Armin
patrzył z pożałowaniem na swojego brata, który nieudolnie próbował użyć
pistoletu. No tak jego brat w życiu nie
grał w żadne gry komputerowe. Na czole chłopaka zaczęła pulsować żyłka, jeśli
chcą pokonać demona czymkolwiek on jest muszą się skupić. A jak na razie to
wszystko wygląda na jedną wielką farsę w której muszą brać udział. O losie,
losie. Kim w ogóle jest ten facet? Megan uśmiechnięty stał ze swoim wyciągnięty
rewolwerem celując prosto w tarczę.
— Co
oszukuje człowieka najbardziej? — Megan przeładował broń patrząc na dwóch braci
— diabeł w skórze anioła, czyż nie?
— Dalej
nie rozumem Megan — Czarnowłosy spojrzał z pod byka na swojego byłego
nauczyciela. Czemu byłego? Uciekli. Cała ich grupa uciekła i musieli
zrezygnować na jakiś czas ze szkoły. Niby Kuro powiedział, że wszystko się
ułoży lecz nie był, co do tego pewien. Ich rodzice nawet nie pamiętają, że mają
synów. To było bolesne, ale by chronić rodzinę muszą się poświęcić. Dla ich
dobra. Nikt nie wie czy wrócą. — siedzimy na tym zadupiu od dwóch miesięcy, a
mój zacny braciszek dalej nie wie jak się trzyma do cholery jasnej broń!
Zielonowłosy
zachichotał. No tak to było dosyć zabawne, kiedy jeden z nastolatków nie
potrafił nawet porządnie utrzymać pistoletu w dłoniach. Powinien dać niebieskowłosemu
coś bardziej specyficznego. Tylko, co? Podrapał się po brodzie po czym
podskoczył uradowany i nim którykolwiek z braci się odezwał Ricky ruszył
biegiem w stronę jak mniemali schowka wyrzucając wielki wór na zewnątrz.
— Emm..
chcesz nam coś powiedzieć Megan? — Brew Alexyego uniosła się do góry jak
zobaczył jak z tego wora wypadło tysiące różnych broni, a wszystkie mieniły się
różnym blaskiem. W pewnej chwili w oczy Space’a rzuciły się dwa niepozorne
pistolety. Niby zwykła broń, ale miał wrażenie że się świeci.
—
Alexy..? — Armin spojrzał na swojego brata pytająco, jednak chłopak go
zignorował wyciągając dłoń już w stronę tego błyszczącego cacka. Megan jak
zahipnotyzowany także na to patrzył. Jak tylko dłonie nastolatka dotknęły
sprzętu niebieskowłosy zniknął na chwilę w świetle po czym jak tylko blask
opadł siedział trzymając dwie bronie w ręce.
— To…to
było, kiedyś moje…
—
Alexy..? — Kolejne pytanie zdenerwowanego czarnowłosego spowodowało, że różowe
oczy spojrzały na brata i pierwszy raz poczuł jakby go nie widział wieki. Dalej
ściskając bronie rzucił się w stronę zdziwionego nastolatka przytulając do
niego.
— Coś
ty mu zrobił?!
— To..
to nie ja… — Jezu to zaczynało być skomplikowane. Te bronie leżały tutaj setki
lat, jak nie tysiące. Z tego co mówił Kuro, gdy nadejdzie moment ma dać je obu
chłopcom. Ale czemu teraz? Armin próbując wydostać się z uścisku chlipiącego
Alexy’ego miał już w głowie tysiące scenariuszy. Te bronie są nafaszerowane
jakimś LSD czy pigułką gwałtu. Jak kurwa nic. Zielonowłosy jak w mantrze
podszedł do broni, którą pamiętał w dłoniach chłopaka. Podniósł kuszę kierując
się już w stronę drugiego z bliźniaków. Czarnowłosy był tak skupiony na
oswobodzeniu się, że nie zauważał idącego w jego stronę nauczyciela. — czas na
potwierdzenie mojej teorii!
Wcisnął
kuszę w jego rękę i braci kolejny raz otoczył blask, który po chwili ustał.
