wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 29 Jawa czy też sen




Ohayo Minna! ^^
Tak, skończyłam rozdział szybciej niż się spodziewałam. Jest krótki owszem, ale on właśnie miał być tym jednym z krótszych. Miał chociaż w kawałku przybliżyć tragedie Kuro i jego jak widzicie relacje z Cymofanem — swoją drogą jaką musieli mieć więź, że dziewczyna pojawiła się pod postacią Megami. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie ten rozdział i że trochę zrozumieliście z tego mojego bełkotu. Za tydzień zakończenie Aktu.. Aż się sama Kurwa siebie boje xD




A i proponowałabym do tego rozdziału puścić sobie to :




___________________________________






Cymofan zbiegała szybko po schodach modląc się w duchu by zdążyła chociaż na chwilę zatrzymać zdenerwowaną starszyznę. Jak mogli przeoczyć tak ważny element jak szpiega w krzaczorach?
— Naprawdę sama chcesz zatrzymać rozwścieczony tłum? — Topaz deptał po piętach dziewczynie przy czym ona wydała z siebie wściekły warkot. Ten chłop jest bardziej upierdliwy niż reszta jej i tak zagmatwanego życia.
— Miałeś iść z chłopcami ..
— I miałem cię samą zostawić? Co ty mnie Cymofan bierzesz za debila?
Tengu zarumieniła się lekko wcale nie zwalniając biegu. Skoro chce jej pomóc nie powinna odrzucać wyciągniętej ręki.

~~*~~

Osaka szła korytarzami rozglądając się niepewnie. Znała skądś to miejsce i to wcale jej nie cieszyło. Cokolwiek ją prowadziło to wcale nie był instynkt, a czysta głupota. Nie mogła sobie kompletnie przypomnieć jak się tutaj znalazła i gdzie może być reszta jej przyjaciół. Powoli tłukła się przez siebie obserwując ściany, które tutaj wyglądały na całkiem solidne, jednak czasami było widać nadgryzione kawałki cegieł. Chciała już stąd wyjść. Czuła się jak zaszczute zwierzę. W pewnej chwili prawie podskoczyła, gdy usłyszała skandujące wołanie tłumu, więc niewiele myśląc pobiegła w tamtą stronę modląc się tylko w duchu, by nie skończyć jako trup. Wiedziała, że to sen. Ale lepiej chuchać na zimne.
Im dalej biegła tym krzyki były coraz bliżej, aż zatrzymała się przed wielkimi mosiężnymi drzwiami. Powinna je popchnąć? Czy zostać tutaj? Tam są ludzie, a ona czuje się taka samotna. Położyła swoją dłoń na lodowatej powierzchni i przejechała po niej lekko czując jak przechodzą ją dreszcze. Mebel cicho zapiszczał otwierając się na oścież i Megami musiała przyłożyć na chwilę rękę do oczu by słońce nie wypaliło jej oczu. Wreszcie wciągnęła więcej powietrza i bardzo powoli zaczęła odsuwać dłoń by nie spalić swoich ważnych organów. Gdy tylko otworzyła oczy zamarła niedowierzając w co widzi.
To nie był wcale tłum ludzi! Z ich ciał wyrastały długie czarne skrzydła i patrzyli się w jeden punkt, więc Osaka chcąc nie chcąc także tam spojrzała. Pojedyncza kropla potu zjechała po jej czole, gdy zobaczyła postacie stojące na postumencie.

Być albo nie być o to jest pytanie!

