Alex
czuła się naprawdę źle. Uczucie, które trwało jeszcze parę chwil temu zostało
bezczelnie z niej wyrwane i teraz mogła śmiało powiedzieć, że myślała o sobie
jak o gówno. Słyszała pojedyncze głosy oraz stukania butów o posadzkę.
Teraz, gdy jej głowa była rozbijana od środka na
kawałki, miała ochotę wstać i zatłuc każdego człowieka w tym pomieszczeniu,
byleby tylko przestał tupać swoim posranym obuwiem. Otworzyła jedno oko i
dostrzegła rozmazany obraz. Zamknęła je znowu, po czym powtórzyła czynność parę
razy. Obraz zaczął się wyostrzać i prawie wrzasnęła widząc twarz przed sobą.
— Co ty…
Tu robisz?! — Wbiła się prawie w poduszkę, czując, jak kłuło ją w żołądku.
Przed
nią stała wściekła Megami Osaka podpierając biodra. Mrużyła oczy jak puma, która
miała zaraz upolować swoją nic nie świadomą ofiarę. Jeśli ona tu była, to
oznaczało, że ktoś ją musiał nakryć, kiedy ćpała. O cholera!
Dziewczyna
zaczęła niecierpliwie tupać nogą o posadzkę, co denerwowało coraz bardziej
Blanck. Niech ona przestanie! Mózg jej pękał, a ta stukała o podłoże, dając jej
wykończonemu mózgowi kolejne katusze.
— Boli,
co? — Ironia, która mieszała się z gniewem powodowała u Francuski dreszcze na
plecach. Co by nie powiedzieć, Alexy miał rację. Kiedy Meg się wścieka, jest
naprawdę niebezpieczna. — Powinno cię, kurwa, jeszcze bardziej boleć! Może by ci
ustawiło ten pusty kaczy łeb!
Alex
założyła poduszkę na głowę modląc się, by to był tylko zły sen.
— Pewnie
dalej jestem jeszcze zaćpana. — Spod poduszki Osaka słyszała jej ściszony głos.
— Kiedy to wszystko ze mnie zejdzie, Będę dalej w szkole i pójdę sobie
grzecznie na lekcje.
Miękka
pierzyna została jej wyrwana i znowu ugodziło ją dzienne światło wpadające
przez szpitalne okna.
—
Miałaś pieprzone szczęście, że Alexy cię przyuważył. — Zadziałało to na nią jak
kubeł zimnej wody.
— Alexy
o tym wie?! — Poderwała się do pozycji siedzącej, czując, jak robi jej się
niedobrze.
Czerwonowłosa
skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej patrząc na twarz dziewczyny. Wyglądała
naprawdę żałośnie, zbyt duża ilość narkotyku spowodowała tylko lekkie zatrucie,
ale jeśli by to trwało dłużej, mogli nie mieć tyle szczęścia.
Z jej
twarzy zjechała na dłoń, gdzie dalej widniał ślad po igle i wykrzywiła usta w
grymasie niezadowolenia. Wspomnienia bolały bardziej niż widok fioletowowłosej
z wbitą igłą w sali do ćwiczeń. Ta dziewczyna była taka młoda, miała całe życie
przed sobą. A co zrobił ten pieprzony sukinsyn?!
— Ile
to już trwa? — Zignorowała pytanie o niebieskowłosego.
— Nie
powiedział Arminowi, prawda? — Dziewczyna szła w zaparte. Powoli zaczynała jej
doskwierać suchość w gardle.
Już
naprawdę wychodziła na prostą, ale ostatnio spotkała na grze chłopaka. Był
bardzo miły i chciał pomóc w szukaniu ludzi powiązanych ze sprawą słowika.
Nawet nie wiedziała, kiedy przeszli na tematy czysto prywatne.
On,
podobnie jak ona, kiedyś był w nałogu. Chciał z niego wyjść, ale jego
przyjaciel przyniósł kolejną działkę i okazało się, że mieszkali obok siebie.
To miał być ten ostatni raz…
—
Zostaw mnie samą, Megami. — Spuściła głowę niczym skarcony pies.
— Blan…
—
Zostaw mnie samą! — Łzy, które pojawiły się na jej policzkach spowodowały, że
Osaka cofnęła się kawałek.
Znowu
te małe blond pukle mignęły jej przed oczami. Ten dziecięcy śmiech roznoszący
się po całym osiedlu, a potem ten płacz. Ten błagający o pomoc płacz. Megami
jak stała, wybiegła z sali, ignorując wołania zdziwionych chłopców, którzy
przed nią stali.
