piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział 28 Ta, która uczyniła mnie Aniołem



Ohayo!
Mój Boże.. napisałam to! :D Bałam się, że rozdział wyjdzie tylko na 4 strony, a tu taka niespodzianka i okazało się, że jest ich siedem. Myślałam, że nie uda mi się do piątku, bo jak się tylko brałam za pisanie na telefonie każdy mi przeszkadzał. Dosłownie! Nawet w miejscu całkowitego skupienia nie dają ci spokoju ( czyt. Kibel ) Przysięgam jak będę miała kiedyś dziecko na pewno nie będę mu tak dupy zawracać.

Co do rozdziału: Mam nadzieję, że nikt się nie pogubił w tym tekście. Biedny Lysander pewnie będzie myślał, że ma omamy. Tak to jest jak się z nikim nie rozmawia o problemach. Żartuje! Jak myślicie, kim był tajemniczy lisek, który odwiedził naszego ukochanego Clivera?

A teraz na sam koniec. Niedługo mogą się pojawić już rozdziały 18+ jak wreszcie ludzie dadzą mi się skupić, bo niestety ale do takich scen trzeba być na maksa skupionym to raz. I dodatkowo trzeba się napić :D! Dobra wiem.. Ja zawsze znajdę wymówkę by coś wypić..

Także do następnego!