Zobaczyła Nataniela i Kentina mrużących wściekle oczy w stronę krzyczącego tłumu, a obok nich Lysandra i bliźniaków. Jej oczy wodziły po postaciach i kręciła tylko przerażona głową. To jest tylko pieprzony sen. Makoto uśmiechała się lekko jakby to co miało się zaraz wydarzyć było tylko śmiesznym epizodem w jej życiu. Bała się spojrzeć na ostatnie postacie, jednak zacisnęła mocno usta i spojrzała w tamta stronę. Tak jak myślała. Kastiel stał patrząc na wszystkich wywyższającym wzrokiem i wreszcie ostatnia osoba. Megami ruszyła przez tłum, który na nią wcale nie patrzył nie spuszczając spojrzenia z ostatniej postaci stojącej na piedestale. Brązowowłosa kobieta stała uśmiechnięta całkowicie ignorując wściekłych ludzi. Widziała wymierzone bronie za nimi, ale wcale się nimi nie przejmowała. Osaka podeszła już prawie, że do sceny obserwując swoje drugie odbicie. Więc tak zapamiętał ją Kuro.. To musi być jej poprzednie wcielenie.
— Zostaliście skazani poprzez starszyznę na rozstrzelanie za zdradzenie naszego kraju.
— Gdzie ty tu zdradę widzisz?! — Topaz zmrużył groźnie oczy i pewnie gdyby nie związane dłonie rozpłatał by go gołymi rękoma.
Bliźniak stojący obok kolegi lekko go szturchnął. Chce zginąć szybko by ich lider, który na to patrzy nie cierpiał. I tak już po śmierci swojej ukochanej jest zdruzgotany. Jak oni mogli posunąć się tak daleko niszcząc marzenia swojego jedynego wodza.
— Proszę o wejście na scenę oskarżyciela!
Usta Megami otworzyły się w niemym krzyku, gdy zobaczyła twarz osoby wchodzącej na piedestał. To był on. Mężczyzna z kawiarenki! Jego tajemniczy uśmiech omiótł wszystkie osoby i zatrzymał się na tej jednej konkretnej i Osakę przeszedł dreszcz. Czy on ją widzi? Poczuła dłoń na swoim ramieniu i odwróciła powoli głowę. To był Yasuda. Jednak chłopak jakby nie zwracał na nią uwagi. Jego twarz wyglądała na zmęczoną, a twarz świeciła od łez. Chciała dotknąć jego dłoni jednak ona po prostu przechodziła przez niego. Jak to możliwe, że trzyma rękę na niej i tego nie czuje, a ona nie może tego zrobić?


 Czy to Jawa czy też sen?


— Przygotować broń! — Drgnęła wyrwana ze swoich myśli i odwróciła głowę z powrotem na scenę.
Brązowowłosa dziewczyna uśmiechnęła się szeroko w stronę swojego płaczącego lidera.
— Nie płacz Kuro będzie dobrze!
Kolorowe oczy zamarły, gdy padły pierwsze strzały niedowierzając w to co widzi. Oni naprawdę to zrobili! Zabili grupę osób w tak bezduszny sposób. Nim czerwonowłosa zdążyła się odezwać grunt się pod nią osunął i zaczęła spadać w czarną przepaść. Po jakimś czasie upadła z hukiem na ziemię czując ból w tyłku. Jak nic jej kość ogonowa właśnie cierpi.
Przeklinając do siebie pod nosem zaczęła się podnosić i zatrzymała się w pół zgiętej pozycji widząc płaczącą postać w kącie. Nie trudno jej było rozpoznać kto to zwłaszcza po czarnych jak smoła włosach i białym pasku przechodzącym przez grzywkę.
— Kuro..?
— Z..zabiłem ich — Chłopak wydusił z siebie patrząc załzawionymi oczami w pustą przestrzeń — zabiłem wszystkich ludzi na których mi kiedykolwiek zależało!
Dziewczyna odwróciła głowę w prawo i dopiero teraz ujrzała wielką dziurę w ścianie. Budynek musiał przejść przez wielkie kataklizmy by tak wyglądać. Do jej nosa zaczął dochodzić smród spalenizny i wtedy przyjrzała się wyjściu. Wioska.. wioska gdzie żyli stała w ogniu. W szoku odwróciła się z powrotem w stronę płaczącego demona. Czy to on zniszczył wioskę?

