Armin
stał przed budynkiem dłubiąc butem w zamoczonej ziemi. Całą noc lało i nie mógł
zmrużyć oka. Zresztą nie tylko to syfiło jego biedną głowę, ale też brak jego
brata bliźniaka w pokoju. Widział jak Alexy wychodzi z salonu, ale spodziewał
się go spotkać w ich wspólnym pomieszczeniu, lecz gdy tylko tam wszedł zobaczył
zaścielone łóżko jakby brata w ogóle tam nie było.
— Coś
taki markotny? — Odwrócił głowę widząc uśmiechniętego od ucha do ucha Megana.
Zielonowłosy zszedł po paru schodach odpalając papierosa i stając obok
nastolatka, który jeszcze jakiś czas temu robił za jego ucznia. Chociaż… jeśli
wszystko skończy się po ich myśli to dalej nim będzie.
—
Widziałeś Alexy’ego Megan?
— Pytasz
czy widziałem? Może tak. Może nie — Widząc jak twarz nastolatka lekko się
krzywi zaśmiał się zaciągając kolejny raz tytoniem — jak wyszedł z salonu
poszedł do Osaki. Pewnie mieli ciekawą noc.
Brwi
Space’a uniosły się do góry słysząc z jaką beztroską mówił to lis. Zupełnie
jakby tłumaczył mu, że jego bliźniaczy brat poszedł na herbatę i było to iśćcie
naturalną rzeczą patrząc na ich chujową sytuację ciągnącą się od miesięcy.
Nauczyciel nagle przerwał i popatrzył na niego pytająco.
— Proszę
cię Space. Nie wiadomo czy przeżyjemy, a ty jesteś w szoku, że twój brat
przespał się z babą na którą miał ochotę..? Sam bym to zrobił, gdyby nie witała
mnie sierpowym za każdym zboczonym słowem skierowanym w jej stronę.
Kiedy
tylko Megan dokończył swoje słowa usłyszeli kolejne głosy i na podwórko wyszli
wcześniej wspomniani. Pierw pomrugali parę razy jakby pierwszy raz widzieli
postacie stojące na dole by zaraz uśmiechnąć się niepewnie. Zrobili to. Od razu
widać to po ich minach. Armin podparł dłonie na biodrach wyraźnie zirytowany i
zaczął stukać butem o ziemię, za to Ricky krztusił się papierosem próbując się
nie zaśmiać. Te dzieciaki były takie słodziutkie.
— Mogę wiedzieć,
co wasza dwójka robiła całą noc..?
— Po
twojej minie wnioskuje, że i tak to wiesz Space — Otworzył szerzej oczy, zaś
twarz Alexy’ego zrobiła się czerwona. Ona tak po prostu sobie o tym mówi?! Przecież
widać, że jego brat zaraz umrze na serce — zwłaszcza, że sam święty nie jesteś.
— Ja
święty?! Wiecie, co będzie, kiedy…
—
Spokojnie i tak z Megami stwierdziliśmy po wszystkim, że jednak wolimy się przyjaźnić
— Tym razem nawet zszokowany zielonowłosy spojrzał w ich stronę prawie
połykając papierosa słysząc głos młodszego Space’a — ja jednak wole facetów, a
Meg… no cóż to skomplikowane..
—
SKOMPLIKOWANE?! — Cholera wie, kto głośniej krzyknął. Czarnowłosy czy ich były
nauczyciel. Lubił wątki nie mające do końca sensu, ale to.. ale to… brak słów
normalnie. Zaraz jego mina wróciła do normalności czego nie można było
powiedzieć o Arminie.
— Przerażasz
mnie Megami Osaka.
— Ty mnie
też Megan.
Jak to wyglądało..?
No cóż. Ona dalej była rozbita po sytuacji z Raiderem o którym nie mają żadnych
wiadomości, zaś Space cały czas nie wiedział czego tak naprawdę od niej chce.
