niedziela, 3 lipca 2016

Rozdział 15 Prawda o Ricky'u Megan'ie

               


                


                 Nieszczęśliwa Megami stała z walizką obok swojej przyszywanej ciotki patrząc za ich autokarem. Były jako pierwsze i Osaka stwierdziła, że może to była szansa by spierdolić na Manhattan. Trzymała w dłoni swój szkicownik próbując się jakoś zrelaksować jednak szept jej nauczyciela chodził po głowie.
                Za każdym razem widząc ten dziwny uśmieszek czuła jak jej ciało przechodzą dreszcze. Ten facet był inny. Nienormalny, popierzony, ale co najgorsze po prostu zboczony!
                — Wszystko w porządku Megami? — czujne spojrzenie Richardson tasowało swoją córkę od góry do dołu. To nie było zwykłe zachowanie nastolatki.
— Ta..tak ciociu — uśmiechnęła się sztucznie nie chcąc okazać swojej rozpaczy — po prostu nie lubię jeździć w takie trasy. Wolałabym posiedzieć w domu przy szklance whisky..
Kobieta zachichotała cicho. No tak, ona i jej alkohol. Kto by pomyślał, że pod tym względem będzie tak podobna do ojca? On też uwielbiał stawać wieczorami przy sztaludze ze szklanką ulubionego trunku. Z uśmiechem na ustach poklepała ją lekko po plecach.
— Jesteś taka do nich podobna — zdziwiony wzrok czerwonowłosej zawisł na niej
To był pierwszy raz gdy usłyszała coś takiego od kogokolwiek z ust. Gdy tylko Tomas chciał coś podobnego wspomnieć od razu odwracał się plecami znikając w kuchni. Chyba dlatego uwielbiała swoją ciotkę. Była inna niż brat, który dalej cierpiał z powodu straty.
Ale nie mogła mu się dziwić. Widział zabójstwo jako dziecko, mimo wyparcia tego z pamięci na pewno w głębi duszy się bał. Megami nie chciała nigdy tego przyznać, ale nie raz słyszała jak jej brat budził się w nocy z krzykiem, za to rano nic nie pamiętał. Tak bardzo chciała nie mieć do niego tego żrącego żalu.
— Kiedyś mu wybaczysz — kolejny raz spojrzała na uśmiechniętą ciotkę — każdy z Was ma własną drogę, ale w pewnym momencie i one się skrzyżują
Usta Osaki rozszerzyły się szeroko czując jak jeden z ciężarów właśnie opada z hukiem. Angie ma rację! Jesteśmy inni, ale dalej nas łączą więzy krwi. Blondynka widząc ten szeroki uśmiech pociechy swojej zmarłej przyjaciółki poczuła jak pieką ją kąciki oczu.
Usłyszały cichy pomruk samochodu, który zatrzymał się obok nich i z przodu wysiadła brązowowłosa kobieta w niebieskim płaszczyku uśmiechając się łagodnie.
— No wychodź Kassi — otworzyła jego drzwi próbując go wywołać
— Nigdzie nie jadę.. — obrażony skrzyżował ręce nawet nie zmieniając pozycji
Kątem oka w drugiej szybie zobaczył dwójkę osób stojących z boku i patrzące na te scenę. Raider już raz widział te blondwłosą kobietę jak szła z psem tej zołzy w parku. Wcale jej nie przypomina. Włosy Richardson były idealnie ułożone opadające falą na ramiona, które były mocno opalone.
Przy czym jej latorośle wyglądało jak trup. Czerwone długie włosy i biała cera gryzły się ze sobą robiąc z dziewczyny jeszcze bardziej bladą. Makijaż, który miała na sobie współgrał z jej strojem, ale według Kastiela powinna być mniej umalowana i zachowywać się jak delikatna dzierlatka.
Megami odwróciła wzrok od samochodu i chłopaka patrząc na swoją ciotkę, która z uśmiechem nudziła coś pod nosem. Dziewczyna zaczęła ruszać się rytm jej nucenia wystukując muzykę na swojej walizce. Jak miała spędzić teraz czas poza domem to chociaż przed się będzie dobrze bawić.
— Panie są tutaj pierwsze? — przerwały swój mały cichy koncert i spojrzały znowu w prawo
Czarnowłosy mężczyzna poprawiając krawat uśmiechał się miło w ich stronę. Angie odwzajemniła uśmiech wyciągając w jego stronę rękę.
— Tak — Raider stojąc obok rodziców obserwował ciotkę dziewczyny z nieukrytym zainteresowaniem — Jestem Angie Richardson, a to moja przyszywana córka Megami Osaka
