raz na wycieczkę. Hawajska
koszula lekko powiewała na wietrze, za to żeglarski kapelusz wesoło podskakiwał
na każde zawycie. Trzymając w ręce lód przyglądał się swojemu szefowi. Czyżby
ten śmiertelnik wreszcie zaczął wyczuwać śmierć na karku? Zabawne, on też ją
czuje.
— Czego
tutaj szukasz Megan? — Skrzyżował dłonie patrząc na swojego pracownika, który
już teraz uśmiechał się dziwnie co spowodowało niezbyt miły grymas na twarzy
mężczyzny. Te młodziki są jakieś dziwne, powinien dalej siedzieć w
psychiatryku.
— Wydaje
mi się, że już czas — Spojrzał w niebo jakby szukał tam jakiś wskazówek. — czas
na rozpoczęcie kolejnej operacji, która nie udała się wiele lat temu.
Skowronek
podrapał się po podbródku. Powinien zaufać intuicji tego chłopaka? Czy krwi na
rękach mają tyle by zrobić to czego zabrakło im wtedy w Kyoto? A jeśli Lider
Tengu kolejny raz im się wymknie? Nie… nie tym razem.
—
Sprowadź ostatniego.. — Uśmiechnął się psychopatycznie. Ostatnia krew, która
musi się przelać w tym świecie.
Niewinna,
czysta i delikatna. Kobieca krew. Ostatnia ofiara złożona temu, który zwiastuje
wojnę. Wojna, która będzie trwała całe wieki. Krew Aurelii Wayne.
______________________________________
Tomas
przekładał właśnie kartony w domu rozmyślając nad ostatnim miesiącem. U Megami jak
na razie wszystko było dobrze, tylko on był jakiś roztrzęsiony. Śmierć rodziców
nie dawała mu spokoju, twarz mężczyzny dalej była zamazana. Czy ona go nawiedza,
bo coś zagraża jego siostrze? Czy wreszcie nadchodzi chwila na którą
przygotowywał się odkąd przejął opiekę nad najmłodszą? Usłyszał skrobanie na
strychu i westchnął niezadowolony.
—
Pieprzone szczury.. — Złapał za miotłę i ruszył na górę.
Dosyć
tych szkodników u niego w domu. Jeszcze trochę, a wezwie tępiciela bo te
stworzenia są nie do zniesienia. Otworzył klapkę w strychu i wszedł na górę
szukając zwierząt w ciemnościach.
— Witaj
Tomasie Osaka — Drgnął odwracając powoli głowę
Krzesło
kręcone zaczęło się powoli obracać w jego stronę i zamarł z krzykiem na ustach.
Ten chłopak. Ten, który wylądował kupę czasu temu w psychiatryku siedzi przed
nim. Ricky Megan opierał policzek na swoje ręce uśmiechając się przy tym ni
złowrogo ni przyjaźnie. Okulary skrywały jego kolorowe oczy, które mrużąco
patrzyły na starszego Osakę.
— Czego
tutaj chcesz Megan? — Ścisnął mocniej sprzęt w ręce, by w razie co zdzielić
chłopaka po głowie. To psychol. Cholera wie jak minął jego ochronę.
—
Przyszedłem porozmawiać — Bawiła go ta sytuacja. Osaka był taki bezbronny, taki
uroczy sam w sobie, że szkoda iż woli kobiety, ale kto wie.. Sam by go chętnie
schrupał! Może kiedyś się rozmyśli — twoja przeszłość przyszła się o ciebie
upomnieć Tomasie Osaka
~~*~~
Mały
chłopiec z uśmiechem wracał z boiska. Dzisiaj wreszcie był ten dzień, kiedy
mógł w spokoju spędzić parę godzin w swoim pokoju i pograć na gitarze. Jeśli
wszystko dobrze się ułoży uda mu się jeszcze porozmawiać z tą miłą dziewczyną z
na przeciwka. Nie ma Megami, która wkoło zadaje pytania i mówi mu dziwne
rzeczy. Od pożaru często słyszał o tajemniczym chłopaku w płomieniach i o
koledze, który wraz z nią widział te dziwo. W końcu to były dzieci.. tylko ta
mała zołza potwierdziła widok jakiejś postaci, ale to że reszta dzieci
milczała. Przerażało go. Inne grupy płakały, a ta ósemka? Zachowywała się
normalnie jakby ten pożar nie był niczym dziwnym. Dobiegł do domu i złapał za
klamkę słysząc rozmowę rodziców.
