niedziela, 19 czerwca 2016

Rozdział 11 Ćwierkający








Alex szła powoli w stronę domu Osaki czując jak ściska ją w żołądku. Zachowywała się karygodnie każąc jej wynieść się z sali. W końcu z tego, co usłyszała od Space’ow to dzięki niej tak szybko wypłukali groźny narkotyk z jej ciała. Poznała już te ładną uliczkę, gdzie mieszkała jej koleżanka z klasy.
Podeszła do furtki i nabrała powietrza w płuca. Teraz albo nigdy. Nacisnęła domofon modląc się by dziewczyna była w domu. Czekała chwilę jednak nikt nie odbierał. Odwróciła się z zamiarem odwrotu czując pewnego rodzaju ulgę. Może trafi na nią w szkole.
— Czego kurwa?! — aż podskoczyła słysząc głośny krzyk Megami w domofonie. Jeśli tak wita każdego gościa to..
— Emm.. To ja.. Alex..
Bramka cicho piknęła i Blanck z duszą na ramieniu popchnęła ją idąc w stronę budynku. Drzwi otworzyły się, w których stała dziewczyna w fartuszku do gotowania. Nim Francuska zdążyła cokolwiek powiedzieć owczarek wyskoczył zza właścicielki rzucając się na gościa tradycyjnie próbując wylizać mu twarz.
Fioletowo włosa zakrywała twarz dłońmi, by tylko język nie wylądował na jej dopiero, co umalowanej twarzy.
— Co tutaj robisz Blanck? — skrzyżowała dłonie patrząc na nią badawczo — nie powinnaś jeszcze odpoczywać w domu?
— Ja chciałam przeprosić i.. — odetchnęła od siebie jakimś cudem całuśnego tyrana — prosić o pomoc..
Kolorowe oczy zmierzyły ją od góry do dołu i na ustach zagościł lekki uśmieszek. Odsunęła się przepuszczając dziewczynę w drzwiach, która chętnie przez nie przeszła. Pies wesoło szczekając pognał do kuchni, więc ruszyła za nim.
Otworzyła szeroko oczy, gdy zobaczyła w kuchni połowę znajomych ze szkoły w tym rodzeństwo Space’ów kłócących się nad jakaś mazia. Nie chciała nawet wnikać, co to mogło być. Jedyna osoba, która siedziała na tyłku był Kastiel mierzący nowa przybyła zainteresowanym wzrokiem.
— Ja chyba przyjdę później! — szybko próbowała cofnąć się do tyłu i wpadła na czyjeś ciało odskakując do przodu
To Megami, która właśnie chciała wejść do kuchni zatarasowala jej jedyne miejsce do ucieczki. Bliźniacy zamilkli także patrząc w stronę koleżanki. Przez pobyt Blanck w szpitalu w liceum zaczęto snuć dużo teorii spiskowych mówiących o walce dziewczyny z niedźwiedziem.
Nie wiadomo, kto puścił aż taką chora plotkę, ale wśród nastolatków wszystko jest możliwe — Osaka podejrzewała, że jak nic to głupi żart Kastiela puszczony w obieg. Tylko nieliczna grupa osób wiedziała prawdę o stanie dziewczyny i właśnie wszystkie te osoby były teraz w tej kuchni.
— Dopiero przyszłaś Blanck — wyminęła ją i stanęła przy misce bliźniaków — chłopaki, co to jest?
— Masa na ciasto! — uradowana twarz Alexy'ego przypominała w tej chwili zadowolonego bernardyna
Osaka spojrzała niepewnie w stronę Rosalie i Verony. Miały dbać, by te ciastka wyglądały i smakowały jak ciastka, a jak na razie można się modlić, by w ogóle było to jadalne. Lysander był właściwie w innym świecie bazgrając w swoim notatniku, za to Kentin podgryzał przy stole swoje kupne ciasteczka. Wolał czuć się bezpiecznie.