Oczy czerwonowłosego otworzyły się szeroko słysząc to wyznanie. Cały czas myślał, że ta kobieta jest jej matką, bo nigdy nie zagłębiał się w historię Osaki. Dodatkowo jak widział małe kłamstewko jeśli chodzi o jej brata to spodziewał się tego samego względem rodziców.
— Ahh — mężczyzna wyciągnął rękę uściskując ją — jestem John Raider, a to moja żona Valeria i nasz jedyny syn Kastiel.
Chłopak skrzywił się lekko wyciągając rękę w stronę uśmiechniętej Angie.
— To ty ostatnio odprowadzałeś Megami mam rację?
Dwójka zdziwionych nastolatków spojrzała po sobie nie do końca wiedząc co powiedzieć. Skąd ona może wiedzieć takie rzeczy skoro była wtedy w delegacji? O cholera, a może oni mają kamery przed wejściem?!
— Pani Marsh mi mówiła — mówiła jakby czytała tej dwójce w myślach — bardzo dziękuje Kastiel..
Czerwonowłosa odsunęła się kawałek. No normalnie nie wierzę! Na co komu kamera skoro ma się sąsiadki wszędzie dookoła? Lepsze to niż pies tropiący! Mama Raidera zaśmiała się wesoło i poklepała syna po plecach. Pewnie cieszyła się, że jej chłopiec zaczął się trochę lepiej zachowywać.
Gdyby ze wstydu można było się zapaść pod ziemię to właśnie w tym momencie Osaka byłaby już w chinach jak nie w kosmosie od drugiej strony.
— Megami! — wszyscy odwrócili głowy widząc zadowolonego Alexy’a biegnącego w ich stronę
Nim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć bliźniak przytulił ją do siebie prawie dusząc. Przewróciła oczami czując się lekko skrępowana od patrzenia rodziców i czerwonowłosego, który widząc jego minę miał ochotę złapać Space’a za fraki.
— C-cześć Alexy.. — uśmiechnęła się niemrawo
Odkąd zaczęła mieć lepsze kontakty z bliźniakami przytulanie Alexy’ego było prawie, że rutyną w ich codziennym witaniu. Ale mógł sobie chociaż to darować wśród takiej grupy ludzi. Zaraz wyłoniła się reszta rodziny Space’ów uśmiechając się szeroko na widok dziewczyny.
— Dzień dobry Megami — mama chłopców spojrzała zaraz z nich na resztę — witam państwa!
Kiedy tylko niebieskowłosy puścił dziewczynę Armin stanął obok nich i zniesmaczonego Kastiela. Odkąd wszyscy jadą na jednym wózku musiał ich znosić, właściwie starał się ich wszystkich akceptować. Kolejny samochód zatrzymał się na podjeździe i wysiadła z niego fioletowowłosa prawie potykając się o wystający chodnik.
W ostatniej chwili złapała równowagę uśmiechając się z zakłopotaniem patrząc w stronę starszego Space’a. Jak to zwykle w zachowaniu Alexy’a to i Alex została złapana w jego szpony jeszcze pierwsza przed obrażonym czarnowłosym.
— Może zrobimy zrzutkę i kupimy Alexy’owi misia? — podśmiewywała się Osaka na widok miny jednego z bliźniaków — to przestanie molestować wszystkie dziewczyny w otoczeniu pięciu mil
I tak mijał czas, a miejsce było coraz bardziej zaludnione przez uczniów i ich rodziców. Megami obserwowała właśnie niezadowoloną Amber, która mruczała pod nosem różnorakie przekleństwa w stronę brata by być tylko na jego miejscu, a on jak zwykle nie był zadowolony z tej sytuacji.
Zachichotała cicho pod nosem i w tym momencie blondynka spojrzała akurat w jej stronę. Zmrużyła groźnie oczy pewnie już wymyślając tysiące sposobów jak zabić Osakę samym wzrokiem. Wreszcie usłyszeli znany głośny silnik i odwrócili głowy w jego stronę. Duży autokar podjeżdżał już na miejsce.
— Grupa C proszę do mnie! — z autokaru wyskoczył uśmiechnięty Ricky z niebieskim daszkiem na głowie.
— Przystojny młodziak! — została szturchnięta lekko przez ciotkę — jeśli takich nauczycieli macie w szkole też chce mieć naście lat!
Osaka uśmiechnęła się niemrawo i wraz z resztą grupy ruszyła w stronę swojego opiekuna, który miał taki uśmiech jakby połknął banana w całości. Megan poprawił okulary na nosie patrząc na swoich studentów i zszedł na chodnik.
Kiedy reszta pakowała swoje rzeczy do autokaru młody nauczyciel rozmawiał z ich rodzicami komplementując wszystkie kobiety przez co czerwonowłosa była bliska wymiotów. Pierw uczennice, a teraz matki. No Jezus Maria! Usłyszała lekkie piknięcie w telefonie i szybko go wyciągnęła