Fioletowe oczy dosłownie na chwilę zrobiły się mętne by zaraz ożyć nowym
blaskiem. Pomrugał parę razy jakby szukał odpowiedzi przed sobą, gdy zobaczył
dalej przytulającego go brata. Teraz rozumiał..
— Ty
skończony debilu… to było tysiące lat temu — Zaśmiał się drapiąc po głowie.
Zabawne, pamięta jak zginęli. Pamiętał ten ból, ale teraz widzi przed sobą
żywego Alexy’ego. Mają nowe życie już od tylu lat, a zmieszanie jej z
przeszłością było jak miód na serce. Zginęli, ale odżyli w lepszej Erze.
Niebieskowłosy zaśmiał się odsuwając od niego i uderzył brata bronią w bok. Od
tak dawno tego nie robił, że jak teraz to się wydarzyło poczuł ciepło w sercu.
Usłyszeli sztuczny kaszel i obaj spojrzeli na zielonowłosego, który bujał się
na swoich butach — och… teraz wreszcie cię pamiętam.
—
Winszuję. Szkoda, że ja was nie jak pewnie wy mnie — Podrapał się nerwowo po
głowie. Jakim cudem ta dwójka odzyskała swoje wspomnienia bez śmierci? JAKA
JEST TEGO KURWA ZASADA?! Zobaczył jak Space, który dopiero co nie potrafił
utrzymać broni w rękach podrzuca sobie ją jakby to była zwykła zabawka dla
dzieci. Oczy lisa rozszerzyły się jeszcze bardziej jak zobaczył, że broń z
pistoletów zamieniła się w długie dwie włócznie, potem w pazury i na koniec
znowu wróciła do swojego stanu — co to jest do cholery?
—
Pierwszy raz nas o coś pytasz. A to nowość. — Alexy zachichotał wyciągając
dłonie przed siebie przez co broń znowu przybrała wygląd dwóch włóczni — nasze
bronie są specyficzne. Żywi się naszą magią.
— Którą
zbieraliśmy w sobie nieświadomie przez te lata życia — Armin podrapał się po
głowie jakby głupio mu było tłumaczyć coś tak oczywistego. Czy Megan też tak
się czuł tłumacząc im coś jak jeszcze nic nie pamiętali — każda z broni
zamienia się w to samo. Ale najczęściej przybiera taką postacią jaką oczekuje
właściciel.
Więc
siedzieli na tym pieprzonym pustkowiu przez dwa miesiące.. By się tylko
dowiedzieć, że wystarczyło iż dałby im te bronie od razu i mogliby w spokoju
iść już na te wojnę? Czy on jest kurwa w ukrytej kamerze czy jak? Gdy tylko
wynieśli się z miasta. Rozdzielili się i dwójka bliźniaków przypadła pod piecze
fizyka, a Megami pod opiekę Sugita i oko Yasudy. Jak kiedykolwiek mógł kogoś
wyzwać to w tym momencie Kuro był dla niego chujem, mendą i mógł spłonąć w
najczarniejszym ogniu jaki kiedykolwiek stworzy za pomocą swojej lisiej magii.
Jeśli kiedyś zginę Kuro Yasuda. Pamiętaj masz przejebane.
________________
Trójka chłopców stanęła przed starą
zniszczoną wioską i brwi całej trójki uniosły się do góry, gdy zobaczyli liczne
zniszczenia. ON TAK NA POWAŻNIE?!
— Megan przecież to jakaś skończona rudera…
— Armin skrzywił się widząc jak w niektórych budynkach odpadają dachy. Co
gorsza wyglądało jakby pokrycia domów były z siana.
— Ha.. ha.. ha — Zielonowłosy opuścił
zrezygnowany dłonie. To ma być kryjówka? To tutaj ma się ukrywać i szkolić całą
trójkę? W starej wiosce tengu. Zobaczył zmartwione spojrzenia dwójki mężczyzn i
wyprostował się niczym struna. Nie może się teraz wycofać. Oni na niego liczą,
Tomas na niego liczy, Megami na niego liczy.