— A ty zrobiłeś, co miałeś zrobić? — oskarżające spojrzenie padło w stronę Raidera, którego miska dalej widniała pustkami
— Przecież widzisz — uśmiechnął się złośliwie trzymając w ręce papierosa — dla mnie to dyrektorkę możemy otruć
Pewnie gdyby nie ten tłum ludzi u niej w kuchni trzepnęłaby chłopaka łyżką, która miała w ręce. Jutro miał być dzień szkoły i wszystkie grupy pieką ciastka. Na rozpacz dziewczyny wypadło na nią, by u niej robić te jakże przyjemną rzecz, ale teraz miała ważniejszy priorytet. Spojrzała z powrotem na niepewna Alex, że też akurat dzisiaj postanowiła tutaj przyjść.
— Więc mam Ci pomóc? — fioletowe oczy spojrzały w jej stronę
Parę dni temu, gdy się obudziła znalazła na stoliku karteczkę z pismem Osaki. Wahała się od tamtego czasu. Czuła się prawie dobrze. No właśnie prawie dobrze, więc wołała skorzystać z propozycji czerwonowłosej.
Kiwnęła głową twierdząco czując zażenowanie, że jest tu taki tłum gapiów. Ale w szkole i tak pewnie wszyscy wszystko wiedzą, co jej dolega.
— A masz wszystko? — kolejny raz kiwnęła twierdząco głową
Bez patrzenia na nikogo wyciągnęła z kieszeni dwa małe woreczki z marihuana. Tylko to zostało z tego, co wtedy dostała, a chciała mieć już to wszystko za sobą. Musi ktoś jej pomóc, bo sama sobie poprostu z uzależnieniem nie radzi.
Dziewczyna posłusznie to od niej wzięła oglądając z każdej strony. Sam tego widok przyprawiał ją o mdłości. Kto, by pomyślał, że taki mały niepozorny przedmiot może spowodować tyle nieszczęścia?
— To może zapalimy sobie ? — czerwonowłosy śmiał się dalej kręcąc swoim papierosem młynki jednak zaraz zamilkł widząc karcące spojrzenie kolorowookiej
Francuska skrzywiła się widząc jak obiekt jej westchnień podszedł obejrzeć woreczki. Bez zbędnych słów wyrwał przedmioty z rąk Megami oglądał je z każdej strony, po czym minął Alex znikając w wejściu do salonu.
Każdy spojrzał po sobie i na zdziwiona czerwonowłosa stojąca na środku. Jeszcze nikt nie wyrwał jej tak chamsko rzeczy z rąk. Zdecydowanie starszy ze Spice'ów jest mało wychowany, jeśli chodzi o takie sprawy.
Fioletowowłosa stała ze spuszczona głową czując jak ją ściska w żołądku. Teraz każdy wie o jej problemie, a zwłaszcza czarnowłosy.
— Już załatwiłem sprawę! — dumny z siebie chłopak wrócił do pomieszczenia klepiąc po plecach Blanck — nie martw się już tego nie ma!
— Armin.. — Megami zaczęła czuć okropny smród w domu. Zupełnie jak z ZOO — Co tak śmierdzi?
— A wrzuciłem te woreczki do kominka — wyprostował się dumnie
— Co zrobiłeś?! — wszyscy poderwali się z miejsc, a czerwonowłosa ruszyła biegiem do salonu
Jednak było już za późno i marihuana paliła się w salonie rozciągając się na cały dom. Na dom? Na całą dzielnice! Dziewczyna opadła na kolana patrząc na palący się wesoło kominek, który wydzielał smród po całym domu.
Reszta także weszła do salonu. Alex nie chcąc więcej czuć tego zapachu owiązała sobie chustę z szyi na nos i twarz modląc się w duchu, by nic nie wyczuć.
— Zrobiłem coś nie tak? — Armin przyglądał się przyjaciółce przed kominkiem
— Ciotka mnie zabije..
— Wciągajcie póki mamy jeszcze okazję! — co, jak co, ale Raider miał z tego wszystkiego największy ubaw