— Cześć
Mamo — Wpadł do kuchni widząc jak blondwłosa kobieta przygotowuje tosty
Gabriela
Osaka była najłagodniejszą kobietą na ziemi, a zarazem jak uważał Tomas
najlepszą matką jaką mógł sobie wymarzyć. Nigdy nie wrzeszczała. Nigdy ich nie
ukarała, po prostu uważała, że każde dziecko musi się uczyć na własnych błędach.
Do kuchni wszedł brązowowłosy mężczyzna poprawiając swój krawat, ale na jego
twarzy pojawił się wesoły uśmieszek gdy ujrzał swojego syna.
— Jak
tam idzie naszemu małemu sportowcy? — Nachylił rękę i poczochrał syna po głowie
Masaru
Osaka był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną, którego oczy zawsze błyszczały
wesoło jak u małego dziecka. Jednak nie wolno się zwodzić jego wyglądem bo jeśli
chodzi o charakterek. No cóż.. jedynie dla swoich dzieci i żony był
najukochańszym osobnikiem na świecie, reszta u niego miała jednym słowem
przejebane.
—
Dobrze.. — Zaśmiał się próbując ustawić niesforne kosmyki do ładu — ale jednak
wolę śpiewać..
Ojciec
zaśmiał się perliście. I usiadł przy stole łapiąc za gazetę. Tak kochał ten
spokój w domu. Mama robiąca jego ulubione jedzenie, tata czytający gazetę i co
jakiś czas zerkający na swoją żonę. Po prostu dom marzenie! Wyszedł z
pomieszczenia i poszedł na górę zakładając słuchawki na uszy. Spojrzał na swoją
gitarę lekko przejeżdżając po sprzęcie palcem. Przejechał po niej pierwsze nuty
i utkwił spojrzenie w oknie chcąc się skupić i zamarł. Do jego okna zaglądała
nastolatka przekrzywiając przy tym zabawnie głowę. Po chwili na jej twarzy
wystąpił szeroki uśmiech i pokazała palcem by był cichutko. Wszystko by było w
porządku gdyby nie fakt, że był na pierwszym piętrze! Pomrugał parę razy i
postać jak się pojawiła tak zniknęła, więc dziecko uznało to jako wytwór swojej
wyobraźni. Zdał sobie sprawę ściągając słuchawki, że w domu jest dziwnie cicho.
Wyszedł
powoli z pokoju patrząc na ciemne ściany, niby zbliżała się już osiemnasta
godzina, ale było ciepło, więc powinno być tutaj chociaż trochę światła.
Przeklęte czarne kolory, musi poprosić tatę by zmienił ten kolor bo
niepotrzebnie potem się denerwuje w tej ciemności. Doszedł do schodów i
zobaczył pierwszą dziwną rzecz. Drzwi od dworu były otwarte na oścież.
—
Mamo..? — Jego głos odbił się po korytarzu, jednak nie uzyskał odpowiedzi, więc
powoli zaczął schodzić na dół
—
Tato…?
Jak
dalej nikt nie wychodził zza zakrętu zbiegł jak najszybciej po schodach prawie
z nich spadając. Kolejna dziwna rzecz, czerwone plamy ciągnące się od korytarza
do salonu. Jak to zwykle bywa. Małe dziecko pomyślało o wylanym soku, więc
ruszyło za plamą chcąc znaleźć jej koniec. Zatrzymał się przy drzwiach od
salonu i zawahał na chwilę, powinien tam wchodzić? Czy ta cisza w domu nie jest
za dziwna? Pozbywając się złego uczucia w sercu szarpnął za klamkę i jego oczy
otworzyły się tak szeroko jak potrafiły. Jego rodzice siedzieli na kanapie. Lub
to co z nich zostało. Całe ciała były poprzebijane jakby ktoś dźgał je na
oślep, tam gdzie powinny być oczy ziały dwie puste dziury, a usta zostały
zszyte. Przerażone dziecko chciało się cofnąć do tyłu gdy usłyszało za sobą huk
drzwi.