Mogli zostawić sprawy tak jak są i dalej się męczyć, albo jak to dziewczyna
stwierdziła spróbować od bardziej fizycznej strony. Pewnie po części pomógł im
w tym także alkohol, którego jak na nich wypili dużo i tylko cud się zdarzył,
że po takim piciu niebieskowłosy mimo swojego pierwszego razu potrafił to
zrobić.
Nie żeby
jej było źle z Alexym, bo naprawdę go lubiła i fizycznie także ją pociągał. W
końcu już pierwszego dnia w szkole zwróciła na niego uwagę, ale jak bardzo by
nie chciała w jej sercu zawsze pierwsze miejsce będzie miał ten pieprzony
Kastiel Raider — człowiek, który nigdy nie wie czego w życiu chce. Po wszystkim
jak odpoczywali niebieskowłosy powiedział, coś co rozwiało jej wątpliwości w
stosunku do nich dwoje.
Lubili
się. Nawet bardzo. Mieli do siebie pewnego rodzaju pociąg, ale to było tylko
to. Nie czuli do siebie tak rozrywającej tęsknoty jak Osaka do Raidera i po
prostu nie chcieli niszczyć tego, co budowali cały rok. Alexy był jej
najlepszym przyjacielem i oboje chcieli by tak zostało. A Alexy..? Cóż
stwierdził, że mimo wszystko woli facetów. Tak jak było teraz było dobrze.
Szkoda tylko, że stwierdzili to po tym jak się ze sobą przespali.
— Ktoś ma
ochotę na śniadanko zanim rzucimy się w wir śmierci?
Zadowolony
Ricky uśmiechnął się w stronę dzieciaków po czym nie widząc u nikogo zbytniego
zainteresowania tematem zawołał tylko, że idzie obudzić Kuro i mogą ruszać na
walkę z przeznaczeniem. Jak tylko nauczyciel zniknął za drzwiami zdenerwowany
Armin spojrzał w ich stronę.
— Mam
nadzieję, że chociaż się zabezpieczyliście.
Czerwonowłosa
z Niebieskowłosym spojrzeli na siebie w milczeniu, a oczy Space’a otworzyły się
kolejny raz szeroko. KURWA SERIO?! KASTIEL ICH ZABIJE, JEŚLI NIE ZROBI TEGO TEN
JEBANY SKOWRONEK!
________________
Kastiel
siedział ze skrzyżowanymi rękami wpatrując się w pustą ścianę przed sobą. Miał
na ustach tyle przekleństw, że mało brakowało by wszystkie znalazły ujście w
tym jednym przeklętym miejscu. Dał się podejść. Jak głupim mały smarkaty
dzieciak. Poczuł jak ktoś go klepie po ramieniu i niechętnie odwrócił głowę.
Nataniel stał nad nim ze ściśniętymi ustami, a jego jak zwykle dobrze ułożone
włosy były teraz rozwiane w każdą stronę.
— Co jest
Star? — Byli tutaj już od paru miesięcy. Nie wiedzieli, kto ich tutaj
przywlekł, a tym bardziej nie mieli planu jak się stąd wydostać.
— Mam już
tego serdecznie dosyć — Kentin kopnął w metalowe pręty, które wydały z siebie
tylko cichy brzdęk. Widać było, że przedmiot nie miał kompletnie ochoty drgnąć
i jedynie Lysander kręcił zrezygnowany głową patrząc na to. — zabiją nas
wreszcie czy będą czekać na pieprzoną gwiazdkę?!
W ciągu
tego czasu, co tutaj byli pojawiało się coraz więcej znajomych twarzy i
ostatnią osobą jaka znalazła się w tym miejscu była zdziwiona Yuryia. Kobieta
pisała do Megami, kiedy po prostu nie dostając odpowiedzi stwierdziła iż pojawi
się u niej w domu. Jednak tym sposobem podłożyła się jak na talerzu znajdując
się także tutaj.
—
Myślicie, że bliźniaków także tutaj przyprowadzą..?