_________________________________


Nastolatka niechętnie wyszła wieczorem z mieszkania kierując się w stronę adresu, który podał mu fizyk. Kastiel pewnie by ją zabił jakby się dowiedział gdzie idzie. Sama zresztą by się uderzyła parę razy w głowę za to co robi. Jesteś idiotką Osaka. Ładujesz się prosto w łapy skrzywionego seksualnie człowieka, co gorsza robisz to właściwie po nocy. Atena szła obok niej wesoło merdając ogonem.  Badz co bądź lepiej mieć przy sobie ochronę pod postacią włochatego ważącego pięćdziesiąt kilo owczarka. Idąc obok zamykanej już kafejki zobaczyła siedzącego mężczyznę, który mógł mieć na oko blisko czterdziestki. Jedna część jego twarzy była zakryta kucykiem, co lekko zainteresowało dziewczynę. Zatrzymała się na chwilę patrząc to na niego to na zamknięte drzwi. Tak. niby powinna iść dalej. Ale kto normalny siedziałby przy stoliku kiedy jest zamknięta kafejka?! Szare oko posunęło się w jej stronę patrząc na nią jakby chciało ją przejrzeć na wskroś.
— Panienka szuka tu kogoś?
— Umm ja. — Owczarek zaczął niebezpiecznie warczeć. Czyżby wyczuwała te samą ciężką atmosferę co ona? — przepraszam spieszę się!
Złapała suczkę za obrożę i pociągnęła tylko w jej znaną stronę chcąc jak najszybciej odejść od tego dziwnego osobnika. Josuke Genda jeszcze odprowadzał ją wzrokiem uśmiechając się tajemniczo pod nosem. Młodsza Osaka. Kto by pomyślał, że był tak blisko by zabić pierwszą ze straży, a nawet nie wyciągnął spluwy? Odpowiedź jest prosta. Potrzebuje ich żywych. Całej ósemki, a nawet gdyby chciał to potrzebował specjalnych naboi, których dzisiaj przy sobie nie miał.
Megami co jakiś czas odwracała głowę sprawdzając czy nie śledzi jej ten tajemniczy człowiek. Ten mężczyzna miał tak przerażającą twarz, że jakby spotkała go w ciemnej uliczce na pewno jej porty byłyby pełne. Nawet już nie chodzi o jego wygląd. Sam głos powodował ciarki na plecach. Ton był taki… dziwny, jadowity. Jakby gdzieś go już kiedyś słyszała i na pewno nie był najlepszym wspomnieniem jej życia. Zatrzymała się już przy opuszczonej fabryce patrząc kolejny raz na kartkę. Tak, jest pewna. Megan dał jej ten adres. Co ty wyprawiasz Osaka? Jest prawie dwudziesta trzecia, ciemno jak w dupie u murzyna, a ona? Sterczy przed opuszczonym budynkiem, bo umówiła się ze zboczonym nauczycielem. Gratulacje! Wygralaś nagrodę Darwina!
— Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz Osaka? — Słysząc głos Kastiela chyba była bardziej posrana niż od zobaczenia tego dziwnego faceta jakiś czas wcześniej. Odwróciła szybko głowę starając się wymyślić jakaś wymówkę by spławić nastolatka.
— Ja.. Wiedziałeś, że w Ameryce uważają pizzę za warzywo?
— No przyszłaś wreszcie! — Z budynku wyskoczył zadowolony Megan puszczając do niej oczko. Zdziwiony zdał sobie sprawę, że widzi także Raidera — widzę przeprowadziłaś kolegę.. Nie szkodzi! Im więcej tym weselej!
Twarz Czerwonowłosego przybrała wściekły wyraz i była niemal pewna, że gdyby spojrzenie mogło zabijać leżałaby już martwa. Jak nic Kastiel jest odrodzeniem bazyliszka z Harrego Pottera. Pewnie pomyślał sobie chuj wie, co, ale co go winić? Jest późna pora. A ona spotyka się w opuszczonej fabryce z nauczycielem, który wybuchałby wszystko, co się rusza. Megami już chciała coś powiedzieć, kiedy chłopak odwrócił się napięcie chcąc wrócić do domu. Ricky zrozumiał, że chyba wyszedł z budynku nie w tym momencie, co trzeba.
— Ale pamiętasz o co prosił Kuro? Żadnych świadków!
— Ku..ro? - Kastiel zatrzymał się i odwrócił głowę do tyłu. Czy właśnie usłyszał imię Yasudy?
Fizyk oparł się na ramieniu milczącej nastolatki uśmiechając szeroko. Ta sytuacja była coraz bardziej zabawna, a on jest w jej epicentrum. Kto wie ile by trwało jeszcze to przedstawienie gdyby nie kula, która przebiła zielonowłosemu kapelusz.