— Widzę, że to twoja ostatnia twarz Megan
i najlepsza twarz ze wszystkich.
Tak to
jego ostatnia twarz. Twarz, którą powinien mieć od początku. Uśmiechnął się do
nich cierpliwie chcąc jakoś dodać odwagi, gdy do głowy przyszedł mu pewien
pomysł. W tej wsi był zamek w którym mieszkali oni wszyscy! Musiał się ostać.
Zrobią sobie w nim przystań do treningów, a przy okazji opowie im wszystko, co
wie.
— Ta
skończona rudera to wasz były adres zamieszkania. Witajcie w wiosce Tengu!
—
Wi..wioska T- tengu? — Zajęknęli się oboje, jednak zaraz Alexy ruszył przed
siebie zaczynając przyglądać się
wszystkiemu z zainteresowaniem. To tutaj, kiedyś mieszkał.. W tym momencie jego
serce wesoło zabiło jakby przywitał starego przyjaciela. Z uśmiechem na twarzy
dotknął spróchniałego już drewna chcąc tym sposobem przywitać się z tym
miejscem. Jego dom.. ich stary dom. On naprawdę istniał! Popatrzył do tyłu
widząc czarnowłosego, który właśnie dotykał jakiegoś przyrządu. Pewnie idiota
szuka czegoś takiego jak PSP.
—
Niesamowite.. to naprawdę istnieje.. — Nie przyznał się przed bratem, ale także
poczuł ten przyjemny skok jak dotknął tego dziwnego drewnianego klocka. Czym to
było? Uśmiechnął się do siebie podnosząc przedmiot do góry i wtedy usłyszał
śmiech dziecka oraz przed chwilę miał wrażenie, że trzyma małe pięcioletnie
dziecko w dłoniach unosząc coraz wyżej.
—
Nii-san wyżej! — Odbiło się w jego uszach jakby oglądał jakiś film. Dziecko
miał krótkie czarne włosy i fioletowe oczy oraz co ciekawe małe czarne
skrzydełka niczym kruk.
Z szoku
upuścił przedmiot, aż dwójka chłopców na niego spojrzała.
—Wszystko
w porządku Space?
— T..
tak — Uśmiechnął się sztucznie próbując znaleźć źródło tego dziwnego widziadła
z przed chwili. To nie było normalne.. Czy to są właśnie wspomnienia? — trochę
za ciężkie.
—
Jasne. Chodźcie czas byście zobaczyli zamek — Machnął do nich dłonią i bez
żadnego sprzeciwu ruszył przed siebie zaciskając mocniej dłonie na plecaku.
Pierwszy raz przekroczy budynek w którym żyły tengu. Niesamowite uczucie.
Uśmiechnął się do siebie. Zawsze wierzył, że kiedyś zobaczy coś niesamowitego.
Czas zdobyć świat!
Bliźniacy
dobiegli do niego i we trojkę wspięli się na wielką górę, która z daleka
wyglądała jak mała górka. Ich oczy jak i usta otworzyły się szeroko
niedowierzając w to co widzom. Armin aż trzy razy przecierał swoje organy czy
aby na pewno nie są w jakiejś grze, ani czy to nie jest sen. Przed nimi
rozpościerał się widok jak z jakiegoś filmu. Wielka zielona trawa idealnie
oświetlona przez słońce rosła na całym otoczeniu, co jakiś czas przyciemniania
przez wielkie drzewa Sakury oraz zwykłe zielone rośliny. Przy krzakach właśnie
siedział królik podgryzając jakieś jagody, a kawałek dalej płynęła woda
spływająca powoli do jeziora. Na środku tej scenerii stał wielki zamek, który
przy teraźniejszym zachodzie dawał mu iśćie baśniowy wygląd. Dla takich chwil
warto żyć. Nawet jeśli za jakiś czas trzeba stanąć oko w oko z przeznaczeniem.
Megan przeszedł kawałek i stanął przed nimi kłaniając się lekko.