09:30
Yuryia: Meg !! Czerwony alarm!
Zdzwiona pomrugała parę razy rozglądając dookoła i nacisnęła zieloną słuchawkę by dodzwonić się do dziewczyny. Pierw było parę cichych sygnałów, a zaraz pyknięcie.
Meg! — głos w słuchawce prawie ją ogłuszył i zacisnęła zęby
— Co się dzieje Makoto? — rozmasowywała nieszczęsne lewe ucho przykładając słuchawkę do prawego
Już wiem kim jest Megan Ricky! — oczy dziewczyny otworzyły się szerzej na to hasło
Parę dni temu mówiła o nim swojej przyjaciółce mówiąc jaki z niego jest obrzydliwy podrywacz. Japonka poprosiła by wskazała jej go, któregoś dnia w szkole może ona go pozna. W końcu większą część życia wychowywały się razem. Jednak sama nie mogła go rozpoznać, ale przyznała, że też skądś zna te twarz.
Przez ostatni czas siedziała dużo pomiędzy przerwami od nauki i przeglądała wszystkie fora, społeczności, by tylko dowiedzieć się czegokolwiek o tym zielonowłosym psie na baby. I wreszcie znalazła wzmiankę o nim.
Wiem już skąd go znamy! — Osaka przycisnęła mocniej słuchawkę do ucha — on był tym psychofanem, który parę lat temu nachodził wszędzie twojego brata!
Czerwonowłosa zamarła czując jak robi jej się gorąco od żołądka.
Wyszedł rok temu z leczenia — Makoto kontynuowała by powiedzieć to na jednym tchu — podobno już jest całkowicie zdrowy i…
— Wszyscy są już w autokarze miśku! — Megami wrzasnęła prawie gubiąc swój aparat i odwracając szybko
Przed nią stał uśmiechnięty Megan trzymając swoją kartkę z listą obecności. Jednak widać było, że jego oczy patrzą na nią badawczo. Serce Osaki biło mocno w jej piersi ‘’ A jeśli coś usłyszał?’’
— Przepr…przepraszam już kończę — odrzuciła szybko połączenie i czmychnęła pod nim wbiegając po schodach do samochodu
Ricky zachichotał pod nosem. Ach te dzierlatki! Tylko by plotkowały przez te telefony nie patrząc na godziny. Czerwonowłosa wpadła na górę będąc biała jak ściana i nawet nie interesując się gdzie siada opadła na siedzenie obok Raidera jedzącego kanapkę.
— Co Ci Osaka? — przełknął kawałek patrząc na nią kątem oka
Było dużo miejsc wolnych, a dziewczyna przysiadła się do niego. Jak nic musiała się przywiązać przez to siedzenie wkoło w ławce.
— To ruszamy na podbój świata! — Megan wyciągnął rękę do góry z entuzjazmem machając jakimś trąbko podobnym przedmiotem, a wszyscy się skrzywili.