Czy to Jawa czy też sen?

Na drżących nogach ruszyła w stronę chłopaka wyciągając rękę przed siebie. Widziała jego poszarpane ubranie. Widziała jego umorusaną twarz. Tak musiał to zrobić. Zatrzymała się cofając rękę. Kuro Yasuda był potworem. Potworem, który zabił inne potwory. Ale czy w tej sytuacji powinna go osądzać? Było za dużo pytań, a za mało odpowiedzi.
— Kuro..?
Nastolatek podniósł głowę i zaczął patrzeć w przestrzeń, gdzie stała Megami. On ją słyszy? Postawiła kolejny krok przed siebie czując jak zasychają jej wargi. To nie jest ich Yasuda. To będzie ich Kuro jeśli ona mu teraz pomoże. Stając jak najbliżej mogła dotknęła jego policzka wreszcie nie przenikając przez jego twarz.
— C..Cymofan? — Chłopak zaczął się rozpaczliwie rozglądać jakby chciał się upewnić, że nie oszalał. Kiedyś przyjaciółka powiedziała mu, że wierzy w odrodzenie. Że oni tak naprawdę gdzieś czekają na lepsze czasy po śmierci — jesteś tutaj?
Poderwał się do pozycji stojącej będąc już naprawdę zmęczonym. Zginęła jego rodzina, zginęła jego ukochana. A on teraz ma jakieś majaczenia. Obydwoje usłyszeli płacz dziecka i jak jeden mąż odwrócili głowę. Dziewczyna zobaczyła groźny przebłysk w jego oczach.
— Nie! — Złapała go za rękę i kolejny raz obraz się urwał.
Tym razem stała na bardzo ładnej górce obrośniętej różnego rodzaju roślinami. Znała skądś to miejsce. Było jej tak samo bliskie jak wioska, która poszła z dymem. Schodząc ze skały zatrzymała się na chwilę obok drewnianego krzyża. Teraz sobie przypomniała! To tutaj bawiła się z Tomasem, gdy była mała! To jest Kyoto. Usłyszała cichy głos z prawej strony i wodzona przeczuciem ruszyła w tamtą stronę co jakiś czas potykając się o złe przedmioty stworzone przez matkę naturę. Wyjrzała ostrożnie zza drzewa i zobaczyła stojącego czarnowłosego chłopaka nad grupą jak kiedyś myślała zakopanych dobrodziejstw. Nigdy z bratem nie ruszali tego miejsca ponieważ miejscowi uważali je za święte, więc tylko mogli się bawić w jej okolicach.
Wyszła za rośliny i wkładając ręce do kieszeni zaczęła podchodzić do nastolatka. Im się przybliżała tym poznawała rysy. To kolejny raz był Yasuda. Jednak coś się w nim zmieniło. Musiało minąć wiele lat. I wreszcie do czerwonowłosej dotarło. To był ten dzień. Dzień w którym kolejny raz zbudzili chłopaka. Stał nad grobami błądząc po nich wzrokiem. Stanęła obok niego próbując wychwycić coś z jego twarzy.
— Znowu was widzę — Opuścił smutno głowę zaciskając pięści — tyle lat minęło.. a wy wróciliście.. Ja… nie mogę znowu wam zagrozić!
Upadł na kolana przed grobami i schował twarz w dłoniach. Ile jeszcze czasu będzie musiała patrzeć na jego cierpienie? Gdzie jest ten chłopak, który chce zostać aniołem? Gdzie jego wiara w marzenia? Położyła jego rękę na głowie doskonale wiedząc, że on i tak jej nie usłyszy ani nie poczuje. Z jednej strony to było bardzo bolesne dla niej doświadczenie.
— Bądź aniołem Kuro — Załzawione oczy chłopaka otworzyły się szeroko, gdy usłyszał te parę słów — bądź aniołem dla tej, którą tak kochasz.
Tengu spojrzał w jej stronę i teraz mogła przysiąc, że on ją naprawdę widzi. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że płacze. Zabawne, zawsze ruszały ją kobiece łzy, a teraz ona ryczy jak bóbr. Czyżby wspomnienia Yasudy tak nią wstrząsnęły? Chłopak strzepnął lekko dłoń ze swojej głowy i podniósł się z ziemi. Nim Osaka zdążyła cokolwiek zrobić nastolatek kolejny raz złapał ją za dłonie przyciskając do siebie mocniej.
— Cymofan..
Dziewczyna uśmiechnęła się tak samo szczerze do niego jak w dniu swojej śmierci.
— Nie płacz Kuro będzie dobrze!