Biegła przed siebie nie zwracając uwagi na mijanych ludzi,
o których uderzała przez swój szaleńczy rajd. Musiała biec jak najszybciej, by
pozbyć się tego okropnego uczucia. Dziwnym trafem, widząc oczy Alex pełne
słonych łez, złączyły się z tą małą, wywołując jeszcze większe wyrzuty
sumienia.
Przepraszam!
_________________________
Yuryia kręciła się niespokojnie po mieszkaniu.
Dochodziła już pierwsza w nocy, a Isaury dalej nie było w domu. Dzwoniła do
niej, ale telefon milczał. Pierw martwiła się o milczącą Osakę, ale na
szczęście udało jej się dowiedzieć gdzie była.
A teraz kolejna bliska jej osoba zniknęła i nie wiedziała,
co się z nią działo. Isaura Bount lubiła dużo pić, czasami nawet Makoto
uważała, że pobija w tym Megami, która mimo wszystko miała jakiś umiar. Za to
jej nowa towarzyszka życia upijała się do nieprzytomności, by potem rano
wymiotować do kibla będąc na wielkim kacu.
— Dosyć tego. — Zacisnęła gniewnie pięści.
Ruszyła w stronę pokoju swojej współlokatorki. Tak,
współlokatorki. Yuryia Makoto uważała, że przed podjęciem decyzji o dzieleniu
sypialni powinny najpierw lepiej się poznać. Nie zamierzała lądować w łóżku z byle
jaką laską.
Otworzyła cicho drzwi i zastała większy burdel niż
jakby uderzyła tutaj bomba nuklearna. W tym momencie zaczęła tęsknić za syfem
swojej przyjaciółki, której bałagan miał chociaż jakiś cel artystyczny. Dalej
nie mogła wyzbyć się wrażenie, że czuła zapach tuszu roznoszący się po całym
pokoju. Usłyszała wesołą melodyjkę i złapała wściekła za telefon.
— Zdajesz sobie sprawę, która…
— Ja znowu ją widzę, Yuryia! — Trzęsący
się głos przyjaciółki spowodował, że dziewczyna od razu oprzytomniała ze złość.
— Meg?
— Zacisnęła mocniej telefon. — Co się dzieje?!
Zapadła
cisza w słuchawce i Makoto poczuła ukłucie niepokoju. Już kiedyś działo się to
samo. Kiedy ich sąsiadka, mała Elsie, zginęła brutalnie zadźgana nożem.
— Ta Francuzka... — głos czerwonowłosej
łamał się coraz bardziej — ona... ćpa …
ona... ćpa..
Ciemne
oczy dziewczyny rozszerzyły się. Właśnie zrozumiała. Jej przyjaciółka właśnie
wpadła w ten sam stan, który miała dawno temu. Ciąganie po policji, zeznawanie
w sądzie i spotkanie z zabójcą dziewczynki w cztery oczy bardzo odbiły się na
psychice nastolatki.
—
Jesteś sama? — Starała się wysilić na najbardziej spokojny ton.
Kolejna
cisza w słuchawce utwierdziła jedynie w przekonaniu, że jej obawy były słuszne.
— Gdzie
jesteś? — Nie dawała za wygraną próbując nie przerwać połączenia z Osaką. W
duchu modliła się, by nie wyjechała zaraz z jakąś denną ciekawostką.
— W parku pod fontanną. — Rozejrzała się
dookoła. — Wiedziałaś o tym, że
przeciętnie każdego roku trzydzieści trzy procent kochanków odnosi obrażenia
podczas seksu?
Makoto
nie wiedziała czy ma się śmiać, czy płakać. Jej reakcje obronne czasami
przerażały ją samą. Niewiele myśląc, włączyła tryb głośnomówiący. Starała się
ciągnąć monolog z koleżanką i jednocześnie wystukując jak najciszej sms’a, by
ona tego nie usłyszała.
Yuryia: Alexy, gdzie macie park z jakąś
fontanną w swoim mieście?
_________________________
Czerwonowłosa
siedziała na niewygodnym krześle. Obie dłonie ulokowała na polikach.
Zdecydowanie w jej głowie gnało za dużo myśli. Zapłakana Blanck w połączeniu z
widokiem dziewczyny wbijającej sobie igłę w żyłę powodował, że Osaka coraz
mocniej zaciskała zęby.
Elsie
była taka malutka, a ona zawsze chciała mieć młodsze rodzeństwo. Kiedy zaczęła
spotykać się z jednym z przyjaciół ze swojej klasy, a zarazem sąsiadem – Stevem
Presem – uśmiechała się szeroko przychodząc do ich domu. Blondynka była jego
pięcioletnią siostrzyczką kochającą zbierać naklejki z psami.