Kłopoty…. Kłopoty … Kłopoty!

________________________

Czarnowłosa dziewczyna biegła przez park zaciskając mocniej telefon w dłoni. Jak one mogły tego nie zauważyć! Przecież ten człowiek mógł być niebezpieczny dla Megami nie tylko pod względem seksualnym. Według Osaki pracuje on tutaj dobre parę tygodni, ale coś nie pasowało Yuryi.
Pewnego razu robiąc zakupy jeszcze w Tokio ze swoją martwą już dziewczyną mogłaby przysiąc, że też widziała jego gębę przyglądającą się im. Ale przecież to niemożliwe prawda?
Zatrzymała się dopiero obok swojej ulubionej ławki w tym parku i spojrzała na godzinę. Minęły dopiero dwie godziny od wyjazdu autokaru przyjaciółki. Nie może do niej zadzwonić. Nie dopóki ten psychol siedzi z nią w jednym pojeździe czterokołowym!
— Makoto? — zdziwiona spojrzała przed siebie gdzie stała ostatnia osoba, którą chciała dzisiaj widzieć
Steve przyglądał się jej spod opuszczonego kaptura przez co dziewczyna widziała odcień jego oczu takiego samego koloru jak jego zmarła siostra. Przez ciało Yuryi przeszedł dreszcz, dalej widziała przed sobą te masakrę z przed paru lat.
— Odejdź stąd Pres — zmusiła się kolejny raz by spojrzeć na chłopaka
Jednak on nawet nie drgnął, przekrzywił lekko głowę jak pajacyk na sznurkach i uśmiechnął szalenie, a jego oczy zaczęły lekko pobłyskiwać. Pewnie gdyby byli w jakiejś ciemnej uliczce jak nic dziewczyna miałaby pełne portki.
Ten chłopak wcale nie wyzdrowiał, widać po nim od razu jego szaleństwo. Co narkotyki potrafią zrobić z ludźmi? Włożył ręce do kieszeni podchodząc bliżej ławki gdzie siedziała dziewczyna.
— Czemu ty i Megami tak mnie się boicie?
— Jeszcze się głupio pytasz? — Makoto podniosła się z ławki patrząc na niego mrużąc groźnie oczy — zabiłeś własną rodzinę! My tam byłyśmy Pres! Na rozprawie także!
Opuścił głowę uśmiechając smutno. Tak sam doskonale pamiętał w jakiej był euforii gdy słuchał o tym jak ciała jego rodziców zostały znalezione w łóżku. Jak opisywał każde z zabójstw, był głodny krwi. Bardzo głodny. Gdyby tylko oni wtedy nie zamykali go w domu.
Makoto wściekła chciała go wyminąć by wymknąć się jak najdalej od niego. Nie chciała mieć nic wspólnego z osobą, która zabiła tak bliskie mu osoby. Poczuła jak złapał ją za rękę i siłą szarpnął do siebie.
— Nie ignoruj mnie — ton jego głosu był ostry i łagodny zarazem — teraz mieszkamy w tym samym miejscu, prawda?
— Dalej jesteś chory Stev — czuła jak serce jej wali z przerażenia
Byli sami w parku, a znikąd pomocy. Nie mogła nawet liczyć na pomoc, któregoś z chłopców bo wszyscy wyjechali na te dziwne wakacje. Zacisnął mocniej jej dłoń i syknęła z bólu, kto wie co by się działo dalej gdyby w parku zielonowłosy chłopak.
Usłyszała głośniejsze zawołanie i uścisk zelżał. Nim zareagowała została popchnięta w czyjeś ręce i przerażona spojrzała na te osobę. Pierwszy raz widziała kogoś takiego. Jego włosy jak i oczy zgrywały się kolorem tak samo jak Blanck.