—
Jeszcze jeden? — Młody Osaka odwracał powoli głowę mając łzy w oczach
Postać
stojąca za nim miała zakrytą twarz przez szmatkę przypominającą złudnie ptasi
dziób, ubrany był w czarne szmaty, które opadały na ziemię tworząc coś na
podobieństwo ptasich piór. Dziecko zobaczyło coś jeszcze. W jego dłoni dalej
był nóż, który prawdopodobnie był przyczyną tego całego horroru.
— No
nic, jak wszyscy to wszyscy..
Im
bardziej postać się zbliżała tym Tomas cofał się do tyłu mówiąc w amoku do
siebie „ Nie..” Dopiero gdy znalazł się przy ścianie wiedząc, że nie ma już
gdzie uciec skulił się zamykając oczy. Przed jego oczami znowu pojawiła się
postać nastolatki pokazującej mu by był cicho. Otworzył szeroko oczy widząc jak
jego oprawca stał z nożem w miejscu. Dokładnie w miejscu. Nie ruszając się
nawet o krok. To było dziwne. Drzwi od salonu otworzyły się kolejny raz i Osaka
zobaczył dziewczynę wchodzącą do środka. Białe włosy i złote oczy komponowały
się bardzo dziwnie z białym kimonem. Podeszła do mężczyzny nie ściągając
spojrzenia z dziecka i pokazała do chłopaka znów ten sam gest „ bądź cichutko”
kiedy tylko pokiwał głową znowu ruszyła spirala wydarzeń. Włączył się alarm i
spryskiwacze, które strzeliły prosto w napastnika, któremu wypadł nóż. Za to
Tomas niewiele myśląc przeskoczył nad nim wyskakując z pomieszczenia i drąc się
w niebogłosy. Nigdy więcej nie spotkał tajemniczej nastolatki, nigdy więcej nie
chciał pamiętać wyglądu ciał swoich rodziców, nigdy więcej nie chciał czuć tego
strachu, kiedy obcy osobnik podniósł na niego broń. Wyrzucił to po prostu z
pamięci. Chciał być wolny. Ale czy wolność nie jest tak naprawdę tylko
złudzeniem?
~~*~~
Rockman
siedział trzymając się za głowę czując jak jego ciało powoli drży. Przypomniał
sobie.. Przypomniał sobie wszystko to o czym chciał zapomnieć. Spojrzał przez
załzawione oczy na zielonowłosego mężczyznę przed nim trzymającego nogę na
nodze.
—
Jesteś taki jak ja Tomasie — Zeskoczył ze swojego siedzenia podchodząc powoli
do cofającego się niebieskowłosego chłopaka
— Nie
zbliżaj się! — Zacisnął mocniej dłoń na miotle — nie zbliżaj się psycholu
jeden!
— Drugi
filar w klanie Kyuubi Tomas Osaka— Kontynuował swoją wypowiedz wcale nie rezygnując
z drogi — a może czas byś przypomniał sobie swoje stare imię co? Frezja..
symbol szacunku, uznania oraz radości. Czy teraz przypominasz sobie kim byłeś
zanim skazano nasz klan przez tamtą grupę niemyślących Tengu?
_______________________
Czarnowłosy
chłopak przechadzał się po wiosce obserwując bacznie wszystkich mieszkańców,
dzisiaj był jeden z tych ważniejszych dni. Dzisiaj był dzień w którym miał
powiedzieć prawdę swojej straży. Prawdę o tym, że nie może ożenić się z kobietą
wybraną przez ich klan.
— Cóż
to za smutna mina? — Usłyszał damski głos i odwrócił głowę w tamtą stronę
Na
jednym z Pniów siedziała brązowowłosa kobieta uśmiechając się szeroko
podgryzając przy tym jabłko. Cymofan głowa ośmiu daitengu jedna z najlepszych
kobiet w tej wiosce jeśli chodzi o prędkość. Dziewczyna jest jak jeden wielki
pęd. Nim jakiś demon się obejrzy już jest przecięty na pół. Kuro zacisnął pięść
kolejny raz zastanawiając się nad wyborem.