—
Dziękuje! — Jej delikatny, dziecięcy uśmiech roznosił się po całym mieszkaniu.
Zawsze była radosna, gdy Megami wręczała małe prezenty.
Rodzice
jej chłopaka byli bardzo szczęśliwi, że ich jedyny syn trafił na tak miłą
dziewczynę jaką była Osaka. Kiedy tylko potrzebowali pomocy w opiece nad Elsie,
ona nigdy nie odmawiała i razem ze swoją przyjaciółką zajmowały się małą jak
najlepiej potrafiły. Aż do tego dnia.
Czerwonowłosa
jak zwykle ślęczała nad szkicownikiem pijąc lemoniadę. Dzisiaj starszej pani
Lindy nie było w domu, bo każdego tygodnia w ten dzień chodziła na partyjkę
brydża do koleżanek. Stercząc nad kartkami już dobre parę godzin postanowiła
rozciągnąć trochę nogi i zejść na dół, aby zjeść jakiś przysmak z lodówki.
Schodziła
po dwa stopnie rozmyślając nad ostatnimi wydarzeniami. Steve zaczął się dziwnie
zachowywać, pewnie znowu ćpał. Próbowała mu przemówić do rozumu wiele razy
szukając pomocy u brata, Yuryi, a także jego własnych rodziców.
— Elsie…
— Spuściła głowę.
Jej
mała, przyszywana siostrzyczka przeżywała to najgorzej. Pres podczas swojego
narkotycznego stanu był wobec niej agresywny i dopiero ingerencje osób trzecich
sprowadzały go na ziemię. Osaka w pewnym momencie nie wytrzymała i zerwała z
nim na oczach szkoły.
Jednak
obiecała jego rodzicom, że jeśli kiedykolwiek będą potrzebowali pomocy, zawsze
mogli się do niej i Tomas’a zwrócić. Kochała ich jak swoich, którymi nie mogła
nacieszyć się zbyt długo.
Usłyszała
lekkie stukanie w drzwi i cichy szloch. Zdziwiona zatrzymała się w wejściu do
kuchni i odwróciła głowę. Szloch nasilał się coraz głośniej, więc Megami
ruszyła w tamtą stronę.
—
Siostrzyczko… Otwórz. — Rozpoznała głos małej blondynki i szybko otworzyła
drzwi.
To, co
widziała z pewnością zapamięta do końca życia. Jeszcze dotąd zdarzało jej się obudzić
w nocy z szybko bijącym sercem. Przed nią stała Elsie. Resztkami sił
utrzymywała się na wątłych nóżkach. Krwawiła z wielu miejsc. Mimo grymasu
silnego bólu na twarzy, dzielnie ściskała w dłoni swojego rozprutego misia
jakby on miał być jej ostatnią nadzieją. Łzy spływały po jej buzi mieszając się
z posoką. Kolorowe, zszokowane oczy Osaki zatrzymały się na brzuszku okrytym
jedynie cienką piżamką, z którego wystawał nóż kuchenny.
— On zabił
mamusię i tatusia! — zawyła dziewczynka, kolejny raz wypluwając przy tym krew.
Możliwe,
że w tym samym momencie opadła adrenalina, bo dziewczynka osunęła się na kolana.
Upadłaby twarzą na ziemię, gdyby nie szybki chwyt nastolatki nie wierzącej
dalej w to co widziała. Oczy drobnej blondyneczki zaczęły powoli nachodzić
mgłą.
—
Spokojnie, Elsie — zaczęła gorączkowo wystukiwać zakrwawioną dłonią numer na
ekranie telefonu, dzwoniąc po karetkę — siostrzyczka zaraz ci pomoże!
Sygnał
piszczał, a ona zdawała się, że trwał wiele godzin mimo, iż tak naprawdę mijały
sekundy. Każda następna chwila przybliżała tę małą istotkę do śmierci! Gdy
tylko usłyszała głos w słuchawce, dosłownie wykrzyczała wszystko do telefonu
błagając o karetkę.
Krzyk
dziewczyny spowodował, że sąsiedzi zaczęli wyglądać ze swoich okien. Widząc
nastolatkę próbująca ratować dziewczynkę, zaczęli wybiegać z domów chcąc także
jakoś pomóc.
—
Siostrzyczko, zimno mi… — Elsie wtuliła się mocniej w swoją przyszywaną krewną.
—
Będzie dobrze. — Głaskała ją delikatnie po głowie nie spuszczając jej z oczu. —
Wytrzymaj jeszcze troszkę, dobrze, Elsie?
—
Zawsze będziesz moją siostrzyczką, prawda? — Mała rączka wyciągnęła się w
stronę Osaki.