— Jeszcze sobie porozmawiamy Makoto — usta chłopaka wygięły się w psychopatycznym uśmiechu pokazując kły — Osaka też będzie zaproszona na te herbatkę.
Odwrócił się napięcie na swoich glanach i ruszył w stronę wyjścia z parku kopiąc po drodze puszkę.
— Wszystko dobrze? — wyrwała się z zamyślenia i kolejny raz jej spojrzenie skrzyżowało się z jej wybawicielem
— Ta-tak dziękuje! — odsunęła się szybko od niego kłaniając się — gdyby nie ty nie wiem co by się stało.
— Jestem Jade Bray — wyciągnął w stronę dziewczyny rękę
— Yuryia Makoto — odwzajemniła uścisk
— Mam jeszcze trochę czasu — spojrzał na zegarek — Może masz ochotę na kawę tutaj obok w kawiarni?
Zawsze gustowała w kobietach jednak ten chłopak miał w sobie coś innego. Dalej bała się, że wracając do swojego mieszkania spotka tamtego ćpuna, którego głowa nawet jeśli sąd tak uważał nie jest normalna. On był jakiś podejrzany. Na pewno narobi im jeszcze dużo kłopotów.
Kiwnęła uśmiechnięta głową. Co jej szkodzi kawa z wybawicielem? Musi jakoś się odwdzięczyć. Zaczęli iść w stronę wyjścia z parku i Bray przyglądał jej się kątem oka. Dziewczyna była sporo od niego niższa, ale dawno u żadnej nie widział tak delikatnego uśmiechu, mimo sytuacji jaka ją przed chwilą spotkała.
— Jesteś stąd? — oczy Yuryi z jeziorka spojrzały w jego stronę i zabłysły w nich wesołe iskierki
— Tak wprowadziłam się niedawno — jej blada cera ładnie komponowała się z kruczymi włosami — przeprowadziłam się tutaj ze względu na swoją przyjaciółkę
— Przyjaciółkę? — rzadko widać by ktoś przeprowadzał się dla zwykłej przyjaciółki do innego miasta
— Tak uczy się w tutejszym Liceum! — zacisnęła lekko spódnice rumieniąc się — jest dla mnie jak siostra.
— Mówisz o Słodkim Amorsie?
— Tak — spojrzała na niego — znasz tę szkołę?
— Zajmuje się tam roślinami — zachichotał przypominając sobie studentki próbujące swoich sił w sadzeniu roślin, lubił to nawet — jest w klubie ogrodników?
— Megami.. hmmm
— Megami Osaka? — zatrzymał się zdziwiony i czarnowłosa prawie na niego wpadła
— Znasz ją? — zdzwiona otworzyła szerzej oczy, czy już zdążyła wysadzić ogród w szkole?
— Kto jej nie zna — zaśmiał się — kobieta, która robi wszystko na odwrót
Makoto westchnęła. No i właśnie tak to zawsze wyglądało. Kiedy wszyscy biegli na górę Osaka szła pod prąd, jak każdy szedł w lewo to ona jak na złość szła w prawo. Można powiedzieć, że ma ona w sobie więcej kocich cech niż ludzkich.
Ma własne wydeptane ścieżki, choćby się waliło i paliło ona będzie szła po niej z bezczelnym uśmiechem na ustach. Dlatego tak się martwi tym skowronkiem. Megami wyczuła wyzwanie i na pewno się nie podda dopóki nie znajdzie tego człowieka, a co gorsza ich jest więcej.
— Wszystko w porządku? — poczuła lekkie dotknięcie w ramię
— T-tak — zdała sobie właśnie sprawę, że doszli już do kawiarni — zamyśliłam się przepraszam.
— Zamówię nam kawę — z uśmiechem ruszył już do wejścia, kiedy Makoto usiadła na swoim krzesełku patrząc w słońce