Zapadła
cisza i każdy po sobie spojrzał, a usta Raidera zacisnęły się w wąską linijkę.
Wiedzieli, że nie powinni o tym wspominać przy czerwonowłosym zwłaszcza, że
mężczyzny zyskał rywala w postaci Space’a. Jednak chłopak pokręcił tylko głową wyraźnie
zniesmaczony.
— Gdyby
tak było już dawno by tutaj byli. Muszą być z Kuro i Megami.
Sam,
gdyby nie był takim idiotą byłby bezpieczny z nimi wszystkimi. Spieprzył po
całej linii i dlatego tutaj siedzi. Pluł sobie w brodę, że nie posłuchał
Yasudy, który chciał dla nich jak najlepiej i pewnie dał się wrobić pieprzonemu
Meganowi oraz jego lisiemu kompanowi dając swojej agresji wyjść na wierzch. A
co jeśli Osaka naprawdę nie wiedziała, że jej pies jest kimś innym?
Przecież
Atena była suczką nie psem. Na pewno była w szoku, kiedy odkryła kim tak
naprawdę jest jej pies. A o czym musiała pomyśleć, gdy dostała jego sms’a?
Zacisnął mocniej dłoń myśląc o tym jaką musiał kolejny raz sprawić jej
przykrość pisząc coś takiego. To on zawsze stawiał ją w sytuacji bez wyjścia.
To on był tym niezdecydowanym i Ricky miał rację, że po prostu niebieskowłosy
mógł skorzystać z okazji by odebrać mu dziewczynę — i to na własne życzenie.
A jeśli bliźniacy
są z dziewczyną to Space korzysta z wolności na sto procent, jeśli
czerwonowłosa przeczytała mu sms — a to się wydarzyło na pewno. Całą grupa
stanęła na baczność słysząc szepty z pomieszczenia obok, które o dziwo były
pierwszymi jakie w ogóle usłyszeli odkąd się tutaj znaleźli.
— Jesteś
pewien..? — Nawet jakby nie chcieli tego słyszeć ten głos był zbyt donośny
niosący się po całych lochach.
— Tak.
Megan na pewno jest z nimi. Przeklęty lis miał szczęście, że tamten szczeniak
potrafił strzelać i Zuev padł martwy — Oczy wszystkich w lochu otworzyły się
szeroko i popatrzyli po sobie. Cornelius Zuev!? Ten Zuev?! — Osaka, Yasuda wraz
z tymi przeklętymi lisami i bliźniakami zapadli się pod ziemię.
—
Myślisz, że uderzą..?
Teraz
nastolatki przycisnęli się do ściany chcąc usłyszeć jak najwięcej z tej
rozmowy. Słyszeli o Kuro, Megami i chłopcach. Na pewno oznaczało to coś
ważnego. Może także wreszcie zostaną uwolnieni z tej okropnej dziury..?
— Minęło
wiele miesięcy szefie. Uważam, że powinniśmy zabić tą kobietę, zanim oni się
pojawią.
Zabić..?
Kobietę..? Usta Star’a zaschły przypominając sobie wizję po której został
porwany. Chodziło Veronę! Popatrzył szybko po reszcie osób w pomieszczeniu.
Każdy miał tak samo niepewną minę wiedząc o kim jest mowa i Makoto przyłożyła
rękę do ust. Muszą stąd jakoś wyjść inaczej ich przyjaciółka ze szkoły zginie
najgorszą śmiercią jaka jest możliwa. GDZIE JEST MEGAMI I KURO?!
Zdenerwowany
Kastiel zaczął się rozglądać za sposobem by stąd wyjść przypominając sobie
słowa czarnowłosego z którym raz wracał sam ze szkoły brzmiały one tak
irracjonalnie, a zarazem były tak prawdziwie i dopiero teraz zrozumiał ich
znaczenie: „Kochajmy tych, którzy szybko odchodzą”.
Miał
wtedy takie smutne spojrzenie zupełnie jakby płakał nad każdym z nich, a
zwłaszcza za Veroną.