Jednak na tym świecie żyją nierozgarnięci ludzie...

________________________


Yuryia pamięta ostatnie dni jak przez mgłę. Telefon, policja i karetki oraz poszukiwania Isaury. Niestety po paru godzinach spełniły się najgorsze przeczucia Makoto i znaleziono ciało jej dziewczyny w jednym z zaułków właśnie z rozwaloną głową jak na filmiku.
Była w takim szoku, że pierwszy raz poczuła prawdziwy irracjonalny strach. O siebie, o Megami i o resztę przyjaciół, którzy ją otaczali. Giną ludzie do cholery!  Znowu, kiedy tylko Osaka zniknęła z miasta mordy się nasiliły, ale nigdy nie dostała takich nagrań.
— Chciałaby Pani kogoś powiadomić? — głos wyrwał ją z zamyślen
Nie miała żadnej rodziny oprócz rodzeństwa Osaka, dawna rodzina adopcyjna przestała z nią utrzymywać kontakt, gdy dowiedziała się o jej orientacji, wiec została sama.
— Nie dziękuję — na jej ustach pojawił się sztuczny serdeczny uśmiech. Wszystko jest dobrze — mogę już iść do domu?
Detektyw pomrugał parę razy patrząc w stronę Japonki. Dziewczyna przeżyła właśnie jeden z największych koszmarów, jakie można sobie wyobrazić, a chce sama wrócić do siebie gdzie dalej mógł się kryć zamachowiec.
Jednak czarnowłosa kobieta nie ważne jakby była przerażona nie ma teraz czasu na strach. Ktoś zabił jedną z jej przyjaciółek i czai się na kolejną, a ona na pewno na to nie pozwoli! Policja niech ją w tyłek cmoknie! Tyle czasu nie znaleziono nawet najmniejszego śladu mordercy to, czemu teraz ma się to stać?
— Oczywiście — detektyw uśmiechnął się krzywo przepuszczając dziewczynę w drzwiach — Może da się, chociaż Panienka zawieźć do domu?
Przez cały ten czas nie odezwała się do Megami nawet słowem. Jedynie, co jej napisała to tylko, że ma parę spraw do załatwienia i by się nie martwiła. Dziewczyna często nie mówiła jej wszystkiego, ale jeśli by się dowiedziała o tajemniczym mailu słowika od razu zwaliłaby ochroniarzy brata na jej głowę.
Dopóki nic nie znajdzie nie ma zamiaru informować o czymkolwiek. Ale by to zrobić musi przebadać parę rzeczy, które ukryła przed policjantami w swoim pokoju. Miedzyinnymi komputer martwej oraz mała karteczkę, na której był zapisany adres baru gdzie popijala często.
— Więc zaczynamy! — nacisnęła guzik i laptop pokazał przed nią ładny ekran z różowymi wzorkami
Przy okazji włączyła swój skype wyszukując osobę z nickiem Nekowomen. Gdy tylko zobaczyła zadowolony zielony guziczek z dostępnym od razu nacisnęła słuchawkę czekając niecierpliwie na odezw. Pierw było słychać lekkie piknięcie i w kamerce po drugiej stronie pojawiła się twarz Blanck wyglądającej na pewno lepiej niż wczoraj.
— Dobry wieczór Alex — etyka dobrego wychowania każe się przywitać. Nie ważne czy się wcześniej rozmawiało — jak się czujesz?
— Bywało lepiej — dziewczyna westchnęła. To był jej trzeci dzień bez jakiegokolwiek narkotyku — brzmiałaś bardzo poważnie. Co się dzieje Yuryia?
Handel ciasteczkami na dniu szkoły całkowicie wykończył dzisiaj Francuzkę, ale była zadowolona. Mimo, że Armin spalił całą zieloną konopie w kominku czerwonowłosej. Dobrze, że dziewczyna darowała mu życie, bo mało brakowało, a Megami miałaby załamanie nerwowe.
Makoto nabrała trochę powietrza w płuca. Prosiła dziewczynę, by trzymała język za zębami i by nie mówiła czujnej Osace, po co idzie do domu.
— Więc potrzebuje się dostać na ten laptop, a IP.. — mówiła płynnie nie chcąc przeoczyć żadnego szczegółu. Jeśli wciąga w to Blanck musi wiedzieć wszystko.
Dziewczyna słuchając opowieści próbowała dostać się na laptop mając nadzieję, że jej zabawa w hakera nie będzie miała tragicznych dla nich skutków. Godzinę później dostała się na komputer kasując wejściowe hasło.
Wtedy przed Japonka wyświetlił się pulpit ze zdjęciem Pyromanic. Widać każdy, kogo znała musiał uwielbiać zespół brata jej koleżanki. Złapała za myszkę chcąc przejrzeć pierw foldery, które były na widoku. Co tam szkodzi.
— Co jest? — miny obydwu dziewczyn zrzedły widząc zdjęcia w pierwszym folderze
To była okolica, gdzie jakiś czas temu zginęli studenci z ich szkoły. Jednak bardziej dziwiła ich data zrobienia zdjęcia. Ten sam dzień, gdzie zginęła dwójka chłopców. Dosłownie parę minut wcześniej. Yuryia poczuła ciężka gulę w gardle blokująca jej przełyk.
Kliknęła kolejne zdjęcie. Dwójka studentów wesoło popijała sobie piwo na murku przed szkołą wyraźnie nieświadoma robionego im zdjęcia. Przesunęła na kolejne, chłopcy grali gry w swoim akademiku bawiąc się w najlepsze. Odruchowo druga z dziewczyn kliknęła następne i obydwie wrzasnęły odskakując od monitorów.
— Mój Boże! — Makoto ze łzami przełożyła ręce do ust
Ta dwójka, co dopiero śmiała się na zdjęciach leżała poćwiartowana na ziemi, a obok siekiera. Widziała już te zdjęcie w wiadomościach, ale by Gotka trzymała je u siebie? Blanck przejechała kursorem po ekranie zatrzymując się na ledwo widocznej ręce.