—
Oczywiście. — Uśmiechnęła się lekko nie chcąc pokazywać małej, jak bardzo się
bała. Przyciągnęła wątłą dłoń, by mogła ją uścisnąć.
Chwilę
jeszcze widziała, jak dziewczynka uśmiechnęła się niemrawo, po czym ostatni
błysk w jej oczach zniknął, a mała rączka opadła głucho na ziemię. Megami,
czując łzy płynące po jej policzkach, modliła się o karetkę, która jak na złość
nie przybywała.
Nie
martwiła się tym, że zabójca wyjdzie z domu. Nie martwiła się tym tłumem ludzi
zbierającym się przy niej, ani syreną policyjną, która rozległa się od strony
ulicy. Dziewczyna poczuła, jak ktoś delikatnie wziął ją za rękę, odciągając od
małego ciałka.
Widziała
paru sanitariusz klęczących przy Elsie. Kręcili bezradnie głowami, wiedziała co
to oznacza. Przytulająca ją z boku przyjaciółka zaciskała na jej ramieniu swoją
dłoń. Ona także płakała. Jak to możliwe, by takie wspaniałe dziecko, które
jeszcze wczoraj szczęśliwie biegało po ulicy, leżało teraz bez życia na ziemi?
— Meg,
chodźmy stąd. — Mimo łez Japonka starała się odciągnąć współlokatorkę z miejsca
zdarzenia. Krew zasychała już na rękach dziewczyny, która stała jak słup soli i
patrzyła, jak małą blondynkę włożyli do czarnego worka, po czym zasunęli go.
Wtedy
każdy zobaczył jak drzwi Presów otworzyły się z hukiem, a w kajdankach
wyprowadzono Steve’go. Od razu było widać, że chłopak znowu był w amoku.
— Zabił
mamę i tatusia — Megami cicho wypowiedziała słowa, które jeszcze niedawno
wypłynęły spomiędzy bladych ust dziecka. Wyrwała się czarnowłosej i pobiegła w
stronę domu.
Nie
mogła w to uwierzyć. Nawet nie chciała przyjąć do wiadomości, że ludzie, będący
dla niej jak rodzina, mogli zginąć z rąk własnego syna, któremu zależało tylko
na kolejnej działce. Steve może i był narkomanem, ale nie skrzywdziłby
najbliższych sobie osób.
Cztery ściany i
bryzgająca wszędzie krew.
Otworzyła
szybko oczy czując jak mocno biło jej serce. Musiała pomóc Alex. Nie wsparła
swojego byłego chłopaka i przez to zniszczył sobie życie. Elsie by tego
chciała. Wstała z miejsca, gotowa wrócić do szpitala.
Usłyszała
wołanie i odwróciła do tyłu głowę. W jej stronę biegł Alexy. Postanowiła
zachowywać się naturalnie. Grunt to udawać, że wszystko było w porządku. Udawać…
Jest dobrze! Musiało być dobrze, bo ona tego pragnęła.
— Cześć,
Alexy. — Uśmiechnęła się niemrawo.
— Czemu
uciekłaś ? — Chłopak przekrzywił głowę, robiąc niezadowoloną minę. — Wołaliśmy cię,
a ty wybiegłaś jak strzała ze szpitala.
—
Musiałam — zawahała się, lecz zrozumiała, iż powinna zamknąć ten rozdział raz
na zawsze — trochę pobyć sama. Wracajmy do Blanck.
Fioletowe
oczy Space’a zaczęły przyglądać się jej bacznie. Yuryia wysłała mu dwa sms’y, z
czego jeden go zaintrygował. Pierwszy był na błahy temat, lecz drugi brzmiał
niepokojąco.
Yuryia: Trzeba ratować Alex. Mamy z Megami
krew na rękach.
_________________________
Makoto
odetchnęła z ulgą widząc pokrzepiającego sms’a od bliźniaka, w którym
poinformował, że znalazł Osakę w parku i, o dziwo, zachowywała się normalnie.
Otworzyła jedno piwo. Wypiła połowę duszkiem, po czym wierzchem dłoni otarła
usta z resztek alkoholu. Dochodziła już trzecia w nocy, a o tamtej dziewczynie
ani widu ani słychu.
W
pewnym momencie usłyszała dźwięk dochodzący z salonu, gdzie pozostawiła laptopa.
Ruszyła w jego stronę, po drodze związując długie włosy gumką. Jak tylko Izaura
wróci, urządzi jej takie piekło, że sam szatan się tego powstydzi.
— Znowu
to hasło. — Znudzona wpisała je kolejny raz.