— O…
niczym — Skłamał
— Dalej
nie umiesz kłamać liderze.. — Pokręciła niezadowolona głową zeskakując z pnia i
podchodząc do niego — jeśli ma to coś wspólnego z tą.. kobietą. To powinieneś
się cieszyć!
Zdziwiony
Kuro obserwował jak usta dziewczyny rozszerzają się jeszcze bardziej. Czy
wszystkie baby są takie dziwne czy tylko on takie spotyka? Cymofan jest jedyną
osobą, która wie prawdę o jego ukrytej miłości.. Miłości do ziemskiej kobiety.
Musiał przyznać, że jego najlepszą decyzją było ofiarowanie jej pierwszego
miejsca w straży. Bywała wredna, ale umiała to zatrzymać, bywała złośliwa, ale
do pewnego stopnia. I jej oczy. Zawsze chciał widzieć taki sam blask we swoich.
Czemu nie zakochał się w niej? Nie miałby teraz tego problemu.
— Co
tak się mi przyglądasz? — Jej twarz momentalnie zmieniła się w niezadowoloną i
podparła biodra
— Nie
nic.. — Uśmiechnął się szeroko — po prostu cieszę się, że jesteś.. chodźmy
reszta czeka.
Kobieta
pokiwała głową i ruszyła obok swojego wodza prosto do największego budynku w
wiosce. Kiedy tylko postawiła pierwszą stopę usłyszeli podniesione głosy, znowu
któryś się kłócił. Jakie to było normalne wśród tej zgrai prymitywnych chłopów.
Cymofan westchnęła niezadowolona za to Kuro przyglądał się jej z rozbawieniem.
To on powinien się wściekać, to on nimi rządzi. Ruszyli w stronę podniesionych
głosów i zapadła cisza w momencie, gdy dziewczyna otworzyła drzwi.
—
Cymofaaan! — Pierwszą rzeczą jaką zobaczyła był zadowolony czarnowłosy
nastolatek naskakujący na nią i przytulający do siebie.
Szmaragd
czwarty z ośmiu był wysokim czarnowłosym nastolatkiem o wesołych różowych
oczach, jako jedyny ze wszystkich ośmiu daitengu nie do końca pasował do swojej
funkcji w tym miejscu. Jego łagodna natura raczej sprowadzała się do
rozpraszania zagrożenia niż jego zabijania. Od razu dało się słyszeć
westchnięcie z końca Sali i drugi z chłopców wstał. Rubin brat bliźniak
Szmaragdu, a zarazem trzeci w hierarchii był no cóż ciężko opisać, niby różnił
się od brata, ale jego ulubionym zajęciem było rzucanie kamieniem w lecące
demony jak to mówią każdy ma jakieś hobby.
— No
wreszcie zapadła cisza.. — Brązowowłosy chłopak przeciągnął się przy stole
jakby jego kości zdrętwiały do końca siedząc w jednej pozycji
Spinel
szósty jak na razie rywalizował z dwójką daitengu nadrabiając przy tym więcej
szkód niż pożytku. Ale co poradzić mężczyźni do tego młodziki. Czarnowłosa
kobieta zachichotała zakrywając swoją twarz wachlarzem — Szafir. Siódma i
najlepsza informatorka z całej wioski. Jej dokładność połączone z siłą daje
mieszankę wybuchową, która idealnie sprawuje się w tej całej zgrai różnych
osobowości. Dwójka, która wróciła do kłótni wcale nie przejęła się zbytnio
wejściem lidera. Bardziej się chyba bali starszyzny mogącej tutaj wpaść. Topaz
był czarnowłosym osobnikiem z ognistym temperamentem, złośliwy, uparły i
bezczelny — idealna osoba do kłótni z Cymofanem, aż podziw bierze, że jest tym
drugim. Jak Kuro mógł tak ich podzielić? To proste. Po prostu chłopak miał dużo
siły i mógł jednym cięciem zlikwidować hordę demonów bez mrugnięcia okiem.