To jest kobieca ręka..

Spojrzały na siebie w kamerce widząc swoje przerażone spojrzenia zlane w jedno. To nie było to same zdjęcie, co w telewizji to było zdjęcie z miejsca zbrodni zaraz po akcie!
— Dzwoń na policje Yuryia..
Jednak Japonka wyłączyła zdjęcia i dalej zaczęła przeglądać komputer. Oprócz głupich aplikacji nie widziała juz nic więcej. Już miała wykręcac numer na policje, gdy zobaczyła ostatni folder z bardzo idiotycznym podpisem ćwierkająca. Jak tylko go otworzyła zobaczyła dużo dokumentów i kliknęła pierwszy z nich.

Yui Aoki
Lat: 18
Miejsce pochodzenia: Kyoto
Egzekutor:  Isaura Meet

Midori Rain
Lat:18
Miejsce pochodzenia : Kyoto
Egzekutor: Isaura Meet

Niżej były zapisane wszystkie wiadomości na temat codzienności chłopców, kiedy wracają z uczelni, co robią oraz kiedy są najczęściej sami. Dziewczyna będąc w szoku nie przykuwała wiele uwagi. Ta kobieta.. Kobieta, która z nią mieszkała. Która się z nią całowała.. Zabiła ich. Zabiła jej znajomych ze szkoły.
— Yuryia zobacz na to — przed czarnowłosą wyskoczył kolejny dokument
Według jego zapisek nie miały, co dzwonić na policję. Jeden z detektywów w Tokio był ich informatorem i co gorsza jego dane wyglądowe idealne się zlewały z tym człowiekiem, co ją parę dni temu przywiózł do domu!
Trzęsącymi się już ręka ruszyła kursorem dalej widząc ostatni dokument podpisany jej imieniem i nazwiskiem.