Pokazała
się jej dobrze znana skrzynka mailowa, ale zobaczyła coś, co ją od razu poruszyło.
Ostatnia wiadomość na skrzynce miała dość dziwnego nadawcę. ‘Lark’. Pewnie znowu jakiś chłopak z gry
postanowił nawiązać kontakt.
Nie chciała
dłużej czekać i otworzyła wiadomość. Zobaczyła link do jakiegoś filmiku i
westchnęła niezadowolona. Co za idioci grali na Simsach, by wysyłać innym takie
denne głupoty. Film załadował się do końca i odpaliła go.
Na
początku było tylko nastawienie kamery, ale potem oczy dziewczyny otwierały się
coraz szerzej. Widziała siebie i Megami wracające razem z zakupów. To miało
miejsce dobre pół roku temu, nawet pamiętała zrzędzenie czerwonowłosej
dotyczące ilości kupionego papieru toaletowego. Scena zniknęła, przez co
pojawiła się kolejna. Japonka siedziała w swojej ulubionej kawiarni popijając
kawę i obserwującą jakąś kobietę, która szła drugą stroną ulicy.
— Co
jest? — Przysunęła się jeszcze bliżej monitora. Czuła, że serce biło jej coraz
szybciej.
Na
następnej scenie widziała studentów, o których niedawno było głośno z powodu
ich morderstwa. Popijali zadowoleni piwo w znanym pubie niedaleko ich uczelni.
Scena bardzo płynnie zmieniła się w kolejną. Zniesmaczony Space szedł koło
swojego brata niosącego kilka siatek wypełnionych ciuchami. Chłopcy musieli być
na wspólnych zakupach. Alexy podskakiwał wesoło jak małe dziecko, za to Armin
kręcił niezadowolony nosem.
Makoto
nie była pewna, ile już siedziała przed monitorem kręcąc niedowierzająco głową.
Kastiel Raider właśnie stał na balkonie odpalając swojego papierosa. Zamyślony
patrzył w górę wypuszczając dym, a jego pies skakał wesoło koło nóg właściciela.
Na samym końcu zobaczyła swoją dziewczynę idącą ulicą. Uśmiechała się od ucha
do ucha. Znowu była spita.
Obraz
na chwilę się rozmazał, by za moment pojawić się z innej perspektywy. Dźwięk
wydobywający się z głośników brzmiał jak śpiew ptaka. Sprzęt musiał zostać
przełożony do drugiej ręki, bo nagranie się lekko zachwiało. Czarnowłosa
poczuła jak jej serce stanęło, kiedy dostrzegła piękny złoty rewolwer
wymierzony w stronę gotki.
Padł
strzał i przez głowę dziewczyny przeszła kula rozwalając część głowy. Bezwładne
ciało opadło na kolana. Z ręki wypadła butelka wódki i przetoczyła się po
chodniku kilka metrów. Makoto wrzasnęła przed monitorem. Zaczęły sunąć napisy:
Słowik płacze… Słowik płacze.. I kiedy
kolejny raz zapłacze?
Złapała
za komórkę próbując dodzwonić się do Isaury, jednak telefon dalej był głuchy.
Nie mając już nic do stracenia, wykręciła numer na policję. Żywiła nadzieję, że
to wszystko było tylko niesmacznym żartem.
Ale jeśli ona nie odbiera, musiało stać się coś naprawdę
złego.
_________________________
Mamy wtorek wieczór, a ja
wstawiam rozdział. A dlaczego? Bo zapomniałam całkiem o sesji.. Tak właśnie o
wielkiej syczącej sesji nad mą piękną głową, a ja jeszcze nic nie zrobiłam! *
Jakby ktoś teraz widział moją twarz na pewno przypomniałby sobie obraz "krzyk"
— Edwarda Munch'a
Więc będę musiała spiąć swoje cztery litery od
jutra i zacząć tworzyć swoje bohomazy by móc jak człowiek zdać spokojnie dyplom
we wrześniu * smutne jest życie studenta - graficznego jak nic *
Miałam całkiem zabawną przygodę
z dzieckiem. Siedzę w autobusie i patrzę, a tam jakaś kobieta swojemu dziecku
książkę pokazuje. Mały głodny wiedzy się w nią tak wgryzł, że biedna próbując
mu ją wyrwać z paszczy prawie wyciągnęła dziecko z wózka. Co jak co widać mają
one twarde zębiska jak piranie xD A druga to siedzę ze słuchawkami na uszach *
nie lubię odgłosów tłoku wolę już słuchać wszystkiego co mam na playliście * i
jakoś skończył mi się utwór. I nagle słyszę, że dziecko coś mówi mamie pokazując
na mnie palcem cytując : „ Patrz mamo ta Pani wygląda jak moja laleczka!” I
teraz pytanie czy ja mam to brać za obrazę czy za komplement?