14:00
Megami: Makoto! Przypomnij mi jakie ja uczucia żywię do Raidera?
14:05
Yuryia: Czystą nienawiść.. Ale mi się wydaje, że chyba jednak to co innego.
14:10
Megami: To wyobraź sobie, ze kutafon zjadł moją kanapkę… ROZUMIESZ?! MOJĄ KANAPKĘ!

Czarnowłosa zachichotała. Osaka się ostro wściekła, więc widać Megan na razie trzyma się od niej z dala. Może ma to coś wspólnego z jej czerwonowłosym towarzyszem? Może i Kastiel jest chamem, ale przy nim dziewczyna na pewno będzie bezpieczna.

14:15
Yuryia: Zapomnij o żalu dostaniesz nowe. Pilnuj się go. Zresztą nie tylko niego.. Proszę Cię Meg byś nie była nigdy sama. Kto wie co Ricky może zrobić.
14:17
Megami: Ja wiem co może.. Ale nie będę tego wywlekać na forum publiczne. Wiedziałaś o tym, że mężczyźni często bywają pewni siebie, bo w przeszłości utożsamiali się z super bohaterami? Może Raider udawał te wybuchającą owcę z Worms'ów?
14:20
Yuryia: Bardzo zabawne…


________________________


Kastiel przyglądał się kątem oka zadowolonej Megami piszącej na swojej klawiaturze. Mieli przed sobą jeszcze osiem godzin pieprzonej drogi autokarem, a on zjadł już wszystko co miał w plecaku! Do tego zjadł dwie kanapki swojej czerwonowłosej towarzyszki gdy była w toalecie.
Czuł jak ktoś ich obserwuje i spojrzał przed siebie widząc uśmiechniętego złośliwie Megan’a mrużącego oczy z nad okularów. O czym ten zboczeniec znowu myśli? Jeśli sobie upatrzył na cel Osakę to nie ważne czy to nauczyciel czy ktoś inny. Upierdoli mu ręce i rozkwasi gębę o chodnik.
Pokazał zielonowłosemu obraźliwy gest uśmiechając złośliwie. Ten wyjazd może będzie miał i dobre strony.
— Raider — czerwonowłosy spojrzał na dziewczynę — musimy o czymś pogadać jak wyjdziemy z autokaru. O…. Megan’ie.
Alexy który siedział za nimi lekko wysunął głowę w szparę.
— Coś z nim nie tak Meg?
Dwójka nastolatków spojrzała w tamtą stronę i Osaka zjechała niżej by uniknąć spojrzenia czujnego nauczyciela.
— Przekaż dalej byśmy po rozpakowaniu się spotkali w jednym pokoju
Zdzwieni bliźniacy spojrzeli po sobie, ale Armin odwrócił się już do tyłu gdzie siedziała Francuzka z Clivierem wyraźnie zagadanych i zadowolonych ze swojego towarzystwa. Space poczuł lekkie ukłucie zazdrości.
— Chyba wam nie przeszkadzam co? — jego brat zachichotał pod nosem. Tak łatwo było go przejrzeć

Przedstawienie czas zacząć prawda dzieciaki?



____________________________

Witajcie w ten jakże deszczowy niedzielny poranek. Wiecie co jest najbardziej bezczelne? Kiedy jest przez chuj wie ile czasu upał po 31 stopni, a kiedy ty rozkładasz basen to nagle się robi kurwa zimno i deszczowo. Tylko ja tak mogę mieć =_=. Toż to chamstwo! Niestety dalej nie dowiedziałam się co się działo z tym dzikim blogiem.. Ta.. Módlmy się by to nie zdarzyło się na tym, bo mi chyba żyłka wkurwienia by pękła. Wczoraj wreszcie się napiłam :D! Chociaż jedna dobra rzecz tego tygodnia ^^! A no i kupiłam sobie poduszkę z pandą, ale osobiście wolałabym z kotkiem. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma!