Yuriya Makoto
Lat:17
Miejsce pochodzenia: Kyoto
Egzekutor: Isaura Meet

Zapadła między dziewczynami kolejny raz krępująca cisza. Właśnie się okazało, że Gotka, która z nią mieszkała miała być jej katem. Ale jakimś magicznym sposobem została sprzątnięta przed wykonaniem egzekucji.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że ta trójka wcale nie była jedynym celem dziewczyny. A dokumentów z morderstwami było coraz więcej. Ten laptop to była istna klepsydra dla ludzi! Francuzka przełknęła głośno ślinę, właśnie zrozumiała, że wrąbały się w prawdziwe bagno. Albo ono po prostu samo do nich przyszło.
Ostatni dokument, jaki przeczytała na komputerze spowodował, że Makoto poczuła jak coś przekręca ją od środka. Dokument nosił nazwę Steve Pres.
— Ten chłopak.. — Alex przyłożyła rękę do ust — to jego spotkałam na grze
Yuryia nacisnęła guzik klikając ‘otwórz’ przed nimi pojawił się duży plik opisu chłopaka.
Steve Pres
Lat: 17
Miejsce pochodzenia: Osaka
Zabił rodziców i siostrę w amoku narkotykowym. Odsiaduje wyrok dziesięciu lat więzienia jednak dzięki dobremu sprawowaniu oraz byciu czystym wychodzi 24 kwietnia 2XXX. Rodzi się kolejny ‘ćwierkający’ cudownie czyż nie?

Znowu ta nazwa ‘ćwierkający’, kim oni w ogóle są? Czemu on znalazł się w tej teczce, gdzie jest więcej mogił niż przeciętny człowiek może sobie wyobrazić? Usłyszała jak jej telefon zaczyna wygrywać dziką muzykę sprawiając, że obydwie dziewczyny prawie pospadały z krzeseł.
Złapała go szybko odbierając czując jak jej serce podchodzi do gardła.
— Witam — głos w słuchawce był bardzo leniwy i jakby odrobinę znudzony — dodzwoniłem się do Yuryi Makoto?
— T-tak.. — głos jej lekko drżał
— Dzwonię do Pani tylko z grzeczności tutaj detektyw z pobliskiego komisariatu— oczy Blanck już łzawiły z powodu zbyt dużego rozszerzenia — Steve Pres wyszedł na wolność parę dni temu. Radzę uważać.
Słychać było mocny trzask i w słuchawce zaczął iść zwykły telefoniczny sygnał. No rzesz kurwa, co się dzieje w około? Spojrzała znowu na Alex, która prawie odskoczyła od monitora widząc zdjęcie Pres’a. Poznała go.
To ten sam chłopak, którego pytała o dziwne zdarzenia na Sims Online. To ta sama osoba, która dała jej działki i co najgorsze mieszka w tym samym mieście, co oni wszyscy.
— Yu…Yuryia.. — słysząc zduszony głos utkwiła spojrzenie we Francuzce — on.. jest w naszym miasteczku..
Japonka przerażona zaczęła szybko wyszukiwać numeru Osaki w swojej komórce. On tam jest! Ten dzieciak, który bez wahania zabił własną rodzinę ciesząc się jak głupi podczas rozprawy. Dotąd w głowie dźwięczy jej ten bezduszny śmiech, gdy opowiadał wszystko ze szczegółami.


Ona płakała, a ja się jej śmiałem w twarz. To głupie małe dziecko myślało, że to wszystko jest żartem. A ja zabiłem ich. Zabiłem ich wszystkich bez mrugnięcia okiem. Krew, która bryzgała na ściany była moim zbawieniem, moja wolnością i moim jedynym szczęściem w tym popierzonym życiu!


________________________


Hola! Mamy piękne niedzielne popołudnie z dala od uczelni * mój Boże, co to w ogóle miało być? Nie.. Co to kurwa było?!* I jeszcze została mi nieszczęsna ilustracja oraz plakat ; / Ale reszta dopiero wrzesień. Yeah! Więc zaczynam wakacje pełną parą! Dziwki, alko! — a nie sorry to nie ta bajka..

A tak już serio bez świrów za tydzień mam egzamin na prawko. Tak! stara Osaka postanowiła iść wreszcie i stać się kierowcą z bombowca! Jak nie zabije innych przechodniów to nie będzie kresek na kierownicy.