A teraz, co do rozdziału Megami
zawsze miała problem, by znaleźć swoją drugą połówkę i jak już coś znalazła
skończyło się właśnie tak jak wyżej. W sumie na jej miejscu też nie wiem czy
bym kogokolwiek jeszcze szukała — lub czy bym była, jako tako normalna jak ona
o ile to można nazwać normalnością. Yuryia wcale nie ma lepiej, pierw problem z
przyznaniem się do swojej orientacji, a teraz zabili jej nawet dziewczynę —
biedna Gotka długo nie pożyła. Te dwie dziewczyny mogłyby mieć własny serial
siedem nieszczęść :P
I tak o to jesteśmy na prawie końcówce
sezonu, szybko ten czas leci, prawda?
Następny rozdział pojawi się
normalnie w niedziele wieczorem jak uporam się z uczelnią by na wrzesień mi
właściwie nic nie zostało.
A teraz dla mojego kochanego
Bety — Panienki Kermit prezent! Uprzedzam mój pierwszy Gif xD Więc mogą kolory trochę uciekać :P
Także do niedzieli!
Świetne!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Megan, tyle przeżyła- chłopak ćpun i morderca, podwójna strata rodziców, strata siostrzyczki, brat rockman, z którym ma mało kontaktów.
Samotność to nic miłego :/
Kiedyś weszłam w zakładkę "rozdziały" i najbardziej rzuciło mi się w oczy "krwawy koncert" czy coś w tym stylu. Przypuszczam, że będzie powiązany z koncertem Tomasa.
I tu mam 2 wersje.
1. Morderca zabije brata Megami. Ta dowie się o śmierci Tomasa w TV. Spoko by było, jakby np Alexy był wtedy w jej domu. I tu mam taką wizję, że dziewczyna podchodzi do Space'a, który siedzi w salonie i ogląda TV. Babka gada o kolejnym zabójstwie. Megami ma tak zwanego laga mózgu. Po krótkiej chwili uświadamia, sobie co się stało. Załamana biegnie do pokoju, zamykając się na klucz. Space biegnie za nią (bo czemu by nie? :b) Czerwonowłosa siedzi skulona obok łóżka. I nagle dostaje sms "Słowik płacze"
(I tu dodaję smaczek ^^) Wkurzonajuż nastolatka rzuca telefonem o ścianę, a ten niszczy się.
2. (Krótsza wersja) Zaczyna się podobnie. Babka gada o kolejnym zabójstwie na koncercie. Megami przestraszona biegnie po telefon. Dzwoni do brata, modląc się w myślach. Odbiera jego sekretarz/sekretarka (już sama nie pamiętam :P) i mówi, że został postrzelony, ale żyje i zginął ktoś inny z zespołu.
Szczerze? wolę 1. wersje, ale kto tam wie, jak będzie! :b
Pozdrawiam!
Cieszę się, że podoba się rozdział :D No niestety Megami miała tak przesraną przeszłość, że można ją podziwiać iż dziewczyna nie popadła w paranoie. Co do krwawego koncertu ciekawe opcje, ale niestety żadnej nie użyłam :< Mówiąc szczerze nawet na to nie wpadłam i szłam trochę innym schematem, który mam nadzieję zaskoczy :P . Ale na to czekamy jeszcze jeden rozdział :P
UsuńAktualnie zakładam jeszcze jednego bloga, ale już nie o słodkim flircie, więc jak będziesz miała ochotę i go podrasuje to mogę podać link ^^.
Dziękuje za komentarz i pozdrawiam cieplutko!
Witaj! W pierwszej kolejności chciałabym z całego serca podziękować za ten jakże wspaniały gif. (*3*) Jeżeli chodzi o chłopców, to trafiłaś w dziesiątką - stanowią oni bowiem moje ulubione postaci w grze. Tańcują świetnie, nie to co ja. (T.T)
OdpowiedzUsuńPrzeszłość Megami jest niezwykle smutna oraz szokująca. Kurczę, straciła rodziców, a jej pierwszy chłopak nie dość, że brał narkotyki, to jeszcze okazał się być mordercą własnej rodziny. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co musiała czuć główna bohaterka, kiedy na jej rękach ducha wyzionęła mała dziewczynka - jej przyrodnia siostra, którą przecież tak bardzo kochała. Mimo wszystko myślę, że o Stevem jeszcze usłyszymy. Zapewne postanowi wtargnąć z buciorami do życia Megami. A może już to zrobił i jest zamieszany w sprawę Słowika.