—
Witajcie z powrotem w domu Filary Tengu.
________________
To było
aż dwa miesiące temu. Ciężko uwierzyć jak ten czas leci. Zielonowłosy miał już
zaproponować by ruszyli z powrotem do zamku zjeść jakąś kolację, którą notabene
zawsze gotował Alexy. A dlaczego? Armin się bał, że zielonowłosy dosypie im coś
do środka. Nagle walnęły drzwi od wejścia do ogrodu i cała trójka spojrzała w
tamtą stronę. Z zamku zaczęły wychodzić po kolei postacie ubrane w czarne
stroje z dziobami podobnymi do kruków i stawali rzędem jakby chcieli kogoś
przywitać oficjalnie. Gdy tylko ostatni z nich stanął po lewej stronie
prostując się z drzwi zaczął wychodzić wysoki mężczyzna z pięknymi skrzydłami
stając na początku schodów.
—
Gratuluje Meganie — Głos Kuro uderzył w jego uszy. To.. naprawdę Yasuda? Poczuł
jak w jego twarz uderza fala gorąca. Był piękny. Niesamowity. Bajeczny.
Majestatyczny. Nie potrafił znaleźć słów by opisać to cudowne mityczne
stworzenie — spełniłeś swoje zadanie najlepiej jak potrafiłeś. Czas byśmy
stanęli ramię w ramię. Megami!
Wszyscy
zamarli przypominając sobie, że nie widzieli kobiety dobre dwa bite miesiące.
Armin zaczął z zainteresowaniem stawać na palcach by zobaczyć jak postać sunie
w stronę mężczyzny. Oczy Alexyego otworzyły się szeroko jak kobieta ubrana w
ten sam strój co reszta stanęła obok nastolatka i jedynie co zdradzało
prawdziwość to jej kolorowe źrenice.
— Czas
byśmy posprzątali chłopcy — Megan zobaczył jak Osaka dzierży w dłoni długą
czerwoną włócznię ściskając ją mocno — i odbijemy resztę naszej rodziny.
Witajcie z powrotem!
Bliźniacy
spojrzeli na siebie i ruszyli biegiem ignorując już Rickiego wbiegając po
schodach. Dłonie dziewczyny jak Kuro rozłożyły się szeroko i dwójka chłopców
wpadła w ich ramiona, a reszta straży otoczyła całą tulącą się czwórkę niczym
ścianę. Nie kłamiąc jego by nawet rozczulił ten widok, gdyby nie widmo tego co
ich czeka niedługo. Zapalił papierosa wsuwając sobie do buzi.
— Boisz
się?
— A jak
myślisz złamany gnojku? — Odwrócił się i z szoku papieros wypadł mu z ust. Obok
niego stał Sugita, ale nie sam. Zaraz za lisem stał Tomas oraz Pres obserwując
dziwne zachowanie według niego Tengu z uniesioną brwią. On jako dumny demon
jakoś sobie nie wyobraża by tak się przytulał do nich wszystkich. Zwłaszcza do
swojego szefa, bo ten by go jeszcze seksualnie wykorzystał. — Skąd was tu
tyle?!
—
Musimy wesprzeć naszego kochanego szefa — Yamura przewrócił oczami — ale łapy
przy sobie zwyrolu. Jestem tutaj tylko ze względu na moją ukochaną Panią.
—
Jasne, jasne — Tomas poklepał go po plecach śmiejąc się pod nosem — i dlatego
przyciągnąłeś tutaj także Presa, tak?
Zielonowłosy
uśmiechnął się szeroko. Oni naprawdę przyszli dla niego. Nawet ten złamany
alkoholik. Usłyszeli wołanie i zobaczyli młodszą Osakę wyciągająca w ich stronę
dłonie.
— A wy
do tulania nie przychodzicie? Też jesteście naszą rodziną.
Lisy
popatrzyły na siebie i ze śmiechem ruszyli w stronę schodów, gdzie stali już
wszyscy Tengu. Czas na nową Erę. Erę w której klany Tengu i Lisy stają do
wojny, którą muszą wygrać bez względu na konsekwencję.