—
Siadać obydwaj! — Brązowowłosa trzasnęła ręką w stół, który niebezpiecznie
zatrzeszczał i blondwłosy nastolatek skrzyżował dłonie obrażony
Beryl
był piątym, a zarazem jednym z najbystrzejszych w straży. W przyszłości oprócz
bycia dalszym strażnikiem miał zamiar zostać medykiem by pomagać w tamtejszym
szpitalu. Ostatni, a zarazem ósmy zamknął książkę i wreszcie zatrzymał swoje
kolorowe oczy na Liderze. Biało włosy Goshenit był najbardziej zapominalską
osobą jaką Kuro w życiu widział i zdecydowanie jest jedną z najbardziej barwny
postaci w jego straży.
— Skoro
już.. skończyliście — Lider zajął swoje miejsce czując się nieco spięty
siadając obok Topazu, który uśmiechnął się do niego złośliwie. Kiedy chłopak
nie był jeszcze ich wodzem dogryzali sobie każdego dnia — nasz Lider chce Wam o
czymś powiedzieć.
Cymofan
zajęła miejsce z drugiej strony Kuro biorąc w ręce swój kubek z napojem, który
o dziwo się jeszcze ostał w tym całym Bangladeszu. Poczuła na sobie spojrzenie
i wyjrzała zza Lidera widząc jak czarnowłosy nastolatek także do niej się
złośliwie uśmiecha. Przysięgam jeśli kiedyś nadejdzie taki dzień powieszę
Topaza na najwyższym drzewie!
— Tak..
więc — Lider zakasłał starając się przybrać pewny ton — nie mogę ożenić się … z
kobietą wybraną przez klan.
Strażnicy
podnieśli się wrzeszcząc równe CO?! Jedynie tylko brązowowłosa siedziała na
swoim miejscu popijając napój. Wiedziała, że tak będzie. Wiedziała, że na
początku będą drzeć mordę. Kuro spojrzał kątem oka na swoją przyjaciółkę
szukając odwagi i poczuł przyjemny zapach malinowy, który tylko ona zawsze
wylewała na siebie strumieniami. Ona uśmiechnęła się do niego z nad kubka, więc
on wziął trochę powietrza w płuca.
—
Ponieważ.. zakochałem się w ludzkiej kobiecie..
Siódemka
zamilkła siadając na swoje miejsca. Ich Lider oszalał, a dowódca zachowuje się
jakby to nie była dla niego nowość. Czyżby ona wiedziała o tym od dawna? Jeśli
tak to dlaczego nic im nie mówiła? Im..? Czemu jemu nic nie powiedziała!? W
końcu jest drugi po niej do cholery! Co za uszczypliwa, wredna i złośliwa
kobieta! Największy upierd tego świata. Po paru chwilach stało się to czego Kuro
się nie spodziewał.
— Skoro
uważasz, że to lepsze to dobrze wybierasz — Spinel przygryzał swój kubek
— Nigdy
nie lubiłam tamtej kobiety — Szafir odłożyła swój wachlarz na tackę chichocząc
pod nosem
Tego chciałem po nich oczekiwać. Zaakceptowali moją decyzję.
Cieszyli się wraz ze mną. Jak przyjaciele. Jak rodzina, którą powinni być.
Razem się śmiejemy. Razem płaczemy i razem walczymy o lepsze jutro.
_____________
Hello!
Dzisiaj wstawiam nowy rozdział i następny pojawi się dopiero
jak wrócę z wakacji. Słoneczko… tak na nie czekam jak pijak na wódkę xD” Tak
ten rozdział jak i następny może być odrobinę trzepnięty ^^” Ale jeśli to was
pocieszy to zaspoileruje, że w następnym wreszcie dowiemy się kim jest Śłowik.
Co by powiedzieć do tego rozdziału. No cóż zaczęły się
wspomnienia Kuro i powód dlaczego dzieje się to co dzieje :P I jak widzicie
Tomas jak i Megan mają ze sobą coś wspólnego. Osaka raczej nie do końca się z
tego cieszy.
Tak, więc pozdrawiam ^^!