Ostatnie sceny zmroziły krew w żyłach. Kurczę, odpalasz komputer, a tam nagrania przedstawiające obserwowanych z ukrycia ludzi. Jaki świr w ogóle bawi się w coś takiego? Chociaż trzema mu oddać, że jest cholernie pracowity bądź kierują nim silne motywacje. Mnie osobiście nie chciałoby się śledzić kogokolwiek. Chyba, że nowy nauczyciel fizyki nie stanowi jedynego pracownika/pomagiera dla tego całego Słowika. Matko świata, tak mi teraz przyszło do głowy, że to może być jakaś mafia! Raczej nierealne, aczkolwiek zapowiadałoby się ciekawie.
Szczerze współczuję Makoto. Na własne oczy widziała śmierć swojej dziewczyny. Chyba ona w tym całym syfie jest najbardziej poszkodowana. Jej przyjaciółka oraz współlokatorka wyprowadziła się do innego kraju. Teraz kolejna bliska osoba zniknęła - tym razem bezpowrotnie - a Yutyia pozostała całkiem sama w wielkim niebezpieczeństwie, które atakuje z ukrycia.
Muszę powiedzieć, iż w Twoje opowiadanie wkręciłam się w pełni. Chyba jeszcze nigdy nie czytała historii powiązanej ze Słodki Flirtem, która aż tak by mnie zainteresowała. Fabuła jest absolutnie oryginalna, z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Tyle zagadek, niedopowiedzianych słów oraz niewyjaśnionych spraw z przeszłości, które nagle postanowiły powrócić. To wszystko sprawia, że najchętniej wchłonęłabym rozdziały od razu, bez wytchnienia.
Życzę wszystkiego dobrego oraz pozdrawiam serdecznie. Niech wena oraz pomysły Ci służą. Do następnego! (^.^)/
Mamy taki sam gust widać, bo tych samych chłopców uwielbiamy :D! Oj daj spokój na pewno tańczysz lepiej niż oni! Jesteś królem parkietu jak nic!
UsuńTak o Stevem będzie jeszcze trochę słychać. Chłopak jest jak zaraza i pojawia się wszędzie jak dżuma. Megami jak na osobę, która tyle przeżyła mimo wszystko jest bardzo normalna co móżna uważać za cechę silnych osób psychicznie. Tak samo jest z Yuryią dziewczyna także była przy zabójstwie i obydwie próbowały się z tego otrząsnąć ( właśnie przez te zabójstwo dziewczyny mają wstręt do jakiegokolwiek narkotyku ) Co do pomagierów wszystko się rozwinie w swoim czasie :P I mam nadzieję, że mimo wszystko fajnie to ułożę by nikt się nie pogubił.
Super, że tak Cię wchłonęła ta historia, bo właściwie pierwszy raz piszę coś takiego i miło słyszeć takie rzeczy :P Kocham zagadki i pewnego rodzaju niedpowiedzenia, które wychodzą powoli, by na koniec mieć otwartą kartę.
Jeśli będziesz miała ochotę będę zakładała jeszcze jednego bloga, ale już nie o słodkim flircie :p Ale także postaram się by było dużo humoru ^^!
Pozdrawiam cieplutko i dziękuje za komentarz ! :D
Mam jedno słowo: o kurwa... A nie, to dwa słowa! No cóż, to miałam dwa słowa.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że lekko się opóźniłam, ale jestem i to najważniejsze, co nie?
Dobra, nie po to komentuję, by pisać o sobie XD
Z rozdziału na rozdział coraz bardziej lubię Megami, co zawsze wydaje się być niemożliwe. Również coraz bardziej jej współczuję, bo naprawdę łatwo w życiu nie miała i nadal przecież nie ma.
Makoto skrzywdzona została bardzo. Żal mi jej, okropnie. Zobaczyć śmierć bliskiej osoby i do tego w taki sposób, to jest chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie się w życiu mogły przytrafić. Osobiście na jej miejscu doznałabym urazu psychicznego i musieliby mnie zabrać do wariatkowa. Trzymam za nią kciuki, żeby sobie z tym wszystkim poradziła!
Dobra, ja już kończę, bo mam jakiś dziwnie głupi humor i pojawia się uczucie bezsensu, którym nie chcę zarażać. Tak więc, pozdrawiam i do niedzieli!
Też zawsze jak piszę jedno słowo to i tak wychodzą dwa xD No cóż Megami widać nieświadomie przyciąga do siebie ludzi :P Jak na osobę co miała w zyciu wkoło pod górkę i tak uważam, że dziewczyna ma stalowe nerwy. Co do Makoto no też jej nie zazdroszcze, bo w sumie widziała zabójstwo całkowite. Do tego jak znają jej maila to i adres, więc pewnie jako Yuryi połowa ludzi by sikała już w gacie xD.