_________________
Niebieskowłosy
ruszył w stronę pokoju, gdzie prawdopodobnie była Megami. Przypomniał sobie
wszystko z przeszłości i teraz mieszając to z teraźniejszością jeszcze bardziej
go zmieszało. Jest jego szefową, liderką, dowódcą całej ósemki. A on? Nawet w
tamtym czasie był tylko zwykłym strażnikiem. Westchnął czując jak uciska go w
sercu. A jeśli wybierze Kastiela? Chciał już się zawrócić, kiedy otworzyły się
drzwi w których stanęła zdziwiona czerwonowłosa.
—
Alexy..? Co tu robisz o tej godzinie? — Właściwie było już dobrze po drugiej w
nocy i widząc nastolatka przed drzwiami mocno się zdziwiła. Myślała, że to ten
idiota Megan i chciała go pogonić w diabły. Widać Sugita naprawdę wziął sobie
do serca by go pilnować. Wybranie go jako swojego psa było jednym z najlepszych
wyborów jej życia.
— Ja..
emm… — Nagle zatrzymał się na jej oczach widząc lekkie zamglone spojrzenie, a
na policzkach zobaczył wypieki — jesteś pijana?
—
Ta..tak jakby nie do końca — Uśmiechnęła się zakłopotana. Cholera jasna zmyła
się pierwsza z imprezy udając, że jest zmęczona, a chciała po prostu sama pobyć
ze swoimi myślami. — może.. może wejdziesz?
Space
popatrzył to w lewo to w prawo jakby chciał zobaczyć czy nikt nie widzi i
pokiwał ochoczo głową. Nastolatka przepuściła go w drzwiach i sama rzuciła
jeszcze spojrzenie na korytarz po czym zamknęła je cicho. Niebieskowłosy
rozejrzał się po pokoju widząc ten sam chaos co u niej w domu i uśmiechnął się
na to wspomnienie. Te piękne czasy, kiedy upijali pierwszy raz Armina. Jak
wspólnie szukali sposobu by pomóc Kastielowi i Veronie. I jego oczom rzuciło
się jak komórka leżała przy whisky by zaraz pytająco spojrzeć na dziewczynę.
Jak nic nie mówiła podszedł do komórki widząc ostatni sms jaki dostała od
Raidera. Odwrócił w jej stronę zmartwiony spojrzenie.
—
Przepraszam.. — Usiadła zrezygnowana na podłodze — nie potrafię się pozbierać
po tym. Tak nagle zniknął. A to wszystko moja wina..
— Niby
z której strony? — Chłopak złapał za szklanki i postawił przed nimi nalewając
whisky oraz wciskając dziewczynie w dłonie — on od początku wahał się jak
kobieta z okresem.
— Z
jednej tak… ale wiesz tyle tajemnic wychodziło na wierzch i Sugita.. powiedział
mi, że dopiero się wściekł jak usłyszał, że pojechaliśmy razem.
— Bał
się geja?
— Wiesz
o co chodzi Alexy! Do tego jak Kuro dał mi moją starą broń wróciły wspomnienia
ja.. naprawdę go kochałam nawet w tamtym wcieleniu.
—
Rozumiem — Pokiwał głową jakby chciał jakoś to przełknąć i wlał sobie napój do
ust.
—
Słyszałam, że siedzieliście tu bite dwa miesiące.
— O..
och tak. Nikt o nas nie pamięta. Nawet nasi rodzice nie wiedzą, że mają synów —
Zaśmiał się prawie, że z rozpaczą wlewając kolejną szklankę do ust. To nie byli
jego prawdziwi rodzice, ale to i tak bolało. Zadbali o nich, otoczyli opieką, a
oni ich zostawili czyszcząc pamięć.
— To
musi boleć — Popatrzyła na niego także pijąc whisky.
—
Bardzo.