Co do rozdziału : Jak wszyscy widzimy Ricky jest .. no cóż psycholem.. Chociaż.. albo w sumie nie. Za to Meg jest w rozpaczy, bo nie dość, że ma na głowie wariata to Raider zżarł jej kanapkę. Za to nasza Yuryia ma nowego kolegę :D Ciekawe co na to Jade! Za to nasz Stev się coraz bardziej rozgaszcza w mieście..

Na sam koniec wklejam nowy adres na mojego biednego bloga :P



Życzę miłego dnia i do zobaczenia we wtorek ^^!






4 komentarze:

  1. Dzień dobry, witam i..
    Julka: -*Przerywa mi* i sram!
    -Co?! Nie!
    Julka: -Luzuj skarpety, stara!
    -Z dnia na dzień coraz bardziej mnie irytujesz...
    Julka: -Nie musisz dziękować *szeroko się uśmiecha*
    -Może teraz przejdę do właściwej części komentarza. Rozdział super duper kaczy kuper!
    Julka: -Boże....
    -*ignoruję dziewczynę* Ty jesteś okrutna dla Meg! Nawet kanapki jej zabierają!
    Julka: -A jak ty mi whisky zabierasz to jest dobrze?
    -Cicho! Dzieci i ryby głosu nie mają!
    Julka: -Przypominam ci, że jestem od ciebie starsza :p
    -*Gwiżdze* Yuryia poznaje chłopaka? Ciekawe, czy zmieni orientację?
    Julka: -Ty od razu coś niuchasz.... Kurde, ty jesteś zboczona jak Megan!
    -...A Megan jest psychopatą, ale ja nie XD
    Julka: -Taa, jasne..
    -Dobrze, to ja już kończę. Pozdrawiam, dużo weny, najlepszego i do wtorku!
    Julka: -A ja przesyłam Ci dużo mocy, Meg, abyś przetrwała ten wyjazd. I oczywiście whisky, całą reklamówkę, tylko dla Ciebie! Pozdro z podłogi!

    P.S. U mnie na pierwszym blogu one-shot. Jeśli masz chęć, to zapraszam!
    http://julka-i-jej-historia-w-amorisie.blogspot.com/2016/07/one-shot-i-niewinne-wspomnienia.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kocham Julkę po prostu xD nawet bym nie wpadła na Witam i sram. xD
      Yuryia i bycie biseksualną tak to było ciekawe :P Ale o tym zadecydują czytelnicy właśnie będę wrzucać ankietę na ten temat. Megan to Megan, on jest psychiczny to fakt xD Ale każdy lubi psycholi.

      Megami dziękuje za troskę i z chęcią wypije cały zapas whisky z torby.
      Cieszę się, że rozdział dobry xd Bo się bałam, że ten jakiś dziwny jest.
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuje za komentarz. Oooo nie widziałam już lecę obczaić :D

      Usuń
  2. Rozdział cud malina ;).
    Yuriya bi? No jasne, że tak! ;3
    Oj jak ja chcę, żeby Megami przywaliła Meganowi, jak ten dobierałby się do niej! <3 xD Ja chcę taką akcję! Zrozumiano?! XD
    To ja żegnalski i do zobaczenia we wtorek! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiadasz chcesz Megana macającego biedną Megami? Co ty uczuć nie masz xD?!
      Ciesze się, że rozdział się podobał, bo martwiłam się że ten nie przypadnie do gustu. Żegnalski :D! Ja właśnie zaczęłam się uczyć japońskiego ^^! Zobaczymy jak mi będzie szło xd

      Usuń