UsuńSpójrz za okno jak jest ładnie to od razu bezsens mija. Przynajmniej u mnie tak jest, albo wciągnij się pisanie opowiadania też pomaga :3
Pozdrawiam cieplutko i dziękuje za komentarz! Do niedzieli \=^.^=/
No i jestem!
OdpowiedzUsuńBiedna Megami... Biedna Makoto... Biedni wszyscy... ;-;
Ei.
U Ciebie jest już 10 rozdział, a u mnie dopiero 9, pomimo tego, że mój istnieje już kilka miesięcy a ten blog ledwo miesiąc ;-; Muszę się zmobilizować i napisać ten pieprzony, następny rozdział xD
S: I tak ci się nie uda.
Uda, uda.
W każdym razie... Mam nadzieję, Kastiel pocieszy Megami. Wiesz o co mi chodzi, prawda? :D
S: Ja rozumiem, okres godowy i te sprawy teraz się u ciebie pojawiają, ale możesz nie okazywać tego aż tak bardzo?
Ale przecież ja nie man okresu godowego D:
Dobra! Rozdział baaaaardzo się podobał i czekam na kolejną dawkę tejże literatury. :D
Przesyłam mnóstwo weny i pozdrawiam!
No biedni wszyscy każdy ma jakiś problem z którym musi się uporać :P. No ja już nawet kolejnego bloga zrobiłam z życiem papużko :D! Lubie ten twój nick bardzo. Hahah okres godowy dobre xD Spokojnie zaspokoję, któregoś razu i dostaniesz solidnego Hentaicia!
UsuńPozdrawiam i dziękuje za komentarz :D!
Patrząc na innych komentarze, to zapewne z długością ich nie przebije. :D Wczoraj skończyłam czytać Twoje opowiadanie i zbierałam się do skomentowania. Dzisiaj wchodzę, a tu proszę: nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńJeśli mam być szczera, to powiem Ci że na samym początku nie byłam przekonana co do tego opowiadania. Czytanie prologu szło mi ciężko ( w sumie nie wiem dlaczego), ale coś mnie tknęło aby przeczytać rozdział 1, więc przeczytałam, później kolejny i się wkręciłam. Opowiadania zapowiada się dość ciekawie, nawet bardzo. Zupełnie coś innego od wcześniejszych przeczytanych przeze mnie opowiadań. Dużo zabawnych scen, pomimo tematyki zabójstwa itp. Dobra robota. Oby tak dalej. :D Powodzenia na sesji, znam Twój ból. :D
Oj tam nie przejmuj się długością :P Każdy piszę na ile się czuje. Co do zbierania się do czytania, to też tak mam, że często pierwsze rozdziały idą jak krew z nosa, a potem jak się wciągnę to czytam czytam i płacze * to już koniec?!* Dziękuje za miły komentarz :D i pozdrawiam cieplutko!
UsuńZatrzymałam się na tym rozdziale czytając Twego zacnego bloga i już mogę stwierdzić, iż nie czytałam czegoś podobnego, opowiadanie jest bardzo dobre i trzyma w napięciu, a główna bohaterka, choć swoim wybuchowym zachowaniem czasem mnie przeraża to ostatnio, gdy sypnęła kolejną ciekawostką nieźle poprawiła mi humor, ale homoseksualne pigwinki zawsze i wszędzie wszystko wygrają xDD
OdpowiedzUsuńAno... kurde czemu ja tak nienawidzę Kastiela? ;3; Przez to ciężko mi się czyta, ale ja chcę czytać, może dlatego dzisiaj dokończę czytanie rozdziałów od 10 do 15 ;3
A jeszcze trzeba u Panienki Kermit przeczytać od 25 do 39 ;3;
W niezłe bagno się wpakowałam, ale dam radę. Chyba xD
No cóż, pozdrawiam cieplutko i wracam za dwie godzinki do czytania! ;)
No tak Osaka i jej ciekawostki z dupy wzięte xD Moja ulubiona to jest właśnie pierwsza z pingwinami:P No tak Kastiel to typ osoby, którego albo się kocha albo nienawidzi. Ja w sumie z SF najbardziej lubie Alexy'ego xD" Potem jest właśnie ta czerwona wsza, która na samym początku jak zaczynałam grę miałam ochotę zajebać.
UsuńI tak Ci szybko idzie :D Cieszę się, że rozdziały trzymają jakiś poziom :P I mam nadzieję, że tak będzie do końca!
Pozdrawiam cieplutko również ^^