Siedzieli
tak długo, aż wreszcie wypili ze trzy butelki jakie ostały się u niej w pokoju
kończąc właśnie ostatnią. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Tak jak na samym
początku znajomości. Alexy żartował na temat głupich doczepek Amber, mody oraz
psa dyrektorki. Za to Osaka śmiała się opowiadając mu jak ostatnio złapała się
za głowę, kiedy przypomniała sobie historię, kiedy to Armin spalił marihuanę
Alexy w kominku. Wbrew wszystkiemu mimo czującego na karku lodowatego wiatru
śmieli się głośno. Mogli zginąć, ale nikt nie zabierze im wspomnień z tamtych
pięknych dni.
—
Wtedy, co byliśmy na wyjeździe z Meganem. Gdy graliśmy w Wii — Nastolatek
obserwował ją jak usta kobiety zaczynały rozszerzać się coraz bardziej —
naprawdę poczułam jakbyśmy wszyscy byli jedną rodziną. I wyszło, że wcale się
nie myliłam.
— Miło
mi to słyszeć — Pamiętał te grę w siatkówkę, kiedy to Ricky prawie zginął. Niby
tak mało czasu od tego minęło, a on ma wrażenie jakby to się działo wieki temu.
— Ta..
albo Kastiel opowiadający jak to po pijanemu chciałam wylecieć na Madagaskar —
Zaśmiała się pod nosem przypominając sobie tego pięknego kaca. To było takie
szczeniackie i lekko posmutniała — to jest zabawne, że spotkaliśmy się wszyscy
razem, a kochałam go w tamtym wcieleniu tak bardzo.
— A
teraz? — Poczuł jak serce zaczyna go boleć. Przecież nie zmusi jej do miłości.
Do tego dalej o nim myśli, więc musi go kochać.
— Nie
wiem.. — Wzruszyła ramionami wylewając sobie do gardła całą zawartość szklanki
— próbowałam o tym rozmawiać z Kuro, jednak nie potrafił mi pomóc tłumacząc, że
sama znajdę drogę. Tak jak i on.
— Ale
czy ta droga będzie wspólna. — Zacisnął mocniej dłoń na szklance. Jaka jest ich
droga? Czy spotka na niej Megami.
— Tego
nikt nie wie — Uśmiechnęła się krzywo. Ona sama nie wie jakiej drogi szuka. Zapadła
między nimi krępująca cisza i niebieskowłosy popatrzył na nią smutny. Może nie
powinien teraz tego robić? — Alexy?
— Tak?
— Przysunął się odrobinę w jej stronę. Mieli poczekać, aż wszystko się skończy.
Dlaczego teraz nie potrafi wysiedzieć na tym pieprzonym tyłku.
—
Ludzie są słabi, co? — Odłożyła swoją szklankę widząc jak chłopak się do niej
przysuwa. Czuła się dzisiaj naprawdę źle i potrzebowała jakiejkolwiek
bliskości. Zostali tylko oni.
— Bardzo
— Nim czerwonowłosa odpowiedziała coś na to Space pocałował ją delikatnie. Nie
potrafił się przed tym powstrzymać. To było silniejsze od niego. Szybko się od
niej oderwał spuszczając wzrok — przeprasza Megs..
Uśmiechnęła
się dotykając swoich warg. A jeśli to jest jej droga? Uniosła lekko brodę
zdziwionego chłopaka i zobaczył pierwszy raz od dłuższego czasu ten uśmiech na
jej twarzy. Nie smutny, nie wymuszony. Prawdziwy uśmiech. Niebieskowłosy bez
słowa poderwał się kolejny raz wpijając się w jej usta przez co dwójka
nastolatków poleciała na ziemię wylewając resztę alkoholu. Osaka nie wiedziała
czy robi dobrze i czy to wina alkoholu, ale postanowiła ponieść się chwili i
zaczęła odwzajemniać pocałunki chłopaka. Wplotła swoje dłonie w jego włosy
delikatnie je gładząc, a Space jeszcze bardziej pogłębił pocałunek dotykając
jej języka. Tego właśnie mu brakowało. Sam nie wiedział czy dobrze robi. W
końcu wypili tyle alkoholu, że ciężko by myśleli trzeźwo. Oderwali się od
siebie z głośnym mlaskiem po czym Alexy zjechał pocałunkami na jej szyję.