— Bierz łapy od mojej siostry gnojku...
Nastolatek tym razem spojrzał w rozbite okno widząc Tomasa z wymierzoną bronią w stronę Megana. Mógłby przysiąc, że w rockmanie coś się zmieniło i nie wiadomo czy na dobre. Jego niebieskie włosy wydawały się sporo dłuższe za to w uchu pojawił się długi kolczyk w kształcie kła. Na nosie wesoło połyskiwały okulary w czerwonych obramówkach idealnie zgrywające się z włosami oraz skórzane ubranie godne motocyklisty. Starszy Osaka zeskoczył na ziemię uśmiechając się smutno w stronę swojej młodszej siostrzyczki. Znowu nawalił.
— Tomas Hidoi.. — Zielonowłosy podniósł swój kapelusz kręcąc głową.
— Tomas! — Nastolatka ignorując całkowicie Rickyego przebiegła dzielący ich dystans przytuliła się mocno do starszego brata pozwalając by łzy wreszcie spokojnie płynęły jej po twarzy. Zdziwiony chłopak schował broń do kieszeni i przytulił mocniej siostrę do siebie.
— Przepraszam..
Czerwonowłosy poczuł się głupio. Niby jego zachowanie w tej sytuacji powinno być normalne, ale znowu kogoś mierzy miarą Debry i nawet jemu się to nie spodobało. Omiótł podejrzanym spojrzeniem Megana, który dalej stał szczerzac się jakby dostał torbę cukierków. Co tu się odpierdala? Pierw zagadkowe pytanie w stronę jego dziewczyny. Teraz Tomas zeskakujący z okna i porwana narzeczona.
— Chyba musimy pogadać Raider — Głos starszego Osaki spowodował, ze chłopak spojrzał w tamtą stronę. Pewnie gdyby nie to, co się dzieje wokół niego pomyślałby. Ze chce zaznaczyć granice co planuje względem jego siostry. Tylko nie po tym co tutaj widzi.
Oczy Kastiela otworzyły sie jeszcze szerzej o ile to możliwe, gdy z budynku wyszła trzecia osoba. To był na pewno ten ćpun! Pozna jego nieskalany myślą ryj wszędzie. Tylko jest jedna rzecz, która nie daje mu spokoju. Przecież koleś do cholery popełnił samobójstwo strzelając sobie w łeb! Cofnął się krok do tyłu kręcąc niedowierzanie głową. Uderzył ciałem o kogoś.
— Jak zawsze jesteś dociekliwy — Słysząc głos czarnowłosego ze szkoły zamarł. Mógł przewidywać, że tutaj jest więcej niedomówień niż w ubezpieczycielni, ale żeby aż tak? Powoli odwrócił głowę I naprawde nie spodziewał się zobaczyć tak szerokiego uśmiechu na twarzy chłopaka. Uśmiechu? Koleś się szczerzył jak głupi do sera po czym wybuchł niekontrolowanym śmiechem.
Reszta stała milcząc. Nie wiadomo co tak bawiło Yasude w tej całej sytuacji. Czy cała ta głupia sprawa zaczynająca się od śledzenia przez Raidera. Czy to, że w jednym miejscu zebrała się grupa ludzi, gdzie namówił tu, co niektórych zboczony nauczyciel.
— Zrobiło się tutaj odrobinę tłoczno — Steve patrzył to na Megami to na Kastiela chłodnym spojrzeniem jakby widział ich pierwszy raz. Co poniekąd było prawdą. Odrodził się na nowo tylko ze starymi wspomnieniami odnośnie demonicznego życia. Podczas strzału w głowę wyparł się swojej ludzkiej natury. Ale nie kryjmy, kto by chciał pamiętać taką traumę?
— Stev? — Niepewny głos Osaki upewnił drugiego nastolatka w przekonaniu, że to naprawdę jest on i że sama dziewczyna wiedziała o tym. Wiedziała o tych przypadkach i nie wspomniała mu nawet słowem!?
Twarz chłopaka znowu przybrała wściekły wyraz i odwrócił się w stronę Kuro. Wygląda na to jakby rodzeństwo Osakich, nauczyciel i Yasuda się po prostu nimi bawili. Tak bawili! A on jak głupi myślał, ze dziewczyna robi sobie schadzki z fizykiem. Yasuda okręcił go z powrotem, poczuł lekkie klepnięcie na ramieniu i został pchnięty w stronę stojącej dalej czwórki. Czy on właśnie wpieprza się w bagno?
— Skoro już nas zaszczyciłeś swą obecnością — Oczy Presa błysnęły dziwną wrogością i czerwonowłosy musiał przyznać sam przed sobą, że jednak może trząść portami — czas przejść do konkretów Kuro. A widzę przyprowadzenie dwójki szczeniaków to twoja specjalność.