__________________________




Chłopak poderwał się do siadu w swoim łóżku ciężko oddychając. Znowu miał ten straszny sen. Znowu wspomnienia tułające się gdzieś w zakamarku jego głowy dały o sobie znać w najmniej oczekiwanym dla niego momencie. Przycisnął mocniej kołdrę do siebie i wziął z szafki mleko, które było już zmarznięte. Musiał zasnąć z książką w rękach ponieważ przedmiot leżał właśnie na ziemi. Potarł obolałe skronie wzdychając ciężko. Zrobił tyle złego w przeszłości, że teraz mu nieśmiertelności nie starczy na spłacenie chociaż części grzechów. Jak on ma stać się aniołem skoro jego grzechy tak go przyciskają do ziemi, aż prześladują go po nocach?
Wstał cicho z łóżka podchodząc do okna. Niebo dzisiaj było bezchmurne, więc mógł policzyć wszystkie gwiazdy na niebie jakby miał dość czasu. Lubił to robić w zamku. Lubił myśleć o tym, że dzieli to same niebo z tymi, których kocha. Którzy śpią w tym samym budynku co on. I ona, która ich nie widzi, ale zawsze on mógł być jej oczami. Jednak wreszcie zobaczył ostatnią część swojego snu. Zawsze myślał, że to jego ukochana wspierała go przy tym by został aniołem. A to wcale nie była ona. Tak naprawdę tą osobą, która go nigdy nie zostawiła była Megami Osaka. Razem z resztą będą walczyć o lepsze jutro.
Dla siebie.
Dla innych.
I dla tego nieba, które tak kochał.

Nie płacz Kuro będzie dobrze!

Tak! Na pewno będzie dobrze!




6 komentarzy:

  1. Biedny Kuro ;-; Dlaczego nie mogę go przytulić?! ;-;
    S: Być może dlatego, że nie istnieje.
    Oj, no nie przypominaj mi ;-;
    O jeju, to już koniec aktu! A jeszcze tak niedawno był dopiero prolog... Ależ ten czas szybko leci! :D
    Rozdział jak najbardziej mi się spodobał i czekam na następny! :D
    Przesyłam mnóstwo kotów, czasu, słodyczy, jeszcze raz kotów i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak bardzo byś chciała przytulić Kurosia D:?
      No zakończenie.. Jak ten czas leci. Meg ma już 106 dni ^^! A ja mam wrażenie jakbym bloga założyła wczoraj.. Servamp ma już prawie dwa miesiące O_o. Ten czas tak leci, że wierzyć się nie chce.

      Cieszę się, że rozdział się podobał, bo już się bałam jak on wyjdzie :P

      Och dziękuje za koty :3 ! Tak strasznie je kocham! Taki chuj na pewno będę kotem w następnym wcieleniu o ile istnieje xD

      Pozdrawiam :D!