Ostatnio ucząc się google + spotkałam taki oto obrazek:





I ze zgrozą mogę stwierdzić, że ja i mój zacny Luby jesteśmy tym dolnym związkiem. Tak nie zapomniałam mu wrzucenia do basenu w ubraniu, do tego w moim ulubionym ubraniu.. W moich ukochanych spodenkach!

A teraz skoro skończyłam się żalić na swoje życie, lecimy do rozdziału. Jakby to powiedzieć, jeśli mówimy już o sytuacji z maryśką i palącą się właśnie w kominku to miało to odzwierciedlenie w realnym życiu, a dokładniej w moim domu wiele lat temu, ale dotąd ta sytuacja mnie bawi. Więc pamiętajcie jeśli kiedykolwiek znajdziecie taki woreczek, wywalcie go jak ludzie do klozetu albo Bóg wie gdzie byle by nie do kominka :P Yuriya coraz bardziej wchodzi w świat Megami jeśli chodzi o morderstwa wraz z Alex, ale czy nasza droga Blanck wie w co się pakuje? Bóg raczy wiedzieć.

Moja końcowa mowa, w której zareklamuje moje ostatnie dzieło, które także doprowadzę do końca ^^ * nie lubię nie czytać czegoś od deski do deski*

Do niektórych pisałam, niektórzy widzieli na moim profilu Google + którego dotąd nie potrafię do końca ogarnąć, albo jestem dziwna albo jestem debilem. Ale także wstawiam go tutaj z opisem :)








Agencja Egao — nikt nie wie skąd się wzięła i kto właściwie ją założył. Pracują w niej ludzie jak i magiczne postacie, których zadaniem jest dbanie, by zwykli ludzie nie zobaczyli nikogo z poza ich rasy. Raimei oraz reszta Servampów oprócz uganiania się za magicznymi stworami muszą dbać o portal między wymiarami by przypadkiem ktoś przez niego nie przeszedł i nie zniszczył czasoprzestrzeni.

Siedmioro wampirów właściwie dwadzieścia—cztery na dobę musi dbać o portal przerzucający do innego wymiaru, jednak pewnego dnia dwoje z nich postanawia się zbuntować między porządkowi panującemu w tym świecie i chcą doprowadzić do prawdziwego Ragnaroku, a w tym samym momencie wampir Lenistwa świętuje urodziny ostatniego narodzonego wampira — Chciwości.


Kolejne z ogłoszeń parafialnych, które pojawi się na moim każdym blogu z nową notką wygląda następująco:
Megami —  rozdziały w środy i niedziele ( Wiem, że wy wiecie, ale zawsze lepiej dodać :P)
Fairy tail — rozdziały w każdy piątek
Servamp — rozdziały w poniedziałki oraz czwartki


Ale się rozpisałam.. Chyba mogę dostać odznaczenie największego pierdolenia pod koniec rozdziału. Jeszcze trochę, a moje komentarze będą długości rozdziałów i ciekawe czy ktoś kiedyś będzie wtedy to czytał xD Także życzę wam miłej oraz spokojnej wieczornej niedzieli i do zobaczenia w resztę dni tygodnia na innych blogach.

Niech moc będzie z nami!

A no i PS: jakby ktoś mnie szukał na jakimś czacie czy coś to ja najczęściej przesiaduje na wiki ;)




8 komentarzy:

  1. Hello.
    It's me.
    A więc jestem! :D
    O cholera. Yuryia (chyba dobrze napisałam. A jak nie, to przepraszam) przez cały ten czas mieszkała z egzekutorem?! O_o Jezu, co jeszcze?!
    Armin... Wrzucił do kominka maryśkę. I na dodatek pyta się, czy zrobił coś źle... A Kastiel jest najlepszym optymistą XD
    No to miałaś ciekawe przygody w swoim życiu :P
    Rozdział jak najbardziej mi się podobał i czekam na następny rozdział! :D
    Życzę mnóstwo weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hello :D! No jak to mówią "nigdy nie wiesz z kim naprawdę mieszkasz" i tu mamy tego odzwierciedlenie ^^" Nie dobrze napisałaś jej imię.. Ja czasami sama je przekręcam xD" Bo to Armin.. on zawsze pierw robi,a później się pyta o co jest tyle hałasu xD a Kastiel po prostu korzysta z okazji by się opalić ( ma chłopak okazje to łapie srokę za ogon ^^") Ja powinnam kiedyś spisać swoje życie to by ładny bestseller jebnął xD
      Zawsze cieszy mi się twarz jak ktoś mówi, że mu się podoba rozdział xD To trochę jak... hmm... fetysz xD!
      Pozdrawiam cieplutko i dziękuje za komentarz !