_______________

To był pierwszy z tych dni gdzie Lysander mógł wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem bez martwienia się o jutro. Właściwie starał się cały czas cieszyć dniem dzisiejszym. Zabawne, pierw nic ci się nie podoba. Wszystkiego masz dość. A nagle się okazuje, że niedługo możesz nie mieć już takiego nudnego życia i zaczynasz za nim tęsknic. Ostatnio nie widywał Verony wogóle w szkole, co było dość dziwne. Niby mówili, że dziewczyna jest chora, ale czy aby na pewno? Jeśli by była tak obłożnie chora powinien ktoś iść jej zanieść lekcje, a tymczasem rudaska podejrzanie odmawia widzeń. To było bardzo dziwne. Usłyszał ciche piszczenie telefonu i rzucił na niego okiem. Od pewnego czasu niezbyt lubił dźwięk nadchodzącej wiadomości czy połączenia. Kojarzyło mu się to ze słowikiem, co było dość normalne zważając na cala historię, jedyny powód, dla którego jeszcze używał tego małego pudełka był Leo. On nie mógł się domyśleć, że coś jest nie tak. Jeśli go w to wmiesza to on i Roza będą w niebezpieczeństwie. Nie lepiej ich w to nie pchać.
— Halo? — Przyłożył słuchawkę do ucha nawet wcześniej nie sprawdzając kto dzwoni. Było to głupie, ale z drugiej strony co miał już do stracenia? Pierw w słuchawce trwała cisza i kiedy miał już odrzucić połączenie usłyszał wesoły głos.
— Pierwsze za moją matkę.
Po tych słowach rozmówca od razu się rozłączył pozostawiając po sobie głuchy sygnał. Cliver stał jeszcze parę chwil w tej samej pozycji próbując zrozumieć co się właściwie stało. Kiedy do niego dotarło co usłyszał szybko odsunął od siebie słuchawkę rzucając sprzętem w drugi róg pokoju. Jeśli ktoś sobie robi głupie żarty to trafił na naprawdę kiepski czas. Nie chcąc dotykać już aparatu z którego jak widział wypadła bateria zjechał po ścianie siadając na łóżku, które zatrzeszczało pod jego ciężarem. Powinien kogoś powiadomić o tym dziwnym telefonie, ale czy warto denerwować innych jak mieli żyć spokojnie? Może rzeczywiście to byl żart, a on głupi dał się złapać?  W końcu dzieci to złośliwe istoty. Wypuścił zrezygnowany powietrze i nie wstając z łóżka złapał za notatnik chcąc wyrzucić z pamięci ten dziwny głos. Powie Leo, ze telefon wypadł mu z rąk na ulicy. Wziął do ręki długopis i zaczął kreślić pierwsze słowa piosenki zapominając o całym świecie.
Godziny leniwie mijały odprężajac go coraz bardziej. To jednak musiałbyć żart. Zresztą telefon i tak już nie zadzwoni. Nie w takim stanie. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na zniszczone po części czarne pudełko. Trochę było mu go szkoda, lubił ten aparat. Do tego miał do niego takie ładne etui. Mina mu zrzedła, gdy do jego uszu kolejny raz pofrunęła znana mu melodia i pewnie gdyby teraz coś pił na pewno by się zadławił. Analizując ‘za’ i ‘przeciw’ powoli podniósł się z łóżka skradając do telefonu jak przerażone dzikie zwierzę. Telefon wcale nie miał zamiaru kończyć połączenia. Złapał za niego i nacisnął czerwoną słuchawkę. Cokolwiek się dzieje on nie da sobie zwariować. Zdębiał jak usłyszał za sobą w korytarzu telefon stacjonarny. Chyba pierwszy raz w życiu żałował, że siedzi w domu sam. Ciekawe, prawie dorosły facet sra w gacie z powodu głupiego telefonu. Wyszedł na korytarz podchodząc powoli do stacjonarki. Mógłby go wyłączyć, ale co to da? Złapał za słuchawkę przykładając do ucha.
— Lysander zapomniałem ci powiedzieć w szkole — Głos Nataniela zadziałał na chłopaka jak balsam. To nie ta dziwna kobieta — zostawiłeś dwa dni temu notatnik w pokoju gospodarzy. Pewnie go szukasz.
— A notatnik — Uśmiechnął się nerwowo. To tylko chodzi o głupi notatnik. Co za ulga.. Zaraz.. Notatnik? — Natanielu.. Jaki notatnik?
— No jak to jaki? — Blondyn roześmiał się beztrosko do słuchawki. Skleroza jego kolegi czasami naprawdę go bawiła. Ten chłopak nigdy się nie zmieni! Jeszcze trochę, a głowy zapomni — czarny w którym piszesz teksty.
Bialowłosemu zaschło w gardle. Skoro Star ma jego notatnik to w czym on pisał przez ostatnie parę godzin? Nie miał drugiego zeszytu! Jest tego tak samo pewny jak tego ze dziwka nie zajdzie w ciażę! Chociaż to już nie jest aż tak pewne. Przeprosił Nataniela na chwilę i ruszył w stronę swojego pokoju bardzo powoli się skradając. Może Leo mu kupił nowy zeszyt i po prostu się nie pucował. Uchylił powoli drzwi i zajrzał do pokoju. Nic nowego. Wszystko wyglądało tak jak go zostawił by odebrać telefon. Wszedł do środka i spojrzał na zeszyt leżący grzecznie na łóżku. Może czas go przejrzeć?  Tak dla spokoju sumienia. Podszedł do przedmiotu i ostrożnie obejrzał go z każdej strony. Notatnik jak notatnik. Powinien wrócić do telefonu, bo pewnie Star wisi na słuchawce i czeka, ale za nim pójdzie rzuci jeszcze okiem na tekst. Otworzył zeszyt na dobrze znanej mu stronie i zamarł patrząc na sam koniec tekstu gdzie ładnym pochyłym czerwonym pismem były wypisane kolejne słowa.
— Za mojego ojca.
Rzucił przedmiot na łóżko i wybiegł z pokoju zamykając drzwi z hukiem. Zanim wybieg zarejestrował jeszcze jedną rzecz. Długi lisi ogon jakby znikał za oknem. Śmieszna sprawa nieprawdaż?