Siello!
OdpowiedzUsuńMeganowi podoba się Tomas? Szarpałby, niczym Jehowy za klamkę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No to dowiedzieliśmy się jaka była przeszłość Kuro! (/>ω<)/
Teraz tylko czekać na info o Słowiku.
Także ten, ja pozdrawiam i tak dalej i tak dalej. :D
PS Powiadasz, jedziesz nad morze? Haha, ja jadę 5tego, pjona!
Hello ;D Tak Meganowi się bardzo podoba Tomas bo nas fizyk jest biseksualny ^^. Biedny Osaka za to próbuje go unikać jak może. Przeszłość Kuro jest wbrew wszystkiemu trochę smutna :p Kiedys postaram się w opisać ułożyć filary i ich stopnie ale to raczej po wakacjach. No wreszcie odpoczne.
UsuńOoo to życzę miłego wyjazdu i pozdrawiam :D
Hello, jestem! Wiem, spóźniona, ale brak czasu. Dlatego komentarz znów nie będzie za długi. :/
OdpowiedzUsuńJulka: -No to jedziem!
-Postać Kuro bardzo mnie intryguje. On jest taki niezwykły, taki... Kurwa, nie umiem tego nazwać.
Julka: -Mały zasób słów? XD
-Niee, po prostu nie ma takiego słowa, które określa jego niesamowitą i skromną osobę.
Julka: -Dobra, niech ci będzie..
-Biedny Tomas, jak ja nienawidzę tego chuja Megana! Dobra, czas goni i widzę parę much, która się kocha xD, więc kończę i życzę weny i udanych wakacji. Pozdrawiam!
hello :D! Nie ma problemu też na to cierpię. I tak od trzech dni jak nie więcej mam przeczytać u Ciebie rozdział i gówno nie idzie mi. Ale jak nic pewnie będę czytać w nocy w samochodzie ^^!
UsuńKuro jest taki no inny. Ale przy tym taki uroczy.
No Megan to chuj taki prawdziwy xD" Ale spokojnie ma wiele twarzy. W końcu to nasz Megan!
Pozdrawiam. Zabij te muchy niech się już nie mnożą ;D!
UWAGA! NOWY SHIP! ( ͡° ͜ʖ ͡°) TOMASXMEGAN ( ͡° ͜ʖ ͡°) *yaoi mode*
OdpowiedzUsuńKurczę, chyba zmienię sobie nazwisko na Osaka ( ͡° ͜ʖ ͡°) Będę wtedy Gabriela Osaka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Trochę przesadziłam z ilością lennych w tym komentarzu ale co tam ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jak to powiedział kiedyś pewien chiński mędrzec: "Lenny to samo zdrowie". ( ͡° ͜ʖ ͡°)
S: Żaden mędrzec tak nie mówił.
A skąd wiesz? Pytałeś się go? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
S: ... I'm out.
To wychodź sobie, a ja kontynuuje ten chory komentarz z przesadzonym zasobem lennych ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kuro jest taki... taki... Mmmm... Nie mogę sie wysłowić ;(
NO KURWA CHCĘ OŻENIĆ Z KURO!!!
S: On nie istnieje.
Mów za siebie. On jest... ANIOŁEM!!!
S: Znajdź se chłopa kobieto...
... Po co...?
Wiesz co? Aż narysuję Kuro i mnie przed ołtarzem. Tak bardzo go kocham.
Dobra, ogarnąć się!
Rozdział jak zwykle się mi podobał! Czekam na więcej! :D
Niech tost będzie z tobą!
Nawet się nie spodziewałam takich wyznaniów miłosnych na tle tego Tengu xd Miło mi, że zauroczyłaś się Kuro. Haha będzie Osaka - łączmy się xd Lubię swój pseudonim. Pewnie pod takim będę się podpisywać jak zrobię mangę. Już nawet wstępne szkice są :P Inaba widziała już jedną z głównych postaci :D Udało mi się namówić narzeczonego na wyjazd do Japonii więc czuje zajebiste wakacje za rok ^^ max dwa. Cieszę się, że rozdział się podobał!
UsuńPozdrawiam