      Usuń
  2. Siemaneczko!
    Rozdział świetny :3 A teraz coś o nim:
    Co kurwa? Japonka mieszkała z mordercą? To była jej dziewczyna! No i Panie premierze, jak żyć?
    P-krótko i na temat!
    Sytuacja z maryśką zniszczył mnie doszczętnie xD Megami prawie nie wytrzymała z nimi, a Kastiel cieszy dupę, bo czemu by nie? xD
    -*~Teorie Spiskowe~*-
    Coś mi się wydaje, że ten koncert może przecież być w szkole czerwonowłosej!
    Albo po prostu ktosiek pójdzie na koncert, gdzie zaatakuje
    a)Skowronek
    b)Steve (No chyba, że Pres jest skowronkiem!)
    Wolę wersję b :3
    Tym jakże fascynującym i bardzo interesującym gestem (słaby ten mój sarkazm :b) żegnam się i do następnego!
    ~Shadow Queen, która zmieniła nick na Nisillia B)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helloł!
      To na pewno wina Tsuka! Jak każdy problem w tym kraju xD
      Wiesz Raider się cieszył, bo darmowe jaranie i to na całą okolicę xD Możemy uznać, że Armin jest innym rodzajem dilera :P
      Lubię twoje teorie spiskowe :P I teraz jesteś wiele cieplej niż ostatnio xD
      Życzę miłej niedzieli, dziękuje za komentarz i pozdrawiam ciepło :D!

      Usuń
  3. Ta marycha rozwala doszczętnieXD Jebłam i w najbliższym czasie nie mam zamiaru wstawaćxD
    I jeszcze ten morderca. Masakra.
    Moja reakcja jak zazwyczaj to zwykłe "O kurwa." Dosłownie.
    Ciągle coś się dzieje :3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy miał jakąś śmieszną akcję w życiu, że można było ją opisać xD Ale to chyba dobrze, że akcja leci przed siebie xD! O to chodzi niech każdy ma taką minę! :D

      Pozdrawiam cieplutko i dziękuje za komentarz :D!

      Usuń
  4. Nie, nie, kurwa, nie!- moja reakcja. Dziewczyno, ty nie dasz odpocząć moim zszarganym nerwom! Ale ja to lubię, więc się nie przejmuj.
    Ale ta marycha...
    Julka: -I że mnie tam nie było... Kurwa, taką okazję stracić?! Nie no, ja pierdolę...
    -Nie dramatyzuj Julka! Zrobisz sobie takie coś w domu.
    Julka: -Niech będzie! Ale i tak życie jest niesprawiedliwe.. Idę sobie, ale rozdział zajebisty, kocham po prostu! Dużo weny i pozdrawiam!
    -I powiedziała to, co ja miałam powiedzieć. Kastiel najlepszy... To ten, do zobaczenia zapewne jutro, bo nie wiem, czy zdążę...
    P.S Na moim drugim blogu pierwszy rozdział, więc zapraszam!
    http://pokonaj-granice.blogspot.com/2016/06/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD Pamiętaj im więcej gnamy z akcją tym więcej zabawy! No to z marychą to będę wspominać już chyba do końca życia. Aż musiałam ją wkleić dla Armina on tak idealnie się z tym zgrywał. Niech Julka się nie martwi ona też dostanie xD
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam cieplutko:D!
      Do jutra :D!!

      Usuń