      Usuń
  2. Siellooooo

    Jak minęły te wakacje? ;-; Jak minęły te wszystkie dni?!
    A najbardziej zastanawia mnie, jak minęły te 107 dni?! Przecież wydaje się, jakbym czytała prolog wczoraj, Kas z Megsem mieli założyć burdel... Ech, jak to szybko mija ;__;

    Dobra, koniec tych rozpaczy, bo nic tym nie zdziałam, Więc...
    Nie mogę się doczekać rozdziałów +18 :D Mogłabyś zdradzić, kto będzie miał główną role?( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°) Taki zboczuszek ja xD

    Ejj no! *Robi głos 3latka* Ja chciałam podesłać koty! :< :D
    NO cóż, w takim razie podsyłam dużo wolnych, mało upierdliwych, wymarzonych dni, przy napoju wysokoprocentowym... hehehe :D
    Bye!
    ~Veshi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem też się zastanawiam jak ten czas tak leci. Nim się obejrzę to minie kolejne 6 lat, a ja się zapytam jakim kurwa cudem?

      Co do 18+ Nie wiem kto na razie będzie grał pierwszą główną rolę xd wyjdzie to w praniu ^^ bo myślałam by wszyscy mieli takie swoje 5 min co jakiś czas. Tak wiem więcej porna niż na redtube xd

      Och napój wysokoprocentowy ja Ce! Będę pić i koty zaglaskiwac xd
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Heja ho!
    Krzysiek: -*przyśpiewuje* Kiedy będziesz mógł, pakuj swoje rzeczy i przyjeżdżaj tu!
    -A tobie co?
    Krzysiek:: A nic, taka piosenka mi się przypomniała...
    -Nie śpiewaj więcej, ok?
    Krzysiek: -Okok ;-; Ranisz moje uczucia.
    -Sranie w banie. Dobra, mało czasu, więc szybko skomentuję. Biedny Kuroś, biedna Meg. Przynajmniej mają siebie, kogoś, na kogo mogą liczyć. Nie to co ja ;-;
    Krzysiek: -Pieprzysz głupoty! Masz mnie!
    -Ty jesteś dziwką, ty się nie liczysz...
    Krzysiek: -Dobra, komentuj, bo mało czasu.
    -No dobrze, dobrze. Mam nadzieję, że po tym wszystkim Kuro się w Meg nie zakocha dodatkowo. Wtedy by była tragedia!
    Krzysiek: -A raczej chwile rozterki, aż wszystko skończy się morderstwem xD
    -Myślisz zbyt szablonowo, Krzysztofie xD
    Krzysiek: -Wiem xD
    -Dobra, koniec, zanim głupawka nas dopadnie.
    Krzysiek: -Już dopadła xD
    -Ale nie w pełni. Więc, póki mój mózg jeszcze działa, powiem, że rozdział zajebisty i poruszający. Już u nas poleciał łzy!
    Krzysiek: -Bo beksa jesteś!
    -Kurwa, to ty ryczałeś, nie ja!
    Krzysiek: -Mogłaś o tym nie mówić -_-
    -Ale powiedziałam. Także sza! Kontynuując... Nic mi do głowy nie przychodzi. Także tego, weny, spełnienia marzeń i 6669 lat.
    Krzysiek: -Mówi się 100 lat!
    -Ale to był wymysł mojego umysłu. Jak się przyjrzysz, to zobaczyć ukryte wątki.
    Krzysiek: -...
    -No i?
    Krzysiek: -Satanistyczny zbok.
    -Dobra, koniec! Także, pozdro! I do zoba!
    Krzysiek: -Papatki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Krzysiek się wzruszył! Uroczo! ^^
      Co do związku Meg i Kuro. Nie oni nigdy nie planowali by być razem. To by Kuro wiele ułatwiło jakby zdecydował się być z Cymofanem xd Ale wtedy nie było by Meg. To jest właśnie przykład przyjaźni damsko męskiej bardzo pogłębionej xD Wreszcie gdzieś są przyjaciele gotowi za siebie oddać życie bez zboczonych aluzji.

      A ogólnie jak to się wszystko skończy :P Zobaczymy ^^

      Do zobaczenia w następnym rozdziale. Tak cześć Krzysiu cześć Julciu :P
      Pozdrawiam Was gorąco :D

      Usuń