______________

— No weź Alexy.. — Armin złożył błagalnie dłonie jakby prosił najwyższe bóstwo o pozwolenie — jedna głupia noc!
Bliźniak pokręcił głową niezadowolony i spiorunowal brata wzrokiem. Rodziców nie będzie w domu jeszcze dobry tydzień, a ten uparty czarnowłosy pacan ma coraz glupsze pomysły. Jeszcze trochę, a może wymyśli by zbudować rakietę i polecieć na księżyc.
— Odpada Space.
— Mówisz takim tonem jak Megami — Mina chłopaka wygięła się w podkówkę i skrzyżował dłonie. Jego bliźniak ostatnio się zmienił i nie mówi tutaj o historii z Kuro. Coś się w nim zmieniło od ostatniej popijawy z Osaką. Do tego wygląda jakby ją ewidentnie unikał.
Nastolatek podszedł do szafki wyciągając sobie płatki i wstawiając mleko całkowicie już ignorując Armina. Chłopak usiadł na jednym z krzeseł i podparł brodę na dłoniach. Leniwym wzrokiem poruszał za bratem, który wyglądał na zamyślonego.
— Pokłóciłeś się z Megami?
Zdziwiony bliźniak odwrócił się do czarnowłosego zamierając z kartonem płatek.
— Nie, Skąd ten pomysł?
— No bo wiesz.. ostatnio chodzisz zamyślony i.. — Nagle do Space'a dotarło. Alexy zaczął być taki dziwny parę dni po jak wszyscy słyszeli całowaniu z Osaką. Unika jej jak ognia i chyba każdy widzi ( czyt. Armin), że często posyła wściekłe spojrzenia w stronę Kastiela — nie wierzę!
Wybuchł śmiechem powodując konsternacje w drugim bliźniaku, którego brew podnosiłasię coraz wyżej. Jego brat oszalał, tak?  Jak nic zglupiał juz od tych wszystkich gier i morderstw.
— Z czego ty się śmiejesz?
— Zauroczyłeś się Megami!
— Zdurniałeś.. Przecież wiesz, że mnie..
— Wiesz Osaka ma trochę męskich zachowań — Wstał od stołu i zaczął klepać brata po plecach — współczuję stary. Mieć rywala w postaci Kastiela... Nie zazdroszczę!
— Dobra! Możesz zadzwonić do Alex! Ale mnie w to już nie mieszaj — Odgonił rękę Armina i obrażony usiadł nad swoją porcją płatek, gdzie czarnowłosy dalej chichotał idąc w stronę wyjścia z kuchni.
— Pamiętaj. Ja dalej wiem swoje!
Wyszedł zostawiając Alexyego samego ze swoimi myślami i paczką płatków. Swoją drogą to czasami można się samemu sobą zadziwić! Jak nic po jedzeniu zadzwoni do Rozy. Może ona mu pomoże, bo jeśli Armin już gada takie głupoty to zaraz wszyscy będą to wiedzieć. Ale co jest gorsze? Gdzieś w tyle głowy tłukły mu się takie myśli, których obawy jego brat właśnie musiał wyciągnąć na zewnątrz

Głupie przeczucia bliźniaków...

___________

Kentin właśnie kontynuował swoje codzienne bieganie po mieście uśmiechając się do siebie pod nosem. Lubił biegać i teraz wreszcie może odrobinę odpocząć od tych wszystkich problemów. Teraz znajomi ze szkoły kojarzyli mu się tylko z tymi morderstwami, demonami i innymi szachrajstwami. Kto wie, co się jutro będzie czaiło pod jego domem. Święty Mikołaj?
Dobiegł juz do końca drogi gdzie była ładna skarpa, z której widać było panoramę miasta. Uwielbiał patrzeć z niej w dół i wyciągać świeże powietrze! Od razu przypomniało mu się stare miasto gdzie zostawił znajomych i jedyną dziewczynę, która mu się tak strasznie podobała. Pewnie teraz jakby go zobaczyła.. Jak nic by go nie poznała! Zniknęły stare okulary, okropne swetry czy obcięcie na grzybka. Zaczął ćwiczyć i jest bardziej wysportowany niż kiedyś, a do tego urósł! Ha! Teraz na pewno by miał u niej szanse, ale kto by się tym przejmował?
Usiadł na konarze i wyciągnął stopy przed siebie. Otworzył wodę, z której korka wydało się ciche pypęknięcie i lapczywie zaczął ją pić. Nawet nie spodziewał się, że jest tak spragniony. Spojrzeniem zaczął oczesywać teren i prawie woda mu nosem wyszła, gdy zobaczył parę ślepi wlepiających się w jego stronę. Patrzyli tak na siebie dobre parę chwili, po czym Drake zdał sobie sprawę, że skądś zna kolor tych tęczówek. Wziął trochę powietrza wypuszczając je przez nos i drżącym głosem odezwał się do krzaków.
— V..Verona?
Nie musiał długo czekać na reakcję. Dziewczyna wstała z klęczek i wyszła z zarośli pokazując się chłopakowi w samej piżamie. Słyszał o tym, że jest chora. Ale na litość Boska, aż tak?
— Co ty tu robisz?
Nastolatka milczała siadając obok niego na konarze także wyciągając poranione nogi do przodu. Zobaczył ją, ale wstyd! Do tego miała w głowie czarną dziurę. Pamiętała, że położyła się we własnym pokoju. We własnym łóżku. A później obudził ją głos. Męski głos.
— Ja... Nie wiem...
Głos dalej dudnił jej w głowie. Widziała badawcze spojrzenia Kentina, który pewnie już brał ją za umysłowo chora. Ale co się dziwić? Jest późna pora, a ona w piżamie leży w krzakach daleko od domu! Do tego w nocy słyszała śmiech i głos, który powtarzał się już od paru dni. Znała skądś tą intonację głosu. Do tego drugi głos, ale ciemność w śnie nie pozwała jej zobaczyć właściciela. Mogła liczyć tylko na to, ze wreszcie przestanie ją to nawiedzać.
— Chodź odprowadzę cię.
Wyciągnął dłoń w stronę Strau, która złapała za nią i chłopak podał jej także swoją bluzę. Opatulila się nią chętnie i we dwójkę ruszyli w stronę miasta. Rozmawiali na najróżniejsze tematy, ale w głowie Verony cały czas się tłukły słowa:
— Dla ciebie stanę się Aniołem!

Przy czym była pewna, że osoba wypowiadająca te słowa płakała. Skoro mówiła takie piękne rzeczy, dlaczego płakała?



8 komentarzy:

  1. Melduję się!
    Krzysiek: -I ja też!!
    -O nie, co ty tu robisz?!
    Krzysiek: -Julka niedomaga, toteż dzisiaj ja ją zastępuję!
    -*wali głową w ścianę* W tym stroju?
    Krzysiek: -No tak, a co w tym złego?
    -Słuchaj, do sukienek już się przyzwyczaiłam, wiem, że jesteś księżniczką. Ale kurwa miniówa i bluzka odkrywająca cały brzuch?!
    Krzysiek: -Zastanawiam się nad zostaniem cheerleaderką.. Poza tym, trzeba próbować nowości!
    -*załamuje się* Boże, dlaczego choć raz nie mogę w spokoju czegoś skomentować?!
    Krzysiek: -Spokojnie, możesz mówić!
    -Dziękuję! Więc zaczynając, niech ludzie dadzą Ci spokój i pisz te +18! Ja je bardzo chcem!
    Krzysiek: -Julka miała rację, jesteś zbokiem...
    -Cicho tam! Co do rozdziału: jak zwykle zajebisty, co do tego brak wątpliwości z mojej strony.
    Krzysiek: -Z mojej również.
    -Armin powinien zmienić imię na "Wróżbita Maciej" xD.
    Krzysiek: -Nie sądzę, albowiem, gdyż jestem piękny.
    -CO TO MA DO RZECZY?!?!?!
    Krzysiek: -Nie wiem. Kontynuuj.
    -Jak by nie patrzeć, Kentin ma tutaj dość istotną rolę. To on pierwszy dowiedział się o rzekomym samobójstwie Pres'a, pierwszy zobaczył Veronę... Według mnie jest niedoceniany xD
    Krzysiek: -Ja tam wiem, czemu ty tak myślisz. Ale nie będę o tym tutaj mówić {~.~}
    -Ech, dobra, dobra... Kastiel, on po tym wszystkim wyląduje w wariatkowie xD
    Krzysiek: -Biedny człek.
    -Tomas, wejście smoka xD
    Krzysiek: -Kung Bruce Lee!
    -Ej, kradniesz moje okrzyki!
    Krzysiek: -Masz to gdzieś na papierze?
    -Nie..
    Krzysiek: -To nie kradnę xD
    -Dobra, koniec rozmowy na ten temat. Lysander ma niezłego stracha xD Kurwa, ciekawe o co chodzi z tym za matkę i ojca. No nic, podejrzewam, że w poprzednim życiu kogoś pozabijał xD Ale wiadomo, moje teorie są naprawdę różne xD
    Krzysiek: -I czasem serio głupie.
    -Powiedział facet w miniówce.
    Krzysiek: -Ja jestem cheerleaderką! *podnosi pompony i zaczyna nimi machać*
    -Radzę ogolić nogi, jeśli chcesz nosić takie rzeczy..
    Krzysiek: -A poczekaj, zaraz ci coś pokażę! *woła i wybiega z pokoju*
    -Dobra, może to kończyć, zanim ten zjeb powróci. Więc życzę we...
    Krzysiek: -*powraca i głośno krzyczy, przerywając mi* -Tadam!
    -O Boże, nie...
    Krzysiek: -Co ci się nie podoba?
    -Krzysiek, jaki normalny facet zakłada bikini, stringi i pończochy?! Raimei, ratuj! Błagam!
    Krzysiek: -Błagać to możesz mnie o autograf xD
    -Dobra, nie trzeba to kończyć. Tak więc, multum weny, możliwości do pisania i ogółem samego dobrego! Pozdrawiam i do następnego!
    Krzysiek: -Papatki! :*

    -P.S. Wreszcie ciekawostka od Meg! :D *jara się*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Helloł :D!
      Zamiast Julki dzisiaj Krzyś o kurczę. Ładna minówa Krzysiu!
      Tomas pewnie naoglądał sie za dużo tego filmu xD!
      Wróżka Armin.. ty w sumie to by było dobre.. xD Ale Alexy'a to i mi szkoda. Hahah no Drake ma zawsze głupie szczęście być w takich miejscach. A co do Lyśka. No cóż niedługo wszystko się wyjaśni :D!

      Usuń
  2. Hai my friend ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    +18 powiadasz? Mrr, dobrze że moi rodzice nie umią obsługiwać komputera. Nie sprawdzą mi historii przęglądarki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    S: Pff, ale twój brat umie.
    Ciii, to tylko szczegóły ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Biedny Lysander, straszą go tatusiem i mamusią xD
    Heh, Megami miała spotkać się tylko z Meganem, ostatecznie przyszli Kastiel, Tomas, Kuro i Steve xD A Tomas wszedł niczym moja wściekła matka do pokoju, bo nie pozmywałam naczyń xD
    Rozdział oczywiście cudowny i czekam na wyniki ciążowe ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hai :D!
      Wiesz, a może umieją? Moi na przykład jak chcą to potrafią xd
      No Lysio to taka całkowita bida :P Hahah jakie porównanie Tomasa xd" Jak to mawia Megan " im więcej tym weselej "
      :D Cieszę się, że rozdział się podobał!

      Usuń
  3. Przybyłam nasączona mądrościami Artura Schopenhauera!
    Serio, ten koleś nie ma złudzeń xD
    +18? W końcu! ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Biedny Lys, zaraz do psychiatryka trafi :/
    Kenuś taki niedoceniony XD
    Współczuję Veronce :b
    Także ten tego, ja wracam lać z głupoty mej Suśki w odc 24, podsyłam pierdyliard weny, czasiku i czegoś tam!
    Vesi~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała smutna trójca. Jednego prześladuje babka pisząc dziwne teksty, drugi jak nie znajduje samobójcy to laskę w lesie, a trzecia każdy widzi xd

      A no Suśka im bardziej się zagłębiam w grę tym bardziej uważam, że to głąb kapuściany. Xd

      Usuń
  4. Świetny rozdział ;D czekam na next 😄 weny życzę 😉😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuje :D! Niedługo będzie next :) dzisiaj postaram się go napisać ^^!

      Usuń