Ustami zaczął zaznaczać szlak od jej ucha aż po obojczyk zatrzymując się tam na
dłużej. Megami jęknęła czując pieczenie w tamtym miejscu i zjechała lekko
dłoniami na jego kark delikatnie go drapiąc. Space wsunął swoje dłonie pod jej
koszulkę zarysowując palcem linię jej bioder i usłyszał jej zadowolony pomruk.
( dop. Aut. Mój boże co ja piszę xD) Odsunął się od szyi dziewczyny i spojrzał na
nią zaciskając nerwowo wargę czując pod palcami już jej koronkowy stanik.
Cholera jasna.. on tego nigdy nie robił z kobietą.
— Coś
nie tak Alexy? — Otworzyła oczy widząc zarumienionego nastolatka. No tak.
Przecież on nigdy z kobietą.. Powinna się spodziewać tego — poczekaj pomogę ci.
Pomóż mi wstać.
Wstał z
dziewczyny wyciągając do niej dłoń, a ona ochoczo za nią złapała. Jak tylko
stanęła chłopak ją objął w talii uśmiechając się szeroko wiedząc, że jest już
pewnie koloru jej włosów. Nie spodziewał się, że całowanie z kobietą będzie
takie.. fajne. Czerwonowłosa wpiła się w jego usta przyciągając go do siebie i
niebieskowłosy nawet nie był świadomy tego, że zbliżają się do łóżka. Osaka po
drodze rozpinała jego kimono by przy łóżku się go z niego pozbyć i rzucając,
gdzieś w kąt. Mało ją teraz interesowało, gdzie to ma się znaleźć. Pchnęła go
na łóżko siadając już na nim okrakiem. Bez zbędnych ceregieli zrzuciła także
swoją koszulkę zostając w samym koronkowym staniku i majtkach. Space zawsze
chodził w koszulkach, więc kolorowo oka uniosła zdziwiona brew do góry jak
zobaczyła dość dobrze zarysowane mięśnie. Nie Bóg wie jakie cudowne, ale jak
najzwyklejsze. Twarz chłopaka jak tylko zobaczył kobietę w samej bieliźnie
zrobiła się czerwona i poczuł dziwny ucisk w dolnej partii ciała.
— Czemu
ty chodzisz w koszulkach skoro masz klatę niczego sobie, co Space? — Nachyliła
się nad nim cicho mrucząc i gryząc go w ucho. Musi go trochę zrelaksować, bo
chłopak jej tu zejdzie na zawał zanim cokolwiek zrobią.
____________________________
Wiem nie było mnie kupę czasu, bo ostatni rozdział był jakoś w październiku. Wpadłam w taki wir i brak weny, że tylko Servamp jako tako mi szedł serio. Lecz obiecałam wam, że doprowadzę te serię do końca tak więc zrobię to choćbym miała się posikać :P!
Przepraszam za te jakże dzikie opisy i że urwałam w takim momencie, ale ja pisząca takie rzeczy to aż dziwnie.
PROSZE CHCĘ ABY MEGS BYLA Z KASEM >.<
OdpowiedzUsuńAch to się dowiemy z kim będzie w ostatnimi rozdziale :3!
Usuńzaglądnęłam przypadkiem i powiem, że mnie to wciągnęło!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: https://thechosenoones.blogspot.com
Hej kiedy next?
OdpowiedzUsuńOch nie wiem zależy kiedy będę miała chwilę by napisać :P
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwiesz może co to Katalog blogów Słodkiego Flirtu? Pewnie, że tak! Stworzyłam Spis blogów Słodkiego Flirtu, właśnie na kształt tamtego. Jeśli zdecydujesz się na dołączenie do spisu, to śmiało pisz!
Tu masz link: http://spisblogowslodkiegoflirtu.blogspot.com/
Pozdrawiam, życzę dalszych sukcesów w dziedzinie pisania!
❤️❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń